Aktywne Wpisy
Ptolemeusz +10
Mirki i Mirabelki, stoję przed decyzją zakupu samochodu for fun, mianowicie Corvette C8. Zawsze marzyłem o sportowym aucie, ale z drugiej strony już 30+ na karku, stabilizacja życiowa, kochająca żonka i super córka więc czasami mam wrażenie że sąsiedzi będą na mnie patrzyć jak na kogoś kogo dopadł kryzys wieku średniego xD. Chociaż jeszcze 8 lat do 40 :D.
Pytanie do was, jak widzicie kogoś w sportowym aucie na drodze, to co
Pytanie do was, jak widzicie kogoś w sportowym aucie na drodze, to co
Widzisz kogoś po 30 w sportowym aucie, co myślisz?
- Kurde, człowiek, daj się karnać! 63.0% (507)
- Hehe, staruch kupił sobie resoraka xD 12.8% (103)
- Uuu, kryzys wieku średniegoz współczuję 24.2% (195)
Rules +142
Kupione pod koniec podbazy, niedawno wybiła trójka z przodu a one nadal grają
#nostalgia #gimbazynieznajo #feels #kiedystobylo
#nostalgia #gimbazynieznajo #feels #kiedystobylo
Mój wykrywacz ma za mały zasięg żeby się dokopać do naprawde starych rzeczy!
Nie bój nic, czasami wystarczy. Bywają cuda wianki 10 cm pod powierzchnią humusu.
Archeolodzy powinni zorganizować kursy dla poszukiwaczy, gdzie uczyliby zasad dokumentacji!
Są takie kursy. Nazywają się studia magisterskie z zakresu archeologii, do podjęcia na wielu państwowych uczelniach i chyba jednej prywatnej. Potem jeszcze 12 miesięcy udokumentowanych praktyk terenowych i zyskujesz uprawnienia do prowadzenia badań archeologicznych, co i tak nie znaczy, że będziesz mógł/mogła kopać, gdzie tylko dusza zapragnie, o czym szerzej dalej. A w ogóle nie o fanty w archeologii chodzi.
Archeolodzy chcieliby wszystkie fanty dla siebie! I zbijają kasę na sprzedawaniu co lepszych
Jacyś być może. Chociaż ja nie znam ani jednego, który tak robi, ale ja sie obracam w przyzwoitym towarzystwie. Za to znam historię koleżki, który pojechał na studiach na praktyki, i po pierwszym dniu z nich wyleciał z hukiem, bo prowadzący je archeolog zdybał go wychodzącego wieczorem z wykrywaczem i łopatką. Pikanterii całej historii dodaje fakt, że tego też dnia ów prowadzący opowiadał studentom o stanowiskach w okolicy.
Natomiast jeśli ktoś zna przypadki archeologów sprzedających zabytki z wykopalisk, bardzo proszę o linki. Chętnie poczytam.
I co najważniejsze - żeby dostać pozwolenie na wykopaliska archeolog musi mieć papier z muzeum, które przyjmie mu zabytki. Bez tego nie ma najmniejszych szans, że dostanie zgodę na badania od konserwatora, o czym szerzej kilka punktów dalej. Z resztą, jak już zdążyłem wspomnieć, nie o fanty w wykopaliskach chodzi.
Archeolodzy mają w dupie zabytki, a tak ktoś je znajdzie!
To nie do końca tak wygląda. A w zasadzie w ogóle tak nie wygląda w ten sposób.
W archeologii nie chodzi o same fanty, jak już zdążyłem wspomnieć. Dużo istotniejszy, jeśli nie najważniejszy jest kontekst. Hipotetyczna sytuacja: załóżmy, że znalazłeś z wykrywką, w promieniu kilkunatu metrów, kilka zapinek, parę monet i, powiedzmy, włócznię (grot w sensie). I w ten właśnie sposób opieprzyłeś z fantów kilka grobów z II wieku, bo łaziłeś po cmentarzysku. I nawet jeśli zgłosiłeś to wszystko konserwatorowi a fanty poszły do muzeum, to mają już tylko wartość kolekcjonerską, bo nikt już nie dojdzie do tego w którym miejscu i w którym grobie te przedmioty były. A nawet, jeśli chciałeś dobrze i pozaznaczałeś sobie te wszystkie fanty GPSem w komórce, to patrz punkt następny.
Archeolodzy by mogli kopać, a tak siedzą na dupach na ciepłych państwowych posadkach!
