Wpis z mikrobloga

Wpis @LipBalm przypomniał mi sytuację z salonu fryzjerskiego pt. „Czego nie mówić przy klientach z problemami”.
Siedzę na fotelu, pan fryzjer kończy już swoją pracę, ostatnie cięcia i czas na suszenie. Fotel obok siedzi inna klientka. Z rozmowy z obsługującą ją fryzjerką można wywnioskować, że przyszła na kolejny już zabieg zagęszczania włosów. A skoro płaci i przychodzi to ma pełne prawo jojczeć i narzekać, więc z tego prawa korzystała pełną gębą.
Faktycznie, kłaczków mimo młodego wieku na głowie miała niewiele a te, które miała były bardzo liche. Taki trochę obraz żalu i rozpaczy albo jak kto woli efekt działania czterolatki na włosach lalki z Chin.
W efekcie pani fryzjerka pociesza klientkę, mówi, że jest lepiej (to dało się gorzej!?) i wylewa miód na jej zakompleksione serce.
I jak nagle mój pan fryzjer po prawie skończonej pracy nie zacznie śpiewać peanów do moich włosów!
„Jakie ma pani gęste te włosy, jakie zdrowe, jak dużo!” I dalej spuszcza się nad nimi w tym tonie. Pani fryzjerka rzuca koledze po fachu mordercze spojrzenie meduzy ale ten ma lustro więc odbija i dalej pieje radośnie „tyle włosów, aż można zazdrościć!”.
Klientce łzy w oczach zalśniły a mi zrobiło się bardzo przykro ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#wlosy ##!$%@?
  • 3