Wpis z mikrobloga

Czy naturalizm jest niewiarygodny na gruncie samego naturalizmu? Ewolucyjny argument przeciw naturalizmowi

Dziś przyjdzie nam pożegnać się choć na pewien czas z Alvinem Plantingą. Nie sposób wątpić, iż jego błyskotliwa i dosyć nowatorska, przynajmniej w zestawieniu z nieustannie wałkowanymi na ateistycznych forach argumentami z zamierzchłych czasów, obrona teizmu zaskarbiła sobie naszą sympatię. Dzisiejszego wpisu początkowo nie planowałem, jednakże wiedziony wyrzutami sumienia z powodu nierzetelności, której to dopuściłem się przy pierwszej próbie prezentacji jego dowodu ontologicznego, uznałem, że zobligowany jestem do tego, aby wypłacić rekompensatę. Będzie nią omówienie jego ewolucyjnego argumentu przeciw naturalizmowi, w skrócie EAAN (bo to skrót od nazwy oryginalnej).
Argument ten jest być może jego najsławniejszą próbą wniesienia swojego wkładu w debatę między teizmem a ateizmem. Próbą moim zdaniem udaną, nawet jeśli odrzucimy sam argument, bowiem, jak to na ogół ma miejsce w filozoficznym dyskursie, jego wartość nie tyle tkwi w jego prawdziwości czy ewentualnym rozstrzygnięciu jakie przynosi, co w tym, że ten nieco skostniały już dyskurs ożywia, wskazując nowe tory, którymi mógłby podążyć. Wprawdzie przed Plantingą byli myśliciele, którzy rozumowali podobnie, lecz brak im było jego skrupulatności.

EAAN został sformułowany w 1993 roku na kartach Warrant and Proper Function, gdzie Plantinga formułuje między innymi kryteria, których spełnienie kwalifikuje przekonanie jako racjonalne i pozwala uznać je za wiedzę. Idee tam zawarte wchodzą w obręb tzw. epistemologii zreformowanej, która to jest jednym z głównych tematów dyskusji we współczesnej filozofii religii i teologii, przynajmniej protestanckiej. EAAN był wielokrotnie krytykowany i broniony, przez co na przestrzeni lat Plantinga rozwinął i lepiej uzasadnił pomysły w nim zawarte. W wydanym w 2002 roku zbiorze esejów pod tytułem Naturalism Defeated? szereg filozofów polemizuje z EAAN, zaś esejem otwierającym całość dzieła jest tekst Plantingi. Na nim to będę się opierał, rekonstruując tutaj jego argument.

Teza Plantingi głosi, iż teoria ewolucji i naturalizm znajdują się w niezgodzie. Koniunkcja taka ma dostarczać unieważnienia dla przekonania, że nasz aparat poznawczy jest rzetelny, czyli że dostarcza on prawdziwych informacji. Skoro jednym z wytworów tego aparatu jest również taka koniunkcja, to stąd unieważnia ona samą siebie. Filozof przywołuje wątpliwości samego Darwina, jak i cytuje Patricię Churchland. Na podstawie tego cytatu dochodzi do wniosku, że skoro dobór naturalny zainteresowany jest wyłącznie selekcją naszych cech behawioralnych i nie ma on dostępu do treści naszych przekonań, to prawdopodobieństwo tego, iż wywarzane przez nas przekonania są poprawne, jest raczej niskie. Możemy zapisać to następująco:

P(R/N&E) jest niskie


Oznacza to, że prawdopodobieństwo warunkowe prawdziwości przekonania R (nasz aparat poznawczy jest wiarygodny) przy założeniu prawdziwości tezy N&E (pogląd o poprawności tak naturalizmu, jak i teorii ewolucji) dąży do zera.
Dalej Plantinga zastanawia się, czy jest jednak możliwe, że prawdopodobieństwo to jest wysokie. Stwierdza przy tym, iż zależy to od związku łączącego nasze zachowania z przekonaniami. Otóż nie ma wątpliwości, że zachowania podlegają selekcji. Skoro dobór sprzyja rozpowszechnianiu się cech behawioralnych, które mają pozytywny wpływ na dostosowanie, to jeśli taki związek istnieje, to selekcja winna również pośrednio promować struktury poznawcze, które wytwarzają przekonania odpowiadające zachowaniom adaptacyjnym. Następnie Plantinga proponuje cztery możliwości relacji, jaka łączy zachowania i przekonania:

