Wpis z mikrobloga

Moja mała propozycja na lepszą historię do Mass Effect Andromedy
[Czytajcie to jako fanfic]
Gra zaczynałaby się właściwie tak samo jak obecnie, czyli wybudzamy się z trwającego ponad 600 lat kriogenicznego snu na pokładzie Hyperiona. Tym razem jednak Hyperion nie zahacza o jakąś chmurę antymaterii z d... tylko dolatuje sobie spokojnie do Nowej Ziemi. Jednak odczyty pokazują że planeta się sporo zmieniła przez 600 lat, lądujemy na planecie i z miejsca poznajemy dwie rasy, angarę czyli tych dobrych i kettów - tych złych.
Podczas lądowania coś oczywiście musiało źle pójść i nasz prom rozbija się podobnie jak w oryginale. Odnajduje nas Jaal... i zupełnie nic nie rozumie. Pomimo tego że nic nie rozumie wydaje się pomimo tej bariery rasowej, milionów lat świetlnych doskonale rozumieć nasze wołanie o pomoc, nasz wyraz twarzy w bólu który woła właśnie o jakieś leki. Jaal zanosi na do posterunku swojej rasy, tam reszta jego towarzyszy nam pomaga, na początku nikt nam nie ufa ale my staramy się powiedzieć że przybywamy w pokoju, SAM w tym czasie tłumaczy ich język na jakiś znośny dialekt.
Po przełamaniu bariery komunikacyjnej Jaal oprowadza nas po kompleksie i tłumaczy co i jak.
Pierwsza godzina może dwie to właśnie takie wprowadzanie do akcji gry, dużo biegania podobnie jak w pierwszym Mass Effekcie i zbierania wpisów do leksykonu.
Druga część gry zaczynałaby się od wpisu Liary na Hyperionie w komputerze Ojca, okazało się że Proteanie również wpadli na pomysł "Inicjatywy Andromedy" i naszym zadaniem będzie ich odnaleźć, po drodze oczywiście przeszkadzają nam kettowie. Mijamy kolejne planety, robimy kolejne misje, po drodze znajdujemy zagubioną arkę Quarian, aż docieramy do końcówki gry i znajdujemy Protean w miejscu w którym nikt by się nie spodziewał, na samym "wypiździelcu" Andromedy, na planecie przypominającej Ziemię ale bardziej zielonkawej przypominającej tą z wizji Eden Prime 50.000 lat wcześniej w 3.części.
Okazało się że Proteanie po cichu odbudowywali swoje Imperium na obrzeżach Andromedy. Wiedzieli ze Tygiel nie wypali i obmyślili plan zapasowy, wysłanie 100 000 osobników do innej galaktyki, Andromedy.
Dowiadujemy sie że tzw. Porzuceni to ich dzieło, ich własne konstrukty AI które miały im pomóc w odbudowie ich Imperium , jednak ketty zwróciły ich przeciwko stwórcom.
Misja końcowa polegałaby na wykończeniu głównego przywódcy kettów - Archona w walce całkiem podobnej do pierwowzoru, jednak w wielkim plot twiście, z czerni kosmosu wynurza się... Żniwiarz ale ten Żniwiarz jest nastawiony pokojowo, pomaga on odeskortować arki w bezpieczne miejsce, Jaal mówi że on ich zna i że są nastawione pokojowo i pomagają im w walce z kettami, a my dostajemy chlasta po mordzie informacją tak wielką, okazuje się bowiem że ci sami Żniwiarze z Drogi Mlecznej są zupełnie innymi "Żniwiarzami" w Andromedzie, ci z Drogi Mlecznej niszczą wszelakie zaawansowane cywilizacje techniczne co 50 000 lat aby zbadać jak kolejne rasy dochodzą do etapu podróży międzygwiazdowych, gdzie najczęściej wybuchają konflikty między-rasowe i co jest ich zapalnikiem, kiedy rasy stworzą własną formę zaawansowanej AI i kiedy dojdzie między nimi do konfliktu, podczas kiedy w Andromedzie Żniwiarze pomagają rasie Angara sie rozwijać i pomagają im walczyć z kettami.
Zakończenie standardowe jak dla Mass Effecta, wszyscy sobie stoją na jakiejś fajnej planecie a w tle... wielki Żniwiarz rzucający wielki cień niczym góra.
#masseffect
#andromeda
#masseffectandromeda
#lepszafabula
#fanfic
jakub-watinkanski - Moja mała propozycja na lepszą historię do Mass Effect Andromedy ...

źródło: comment_aTRvefdOSJ4PaeTvzFhIS9MM6K3ANa4L.jpg

Pobierz
  • 4