Wpis z mikrobloga

Nie rozumiem komentarzy szydzących z premier league. Przecież w sporcie chodzi o szacunek względem rywali, szczególnie kiedy przeżywają słabsze chwile.

Pokory brakuje nawet piłkarzom z topu, kiedy to Ramos przerzucał piłkę nad Messim. Zupełnie nie spodziewał się, że pół roku później będzie przeżywał z drużyną totalny brak formy i odpadnięcie z walki o mistrza ligi i puchar króla.

Ale do rzeczy.
Mamy 5 angielskich drużyn w 1/8 finałów ligi mistrzów. O Manchesterze Mourinho chyba nikomu mówić nie trzeba. Duszenie potencjału ofensywnego drużyny to jego specjalność. Nie da się wygrać broniąc. Nikt chyba nie oczekiwał czegokolwiek więcej niż ćwierćfinał z tak mierną grą, gdzie nawet kibice Manchesteru cierpią musząc oglądać męczących się piłkarzy którzy wykonują polecenia the special one, wykorzystując tylko część swojego potencjału. O decyzjach o składzie i niszczeniu talentu Martiala nie wspominając.

Chelsea przeżywająca ostatnio kryzys i zgrzyt na linii trener - drużyna, gdzie trener pozbywając się Costy ma praktycznie od początku sezonu problem ze znalezieniem optymalnego ustawienia dla drużyny i co raz większe napięcie w szatni, gdzie bezradny i sfrustrowany Hazard jest wystawiany na szpicy. Ostatecznie jedynie Hazard i William pokazali jakąkolwiek jakość w pierwszym meczu z Barceloną. 5 słupków łącznie w dwumeczu uchroniły Barcelonę od straty bramek dając tym samym pole do powiedzenia: "szczęście sprzyja lepszym". Chyba nikt nie wątpi w to, że Barcelona jest drużyną lepszą, regularnie walczącą o najwyższe cele, przeżywająca obecnie dobre momenty, mająca harmonię i monolit w szatni i lidera, którego nikomu przedstawiać nie trzeba. Ale sytuacja Chelsea jest obecnie beznadziejna. Mimo wszystko słupek to nie bramka i niby tak nie wiele a tak dużo spowodowało że jej sytuacja nie jest korzystna w dwumeczu, ale na pewno jest to wystarczajacy powód, by mieć szacunek do przeciwnika uświadomić sobie, że w obecnej sytuacji Chelsea będąc na 5 miejscu tracąc 25 pkt do lidera, mimo wszystko zagrała dwa dobre spotkania, pokazała jakość pomimo braku skuteczności. Nie przyniosła wstydu kibicom angielskim. Trzeba też przyznać, że miała sporo pecha - piłka nie chciała wpaść do bramki w obu meczach. Dziś piłkarzom Barcelony z kolei aż za łatwo. Ale taka bywa piłka.

Wchodzimy w końcu w Tottenham. Zespół, który pokazał się w dwumeczu znacznie lepiej niż Juventus pod względem piłkarskim. W drugim meczu niestety prowadzenie gry, stwarzanie sobie sytuacji bramkowych i przewaga w posiadaniu piłki nie przekłada się na zmianę rezultatu na tablicy wyników. Po psychicznym uniesieniu i strzeleniu bramki na 1:0 nastąpiło rozluźnienie i geniusz taktyczny Allegriego, który dokonał dwóch kluczowych w tym meczu zmian odwracając losy tego meczu. O braku jakichkolwiek reakcji ze strony Pochettino nie ma co mówić. Po prostu wygląda to na totalny brak doświadczenia i świeżej oceny sytuacji. Chyba zachłysnął się grą piłkarzy razem z nimi i stal jak wryty kiedy w 3 minuty Juventus potrafił sprowadzić go na ziemię.
Mimo wszystko Tottenham zaprezentował się godnie i nie można twierdzić, że nie grał jak równy z równym albo można nawet pokusić się o stwierdzenie, że sprawiał wrażenie drużyny dominującej w starciu z finalistą aktualnym finalistą ligi mistrzów.

O grze Liverpoolu i Manchesteru City nie będę się wypowiadał, bo przeciwnicy nie byli na tyle wymagający by brać te starcia pod uwagę. Przyszłe starcia zweryfikują ich poziom. Ja mam nadzieję, że Manchester City godnie zaprezentuje Anglię i pomimo braku doświadczenia wśród młodych piłkarzy Guardioli, ten przygotuje ich mentalnie i pod względem psychicznym będą w stanie zaprezentować dojrzały futbol dochodząc nawet do finału.

Pozdrawiam wszystkich i liczę na dobre emocje do końca najlepszych rozgrywek świata. Miłego wieczoru.

#mecz #pilkanozna #ligamistrzow #premierleague
  • 6