Epifenomenalizm. Możliwość ta zakłada, że nasze przekonania nie wchodzą w skład łańcucha przyczynowego, jaki prowadzi do reakcji behawioralnych. Tym, co przyczynia się do występowania określonych reakcji, są określone mechanizmy biologiczne i neuralne. Sama treść myśli jest pewnym odbiciem tychże zjawisk w świadomości, niejako produktem ubocznym. Przyjęcie tej możliwości powoduje, że ewolucja staje się indyferentna względem naszych przekonań, gdyż są dla niej po prostu niewidzialne. To prowadzi do uznania, że P(R/N&E) jest niskie.

Epifenomenalizm semantyczny. Tutaj zakładamy, że wprawdzie nasze idee wchodzą w związek kauzalny z zachowaniem, to jednak nie na mocy swojej zawartości, czyli semantyki, ale syntaktyki, czyli pewnych własności fizjologicznych, jakie te przekonania #!$%@?ą. Plantinga utrzymuje, że prawdziwość przekonania określania jest względem jego zawartości, a nie syntaktyki, zatem P(R/N&E) jest niskie.

Trzecia opcja głosi, że wprawdzie nasze przekonania uczestniczą w łańcuchu przyczynowym tak semantycznie, jak i syntaktycznie, jednak uczestnictwo jest nieadaptacyjne. Moglibyśmy z powodzeniem funkcjonować bez nich, tylko na mocy samych reakcji, powiedzmy, motorycznych. P(R/N&E) jest niskie.

Na koniec mamy możliwość zdroworozsądkową. Nasze przekonania jak najbardziej determinują nasze działania. Tutaj jednakowoż trzeba stwierdzić, iż oprócz przekonań żywimy również pragnienia, a to sprawia, że nasze zachowania są uwarunkowane przez różnorakie wariacje przekonanie/pragnienie. Część z tych kombinacji zawierać będzie przekonania fałszywe, a mimo to będzie miało pozytywny skutek w zachowaniu adaptacyjnym. Plantinga podaje przykład Paula, praczłowieka, który wpada na wygłodniałego tygrysa. Korzystnym zachowaniem byłaby ucieczka od zagrożenia. Problem w tym, że ucieczka może zostać wywołana przez przekonanie całkowicie fałszywe. Paul może gorąco pragnąć tego, aby tygrys go zjadł. Mimo to na widok tygrysa zaczyna biegiem oddalać się od niego, gdyż sądzi, że ten oto tygrys wcale go nie zje i biegnie poszukać pewniejszego tygrysa. Może również chcieć bawić się z tygrysem, sądząc, że najlepszą zabawą będzie zabawa w berka. I tu i tu Paul robi to, co trzeba z ewolucyjnego punktu widzenia – oddala się od tygrysa. Podobnych możliwości jest więcej i w każdym wypadku mamy do czynienia z prawidłową reakcją, która jednak została spowodowana przez błędne przekonanie. Ba, idea Boga też może mieć pozytywną rolę adaptacyjną, a jednak naturalista uzna ją za fałszywą.

Dalej Plantinga udowadnia, że te cztery opcje jednako prowadzą do wniosku, że P(R/N&E) jest niskie. Nie będę już tego opisywał, bo i nie ma za bardzo sensu. Kto chce, zerknie sobie do tamtego eseju, jak i zapozna się z tekstami polemicznymi. Przejdźmy do moich, i nie moich, zarzutów wobec Plantingi.

Po pierwsze, choć Plantinga twierdzi, że koniunkcja ewolucji i teizmu nie posiada takiej słabości, gdyż teizm zakłada, iż rzetelność naszych władz poznawczych gwarantowana jest przez Boga, który stworzył nas na swój obraz, to jednak empiria pokazuje, że rzetelność ta nie jest absolutna. Nasze umysły często ulegają złudzeniom i błędom poznawczym. N&E dobrze tłumaczy taki stan rzeczy, bowiem skoro ewolucja pracuje na tym, co jej dostępne, jasnym jest, iż struktury poznawcze nie będą doskonałe. Osobiście uważam jednak, że teista również jest w stanie to wyjaśnić, bo mimo iż jesteśmy według niego boskim obrazem, to jest to obraz skażony i niepełny.

