Sfalsyfikować dowód weryfikacji
Kiedy dyskusja dotyczy religii, a dokładniej rzecz biorąc związanych z nią kwestii epistemologicznych, wypowiedzi przynajmniej części krytyków zdają się łudząco przypominać rozprawy libertarian, z tą niewielką różnicą, że funkcję słowa natura (i jego pochodnych) przejmuje nauka (i jej pochodne). Jednak w obu przypadkach nie sposób wydobyć żadnej treści, z którą można by uczynić coś konstruktywnego. Osobiście dziwię się, dlaczego zarzuty pokroju „Twierdzenia religijne są niefalsyfikowalne/nienaukowe/niedowodliwe” nie spotykają się z
Kiedy dyskusja dotyczy religii, a dokładniej rzecz biorąc związanych z nią kwestii epistemologicznych, wypowiedzi przynajmniej części krytyków zdają się łudząco przypominać rozprawy libertarian, z tą niewielką różnicą, że funkcję słowa natura (i jego pochodnych) przejmuje nauka (i jej pochodne). Jednak w obu przypadkach nie sposób wydobyć żadnej treści, z którą można by uczynić coś konstruktywnego. Osobiście dziwię się, dlaczego zarzuty pokroju „Twierdzenia religijne są niefalsyfikowalne/nienaukowe/niedowodliwe” nie spotykają się z
A tak poza tym, to wrzuć trochę na luz, bo to co piszesz nie jest aż tak ważne, żeby obrażać każdego, kto odpowie na twój wpis.
Wprawdzie można było pociągnąć wątek w kierunku dyskusji na temat ograniczeń epistemicznych filozofii i nauki, wynikających między innymi ze wspomnianego wcześniej wnioskowania w błędnym kole oraz tego, czy popełniane tego błędu rzeczywiście powoduje, że wyciągane wnioski są obarczone w zwiazku z tym "błędem pierworodnym" i nie można na nich polegać, ale ty uznałeś, że zgłoszenie pretensji o to, że (Twoim