Wpis z mikrobloga

@Skowyrny: pewnie jeden z wielu przygłupów jakich spotkałem na swojej drodze który uważał, że włączony kierunkowskaz nic nie znaczy. Liczy się tylko, "że on pierwszy zaczął manewr"
W dawnych czasach ociec znajomego jeździł "tirem" to śmiał się, że co do warszawy pojedzie, to jakiego debila naczepą w barierki wciśnie (jako że jeździł nadal, a o mandatach i zabranym prawku nic nie wspominał, to można się domyślić kogo policja uznawała winnym kolizji)