Zwłaszcza, że te państwowe posadki to 2000 brutto, #bogactwo! Ale ja nie o tym.
Przeprowadzenie badań archeologicznych jest dość skomplikowaną sprawą. W wykopaliskach nie chodzi o fanty, jak już zdażyłem wspomnieć, ale o zebranie maksimum wiedzy o danym stanowisku. Więc poza samym, napiszę po prostacku, kopaniem, dochodzi masa dokumentacji, pobieranie próbek, jeszcze więcej dokumentacji, planigrafia, stratygrafia, ciut więcej dokumentacji, a na końcu trzeba ogarnąć i opracować jeszcze kości czy skorupy, na czym nie każdy się zna, za to mało kto robi to za darmo. Do tego zakwaterowanie, paliwo, sprzęt, analizy czy datowanie próbek, ludzie też nie pracują za uścisk dłoni - to wszystko kosztuje, i to niemało, a do tego trzeba siąść na dupie i podsumować to wszystko na papierze. Już widze jak robi to Grzesiu detektorysta.
Więc jeśli nie ma czasu i pieniędzy, których zazwyczaj brakuje, to nie ma też sensu bawić sie w kopanie na siłę. Zwłaszcza, że mnóstwo stanowisk jest zagrożonych, lub koliduje z planowanymi budowami i one mają priorytet.
Archeolodzy se kopią, a nam jak psy ogrodnika zabraniają!
Nie zabrania Ci czegokolwiek archeolog, a konserwator zabytków - urzędnik taki. To po pierwsze. Po drugie, jeśli archeolog ma życzenie kopania na jakims stanowisku, to nie pakuje kilku szpadli w passata i nie jedzie w teren, odralniając na dziko działke ubogiemu farmerowi, zostając na miejsu przez trzy miesiące. Żeby rozpocząć badania w jakimkolwiek miejscu potrzebna jest zgoda od konserwatora zabytków, tego samego, który broni chodzic z wykrywką po lesie. A żeby taką zgodę otrzymac trzeba złożyc wniosek, uzasadnić sensownośc takich badań, oświadczyć że ma się hajs na badania i czekac na decyzję. Która nie zawsze będzie zgodna z oczekiwaniami, bo bywa, że stanowisko nie jest zagrożone, sensowność badań niska, a że kiedyś ktoś tam znalazł fajne monetki to nie jest wystarczający argument, bo w wykopaliskach nie chodzi o fanty, jak już zdążyłem wspomnieć.
To co, mam od teraz już tylko pić piwo przed TV, skoro mam fajne hobby, a państwo mi go zabrania?
Miło, że dotrwałeś / dotrwałaś do tego miejsca. Do tej pory oddawałeś / oddawałaś fanty do muzeum, czytasz ksiązki o historii i jara Cię historia Twojego regionu, ale niespecjalnie Ci śpieszno spędzenia trzech lat w Sztumie. Bardzo dobrze. Skrzykujesz kolegów i koleżanki, rejestrujecie stowarzyszenie, i jak chcecie iść kopać, bo macie cynk, że w lesie niedaloeko spadł stukas w '39, to jako stowarzyszenie piszecie wniosek, plan badań i składacie go do odpowiedniego WUOZ-u. I po otrzymaniu pozwolenia robicie wszystko na legalu, jak Olaf Popkiewicz z TV.
#archeoologia #wykopkizwykopem #wykrywaczmetali
Komentarz usunięty przez autora
Poza tym nie ma czegoś takiego jak niczyje pole. Właścicielem zawsze będzie konkretna osoba, instytucja czy w końcu skarb państwa.
@deflegmator: Po pierwsze co definiujemy jako zabytek? Polmos? Kopiejka? a może niemieckie feningi? Gdzie jest granica co jest zabytkiem a co już nie? Bo na dobrą sprawę archeo powinno być zalane donosami o znalezieniu kopiejki czy feninga albo polmosa ciekawe co by wtedy powiedzieli jak by każdą taką informację musieliby rozpatrywać albo udawać się na miejsce znalezienia przedmiotu aby ocenić czy jest on zabytkiem czy też nie.