Pominę inne zarzuty, które pojawiają się w Naturalism Defeated? i przejdę wprost do tego, co przemawia do mnie najbardziej. Otóż Plantinga zakłada z jednej strony kartezjański obraz umysłu, z drugiej korespondencyjną teorię prawdy. Tak się składa, że obu tym ideom jestem niechętny. Wpływ Kartezjusza na myśl filozoficzną, jak i innych wielkich i sławnych myślicieli, był równie przemożny, co w dłuższej perspektywie negatywny. Chociaż nadal jest wielu, którzy trwają przy jego pomysłach, jest sporo filozofów umysłu, którzy odrzucają jego dualizm. Dualizm ten, kiedy go połączyć z korespondencyjną teorią prawdy, sprawia, że pojmuje umysł jako niefizyczny, substancjalny twór, zasadniczo immanentny wobec ciała i środowiska, zaś generowane przezeń przekonania i myśli jako mniej lub bardziej doskonałe kopie elementów rzeczywistości. W takim wypadku prawdziwość przekonania określona jest przez to, jak dobrze odwzorowuje ono stan faktyczny. Gdzieś tam czeka na nas przekonanie absolutnie prawdziwe, które od faktu odróżnia jedynie jego sposób istnienia, jako że treść obu jest identyczna.
Nie jest to jednak jedyna droga. Umysł niekoniecznie jest czymś odrębnym od ciała i nie jest immanentny, gdyż otaczające nas środowisko jest jego istotną częścią, jednym z momentów, które go konstytuują. To, co poznaje i to, co jest poznawane, nie są odrębne i oddzielone wzajemną zewnętrznością, a raczej przenikają się wzajemnie i niepostrzeżenie przechodzą jedno w drugie. Nasze przekonania nie korespondują ze swoim przedmiotem, tylko pozostają nim w ścisłym związku i nie ma możliwości ich identyfikacji w oderwaniu od tego, co je wywołało. Nie ma również sensu odróżnianie przekonania od pragnienia. Oba posiadają znaczenie funkcjonalne i wynikają bezpośrednio z naszej oczekującej postawy wobec świata. Treść naszych myśli nie istnieje samoistnie, lecz o ich zawartości, podobnie jak o znaczeniu słów, decydują przedmioty, do których się odnoszą i tylko w tym odniesieniu treść ta może być rozpatrywana. Przekonanie jest zatem prawdziwe, o ile pozwala spełniać oczekiwania, jakie człowiek żywi wobec jego przedmiotu.

Przyjęcie pragmatyzmu i jego definicji prawdy sprawia, że twierdzenia Plantingi stają się niejako bezsensowne, kiedy mówi on o prawdziwości treści naszych przekonań. Z tego powodu dla tych, którzy pragmatyzm przyjmują, EAAN nie stanowi żadnej przeszkody dla uznania koniunkcji naturalizmu i ewolucji. Ci, którzy nadal uznają kartezjanizm, swojego oręża mogą szukać w esejach z Naturalism Defeated?. O pragmatyzmie będzie jeszcze nie raz, bowiem pragmatyzm to wolność, pragmatyzm to miłość, pragmatyzm to zrozumienie i tolerancja, zaś James był jego prorokiem xd.
Z Plantingą serdecznie się żegnamy, choć prawdopodobnie kiedyś powróci. Dziś mało tutaj formalizmu, ale i sam argument nie został specjalnie sformalizowany. Wpis o doświadczeniach religijnych pojawi się pewnie dopiero po majówce.

Spamlista dla zainteresowanych: KLIK

#nowyonanizm #filozofia #ateizm #religia
  • 20
  • Odpowiedz
Po pierwsze, choć Plantinga twierdzi, że koniunkcja ewolucji i teizmu nie posiada takiej słabości, gdyż teizm zakłada, iż rzetelność naszych władz poznawczych gwarantowana jest przez Boga, który stworzył nas na swój obraz


