Wpis z mikrobloga

No dobra, zakończyły się testy F1, więc czas zająć się poważną serią wyścigową, heh.
W ten weekend rusza nowy sezon IndyCar. Jak nie wiecie co to, to najprościej powiem, że to jest takie jakby amerykańskie F1. Też bolidy jednomiejscowe, w miarę szybkie, ale bardziej widowiskowe + czasem ścigają się po owalach, jak to Amerykanie. Ale wyścigi na speedwayach to coś niesamowitego, 350 km/h+ prawie cały czas i festiwal wyprzedzań. Co nie oznacza, że na „normalnych” torach jest źle. Tak więc mały poradnik z najważniejszymi informacjami dla kogoś, kto ma dosyć F1 (bo, powiedzmy, halo) i/lub chce spróbować czegoś nowego
Pierwsza runda sezonu odbędzie się na pół ulicznym torze w St. Petersburgu. Nie, nie w Rosji, na Florydzie (tak, walnąłem się). Pół uliczny, bo końcówka okrążenia i prosta startowa to lotnisko, a reszta to ulice. Tor krótki, szybki, nie jakiś spektakularny jak Long Beach, ale zawsze coś.
W tym roku IndyCar przeszło sporą zmianę. Na początek powiem jak to w ogóle wygląda z bolidami. Otóż wszyscy mają takie same, mogą mieć własne niektóre części, ale nie mają one wpływu na ogólny kształt auta. Tym autem jest Dallara DW12. Nie jest to jednak dokładnie tak samo wyglądający bolid jak oryginalnie. Przez ostatnie 3 lata mieliśmy tzw.: aerokity. Dostawcy silników (Chevrolet i Honda) opracowywali swoje pakiety aerodynamiczne. W tym roku mamy nowy pakiet, wspólny dla wszystkich. Celem było nie tylko zbliżenie stawki do siebie (mimo, że i tak rzadko kiedy była dominacja jednego producenta, a nawet jeśli, to i tak między sobą walczyli), ale przede wszystkim odpowiedzenie na odwieczne opinie fanów motorsportu, czyli kurłaaaaaaaaaaaaa, kiedyś to było. Nowy aerokit bardzo mocno nawiązuje do tego jak wyglądały bolidy amerykańskich wyścigów open wheel ponad 10 lat temu i wcześniej.
Zespoły. Tutaj jest o tyle fajnie, że każdy wystawia tyle aut, kiedy chce. I w ten sposób mamy taki zespół jak Andretti Autosport, który w sumie ma 4 auta (3 własne i jedno w zespole partnerskim), albo mamy Juncos Racing, który wystawia jeden bolid i to w dodatku tylko podczas 8 z 17 wyścigów. Trzy największe zespoły to właśnie Andretti, Team Penske i Chip Ganassi Racing.
W St. Pete zobaczymy 24 kierowców. 4 z nich nie przejedzie całego sezonu. Są to Zachary Calman de Melo, który przejedzie 10 wyścigów, a w pozostałych zastąpi go Pietro Fittipaldi, Jordan King, który przejedzie wszystkie wyścigi na torach drogowych i ulicznych, bo na owalach zastępuje go właściciel zespołu, Ed Carpenter, Rene Binder, który ma 4 rundy z Juncosem, tyle samo, co Kyle Kaiser, oraz Jack Harvey, który ma na razie zaplanowane 6 startów. Tytułu mistrzowskiego broni Josef Newgarden. Z kierowców których możecie znać warto wymienić Takumę Sato (zeszłoroczny zwycięzca Indy 500), Alexandra Rossiego, Maxa Chiltona czy Sebastiena Bourdaisa. Ogólnie najważniejsi kierowcy IndyCar to chociażby Scott Dixon, Will Power, Ryan Hunter-Reay, Tony Kanaan, Simon Pagenaud, James Hinchcliffe i Graham Rahal. Oczywiście na Indianapolis 500 pojawi się więcej zgłoszeń, szykuje się ich nawet 36, co oznacza, że kilka osób najpewniej nie wystartuje (powszechna tradycja wskazuje, że w Indy startuje 33 szczęśliwców).
Na torach drogowych i ulicznych kierowcy mają do dyspozycji dwie mieszanki opon – miękką (z czerwonym paseczkiem) oraz twardą (bez paseczka). Powszechnie mówi się po prostu o oponach czerwonych i czarnych, bo łatwiej. Teraz spróbujcie tak mówić o oponach w F1.
Jeżeli kojarzycie coś, że IndyCar testowało jakąś szybę, to tak, na testach przedsezonowych odbyły się takie testy, trwają prace, ale w użyciu wyścigowym (jeżeli to zobaczymy), to dopiero za rok.
Jest push-to-pass, kierowcy mogą na torach drogowych i ulicznych mogą zwiększyć swoją moc na łącznie 150/200 sekund (w zależności od toru). Na owalach takiego czegoś nie ma, bo draft robi swoje.
Jeżeli chcecie się wkręcić w temat, to polecam ogólnie portal RACER.com, jeden z najlepszych ogólnie o motorsporcie, ale w temacie IndyCar nikt Was lepiej nie wprowadzi. IndyCar wrzuca dużo filmików na YouTube, też sobie przejrzyjcie, tak samo RACER. Jeden z jego redaktorów, Marshall Pruett, rozpoczął serię filmików na YT o „nowym” bolidzie, też polecam. Ma swój podcast, gdzie mówi o IndyCar i nie tylko. Jego wierny kompan, Robin Miller (który na razie nie jeździ na wyścigi, bo walczy z rakiem), ma swoją „skrzynkę” i odpowiada na różne pytania, a odpowiedzi umieszcza w swojej kolumnie na stronie, ewentualnie odpisuje prywatnie. Obaj mają kilka dekad doświadczenia, więc czasem występuje „kurła, kiedyś to było”, ale od nikogo nie dowiecie się lepiej o Indy niż od nich..
Kwalifikacje są w takim formacie (przynajmniej na torach drogowych/ulicznych): na podstawie czasów z ostatniego treningu, kierowcy są dzieleni na dwie grupy (nieparzyści w 1, parzyści w drugiej). Sześciu najszybszych awansuje do kolejnej rundy, a reszta ustawia się w linii według grupy (czyli ci z 1 zajmują nieparzyste pozycje, a ci z 2 – parzyste). W następnej rundzie sześciu najlepszych dostaje awans do Fast Six i będzie potem walczyć o pole position. Każda część ma 10 minut.
No i co, to chyba wszystko. Kwalifikacje dzisiaj o 20:20 na YouTube, wyścig jutro o 17:40 (w różnych miejscach internetu). Abyście lepiej poznali stawkę, dorzucam własną (w sensie z media gallery IndyCar xD) galerię https://imgur.com/a/3QySH zrobioną ze zdjęć z piątku (nie wszyscy dostali więcej jak jedno zdjęcie, więc niektóre są słabe i mało co widać, a jako, że Imgur gnój parszywy nie chce przyjąć zdjęcia większego jak 10 MB, to u Veacha musiałem wziąć z testów). W razie pytań to nie bać się i pytać się.



#kubica #f1 #indycar
  • 15
@KAWoz: Usunęli airboxa nad głową, żeby bolidy lepiej wyglądały xD. I za to szanuję Amerykanów, to ma być szoł. A bolidy rzeczywiście ładniejsze, budzą wspomnienia ze złotymi czasami ChampCar.
@KAWoz: ważna rzecz jest taka, że jest tam tankowanie i debilne zasady zamykania pitlane podczas neutralizacji (które są długie i wywoływane byle pierdołą) przez co wyścigi często przypominają maszynę losującą toto lotka