A jeśli chcę szukać na polu a nie w lesie? też muszę szukać informacji że po pijanemu żołnierze strzelali do siebie aby
Najgorsze jest to że praktycznie z automatu uznają że szukałeś zabytków chociaż tak naprawdę nie wiadomo co tym zabytkiem jest i to Ty będziesz musiał dowodzić że
Ale do rzeczy:
Po pierwsze co definiujemy jako zabytek Definicja jest płynna, przyjęło się, że za zabytkowe uznajemy przedmioty wykonane przed 1945 r.
ciekawe co by wtedy powiedzieli jak by każdą taką informację musieliby rozpatrywać albo udawać się na miejsce znalezienia przedmiotu aby ocenić czy jest on zabytkiem czy też nie. Nic by nie powiedzieli. Na pewno nikt nie wybrałby się na oględziny pola gdzie wykopałeś monetę z 1930 roku, ale pewnie zostałaby sporządzona notatka o miejscu i okolicznościach odnalezienia przedmiotu, a on sam trafiłby do zbiorów odpowiedniego muzeum.
A jeśli chcę szukać na polu a nie w lesie? też muszę szukać informacji że po pijanemu żołnierze strzelali do siebie aby uzyskać zgodę na poszukiwania? To piszesz we wniosku gdzie chcesz szukać. Podałem hipotetyczny przykład, jak można w zgodzie z prawem, dobrymi obyczajami, pożytkiem dla wiedzy historycznej i lokalnej społeczności przeprowadzić poszukiwania zabytków. Żaden urząd nie wyda Ci zgody, bo tobie się coś chce robić. Albo konkrety, albo zajmij się np.
@deflegmator: XD Prawo w Polsce w tej kwestii jest chore i nie ma nic wspólnego z dobrymi obyczajami ale już szarzy obwatele muszą się zachowywać w porządku nie?
Płacenie za to aby móc oddać coś do muzeum? Ja rozumiem stanowiska archeologiczne ale jak szukam na mojej ziemi (która miejscami rok w rok jest orana) to to jest absurd - znajdę coś co uważam za faktycznie cenne, ciekawe -
Nie sadze, zeby
Co jest chore? Że zabytki należą do Skarbu Państwa, czyli do wszystkich i powinny trafiać do muzeum a nie do szuflady albo ebaya?
Płacenie za to aby móc oddać coś do muzeum?
Płacenie za wystawienie pozwolenia a nie za możliwość oddawania czegokolwiek do muzeum. Opłata skarbowa to dość powszechna rzecz. To raz.
Ja rozumiem stanowiska archeologiczne ale jak szukam na mojej ziemi (która miejscami rok w rok jest orana) to to jest absurd - znajdę coś co uważam za faktycznie cenne, ciekawe - nie ma problemu - zrobię zdjęcie, zaznaczę na mapie miejsce znaleziska (oczywiście nie na mojej ziemi a gdzieś obok -
Na jakiej podstawie rozóżniasz czy coś jest cenne, własne widzimisie? A słyszałeś, że niektóre przedmioty korodują i czasami dopiero po prześwietleniu albo co njmniej po konserwacji wiadomo z czym ma się do czynienia? A jak masz fałszować dokumentację i zaznaczać znaleziska w innych miejscach to w ogóle
@deflegmator: jaja sobie robisz? Czy my tu piszemy o budowie domu albo utylizacji śmieci?
Nie rób ludziom wody z mózgu i nie strasz swoimi urojeniami.
Znajdź mi tam informację, żeby zgoda właściciela gruntu cokolwiek załatwia.
Powtórzę, bo widzę, że nie łapiesz. Chodzenie z wykrywaczem, kopanie sobie w ziemi saperką i szukanie przedmiotów nie będących zabytkami jest legalne, o ile ma się zgodę właściciela terenu.
Przestań wreszcie obchodzić clou zagadnienia, bo to już się
Ja myslałem, że clou zagadanienia to mniej więcej to, co napisałem na poczatku, ale niech będzie.
Owszem, nie ma przepisu zabraniającego chodzić z wykrywaczem, kopania sobie saperką i szukania przedmiotów nie będących zabytkami. Pozwólmy sobie jednak na łyżkę dziegciu w tej beczce miodu:
Ponieważ od 1 stycznia tego roku poszukiwania zabytków (ja wiem, kupuje sie wykrywacz za furmanke kasy, żeby sobie poszukać puszek po harnasiu) są przestepstwem, jest
Czy pisałem gdzieś, że nie ma prawdopodobieństwa kłopotów? Nie. Pisałem, że przy pewnych założeniach (o których wspomniałem) nie powinien mieć nabrudzone w papierach. W ustawie tak naprawdę zmieniono tylko klasyfikację czynu. Przyznałem, że aktualnie, zdaje się, służby bardziej chcą się wykazać. Ale wcześniej też ludzie byli ciągani