@Turysta_Onanista: A co jeżeli Bóg lubi trollować?
  • Odpowiedz
@BRTM: Problem ten znany jest pod hasłem demon kartezjański. Sam Kartezjusz, choć się z nim zmagał, to IMO nigdy nie zaproponował rozwiązania satysfakcjonującego.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Turysta_Onanista: czy plantinga kiedykolwiek odnosi się do tego, na jakiej podstawie robi skok pomiędzy teizmem w ogóle, a specyficznie chrześcijaństwem, w jego przypadku odłamem kalwinistycznym?
  • Odpowiedz
@Djakninn: W zasadzie nie ukrywa (a czasem pisze wprost, jak w eseju, do którego nawiązywałem), że kiedy używa słowa "bóg", ma na myśli boga znanego z religii abrahamowych lub byt w dużej mierze podobny, więc ciężko zarzucać mu, że robi jakieś nieuczciwe skoki. Można oczywiście zauważyć, że mimo to nadal używa pojęcia teizmu, które denotuje również m. in. wyznania politeistyczne, lecz nie wydaje mi się, aby przywoływanie encyklopedycznych definicji miało
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 8
@Turysta_Onanista: jednak wydaje mi się że wszystkie argumenty na temat teizmu nie implikują ani trochę prawdziwości religii abrahamowych. Może być tak, że teizm jest prawdziwy a chrześcijaństwo nie.
  • Odpowiedz
@Djakninn: W tych argumentach, które pojawiły się w tym cyklu Plantinga takiego przeskoku chyba nie robi. Modalny ontologiczny jest o tym, że nie jest niczym nieracjonalnym uważać że istnieje byt wszechmocny, wszechwiedzący i doskonale dobry. Ten argument sam w sobie o ile działa (tzn. o ile wszystkie przesłanki można racjonalnie zaakceptować), to działa dla każdej religii monoteistycznej, w której Bóg ma takie cechy.

Argument z tego odcinka nie jest natomiast w ogóle argumentem za istnieniem Boga, w tym sensie, że jego wnioskiem nie jest i nie może być istnienie jakiegokolwiek Boga (w każdym razie nie bez dodatkowych przesłanek). To jest argument za tym, że przyjęcie naturalizmu i teorii ewolucji, powoduje że zdanie R staje się niemożliwe do uzasadnienia (jest to tzw. undefeated defeater, nie da się takiego przekonania usprawiedliwić) - tzn. w szczególności że status epistemiczny R podważa zasadność wszelkich metafizycznych przekonań, w tym przekonania że naturalizm to prawda.

To, że teizm i ewolucja miałyby nie napotykać analogicznego problemu co naturalizm i ewolucja to jest już jakby
  • Odpowiedz
@biliard: @BRTM: kartezjański demon i Bóg-trickster z tym argumentem nie są raczej komplementarni, w tym sensie, że dla K≡"istnieje kartezjański demon", P(R/K) też będzie niskie, więc o ile argument działa, to na jego mocy nie można racjonalnie wierzyć też w kartezjańskiego demona
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: pragmatyzm to aborcja, pragmatyzm to eutanazja, pragmatyzm to prawo bez sprawiedliwości.

W przeciwieństwie do poprzedniego wpisu, tutaj jak mi się zdaje dobrze rozumiem Plantinge.
Podobne koniunkcje teizmu i ewolucjonizmu chodziły mi po głowie od dawna, tylko nigdy nie umiałem tego tak ładnie ubrać w słowa xD

@Djakninn: może być. W każdym razie gdyby nie religie (głównie monoteistyczne), nikt by o hipotetycznym Bogu nigdy nie dyskutował. Także religie
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: tak i nie, bo nie czytałem nigdzie o tym nurcie filozoficznym, ale to co przejrzałem z jednej strony implikuje pragmatyzm w potocznym rozumieniu, ale zdaje mi się że nie konieczne.
Aczkolwiek jedno się zgadza: skoro nurt ten wywarł taki wpływ na Amerykę, to teraz jego skrzywiona wersja odbija się echem np. na wykopie (Ameryka > Korwin > Wykop).

I mam na myśli to że wyprowadzanie moralności z rozumianego potocznie pragmatyzmu, a taki właśnie on żyje w ludzkiej świadomości, skutkuje poglądami że aborcja i eutanazja to dobro, a prostytucja nic złego. Czyli prawo bez Sprawiedliwości.

