Wpis z mikrobloga

90% wykopkow by chciało umrzeć.

Podzielę się z Wami czymś.

Ja raz umieralem. Mój organizm był w stanie 'awaryjnym'
Kiedyś, kilka lat temu miałem wypadek..
Wyrzucilo mnie zza kierownicy i uderzylem w drzewo.

Leżałem pod tym drzewem w agonii.
Umieralem.
Walczylem o każdy oddech.

Nigdy tak mocno nie chciałem żyć. Tak jak w tamtym momencie, kiedy każdy oddech miał być ostatnim.

Mialem połamane zebra, rozwarstwienie aorty, w płucach zebrała się krew i czułem, że umieram.

Nigdy życie nie było tak piękne. Każde zdzblo trawy krylo za sobą historie. Każda grudka ziemi była oddzielna opowieścią.
Kiedy umierasz chwytasz się każdej chwili.
Ironia - chcesz żyć.

A dzień wcześniej chciałeś umrzeć?

Nie docenisz tego dopóki nie przeżyjesz.

Nie warto umierać.

Na to zawsze jest czas. Ziemia zawsze gotowa. Zawsze przyjmie.
Do ziemi zawsze zdążysz.
  • 201
@mDick: Dla mnie nie ma znaczenia czy umrę dzisiaj, jutro, za 100 lat bo żyję w sposób który mnie całkowicie zadowala. Gdyby moje życie było ciężkie i #!$%@?, to pewnie mózg podrzucałby mi jakieś genialne pomysły w stylu 'Trzymaj się ziomek, jak przeżyjesz to będzie lepiej'. Jeśli dowiem się że mam raka to będę robił dokładnie to samo co teraz - żadnych szpitali, lekarzy itp.
@hematemesis Nie wiem, czy możesz to oceniać z tej perspektywy, gdy jesteś zdrowy i możesz tylko gdybać. Do raka mam identyczne podejście, ale skąd tak naprawdę mogę wiedzieć, czy dopiero wtedy nie poczuję chęci życia i nie zacznę się go kurczowo łapać. Teraz wydaje mi się, że stanie się to, co ma się stać i się z tym pogodzę, ale człowiek w takich momentach zaczyna zupełnie inaczej myśleć. Obyśmy nigdy nie musieli
@mDick: byłam blisko śmierci dwa razy. Raz w wieku 16 lat, kiedy dostałam pierwszego, najsilniejszego ataku częstoskurczu nadkomorowego. Byłam odporna na wszystkie leki, częstoskurcz trwał już bardzo długo, a serce biło mi 240-260/min. Po godzinie lekarz wyszedł do mojej mamy i powiedział, że szanse są nikłe - umrę albo zostanę warzywem (dosłowny cytat). Przewieziono mnie pędem do szpitala wojewodzkiego, gdzie po kolejnej godzinie udało się, tętno spadło do 120/min. Na intensywnej