Przeczytałem kilka akapitów i widzę też kilka ciekawych założeń, wygląda na to że w pragmatyzmie nie ma miejsca na topienie się w
  • Odpowiedz
@neilran: Zasadniczo to filozoficzny pragmatyzm nie ma nic wspólnego z politycznym czy moralnym pragmatyzmem, wyjąwszy akcent kładziony na efekty, jednak te są kompletnie inaczej rozumiane w obu przypadkach. Prawdopodobnie pokuszę się o kilka wpisów na temat pragmatyzmu, bo to właśnie na pragmatyczne, a konkretnie jamesowskie, argumenty będę się powoływał, pisząc o racjonalności wiary.

Pragmatyzm często był wypaczany i sprowadzany do karykatury. Niewątpliwie wśród filozofów, którzy identyfikowali bądź identyfikują się jako
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: dzięki za objaśnienie, zaciekawiłeś mnie. Czyli na mój chłopski rozum to potocznie rozumiany pragmatyzm jest nacechowany potocznie rozumianym materializmem, bardzo kolokwialny przykład takiej karykatury: chodzenie na dziwki jest moralne, bo wtedy jest mi dobrze.

Mam ambicje poczytać troche o tym i coś z idealizmu niemieckiego. Idealizm to echo Platonizmu a Pragmatyzm Arystotelesa, nie?
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: Uwagę moją przykulo jeszcze jedno. A mianowicie:

skoro dobór naturalny zainteresowany jest wyłącznie selekcją naszych cech behawioralnych i nie ma on dostępu do treści naszych przekonań, to prawdopodobieństwo tego, iż wywarzane przez nas przekonania są poprawne, jest raczej niskie.

Skoro myślenie jest strategią ewolucyjną, a przekonania rzutują, niekiedy wręcz przesądzają o zachowaniu, to można prezentować je jako cechę behawioralną właśnie. Nie znam definicji rzeczonego "dostępu" ani "behawioralnej cechy".
Inna
  • Odpowiedz
@biliard:
Plantinga opiera się tam na cytacie Churchland (fragment):

Improvements in sensorimotor control confer an evolutionary advantage: a fancier style of representing is advantageous so long as it is geared to the organism's way of life and enhances the organism's chances of survival. Thruth, whatever that is, definitely takes the hindmost.


Według niego wynika z tego, iż selekcja jest "zainteresowana" wyłącznie tym, jak zachowuje się osobnik, a nie co myśli, chyba że myśli te odpowiednio wpływają na zachowanie, co dalej rozważa. Jeśli tym, co pierwotnie jest przedmiotem selekcji, jest zachowanie, to wydaje mu się mało prawdopodobne, że nasze władze poznawcze w wyniku ewolucji uzyskały zdolność
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista: Nie pojmuję tego rozdzielenia myślenia oraz zachowania, a tym bardziej tego, że przekonania 1) nie muszą wpływać na zachowanie oraz podlegać ewolucji, żeby za chwilę 2) z perspektywy przystosowawczej lepiej było bez nich (czyli wpływają negatywnie, choć dobór naturalny nie ma ponoć nawet dostępu do przekonań).
Co zaś tyczy się przejścia między brakiem dostępu do informacji a prawdopodobieństwem, to jeszcze wspomnę, że w przypadku deficytu danych mamy skłonność do
  • Odpowiedz
@Turysta_Onanista:
Jeśli dobrze zrozumiałem argument Platingi, to przekładając go na prosty język można go streścić w następujący sposób:

1. Nasze moce poznawcze, jako istot ukształtowanych przez ewolucję są mocno ograniczone
2. Jeżeli Bóg gwarantuje rzetelność naszych mocy poznawczych, to te moce poznawcze może nie są doskonałe, ale są lepsze niż w przypadku (1).

Czy coś pominąłem?
  • Odpowiedz
@Ravenite: (2) to dodatek zaledwie do argumentu właściwego, ale owszem, to jedna z tez Plantingi. Co do (1), to tak, ale nie do końca. Plantinga nie pisze o ewolucji samej w sobie, bo jak twierdzi, akceptują ją, tyle że w wersji teistycznej, to jest jako proces boskiego autorstwa. Chodzi mu o ewolucję na metafizycznej podbudowie naturalizmu. Bóg "gmerający" przy doborze naturalnym zwiększa prawdopodobieństwo, iż wykształcone na jego drodze struktury poznawcze
  • Odpowiedz