Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jestem ciekaw, jak bardzo, według Was, mam zrytą psychikę i czy jest dla mnie jakaś szansa w dalszym życiu.
Mam obecnie 29 lat. Nigdy nie miałem dziewczyny. W pewnym momencie życia zupełnie zatraciłem popęd seksualny. Po jakimś czasie zupełnie przestałem nawet zaspokajać sam siebie (nie mam takiej potrzeby). To tyle w sferze intymnej.
We wczesnym dzieciństwie dużo chorowałem, większość czasu spędziłem w szpitalu. Przyszła podstawówka i zanurzyłem się w nauce. Zawsze starałem się jak najlepiej. W pewnym stałem się celem drwin. Odgryzałem się i po jakimś czasie "cwaniaczki klasowe" obawiały się mnie, bo byłem większy i wyższy niż wszystkie szczawiki. Za plecami śmiali się (to wiedziałem), ale jakoś dotrwałem do gimnazjum. Tam, były większe cwaniaki i musiałem się podporządkować, ale nie dałem sobie wejść na głowę. Dalej starałem się uczyć jak najlepiej, wtapiałem się w tłum, nie wyróżniałem się.
Przeszedłem jakoś przez gimnazjum i poszedłem do technikum (pomimo czerwonych pasków na świadectwach otoczenie przekonało mnie pieprzeniem, że "PO TECHNIKUM PRZYNAJMNIEJ MASZ ZAWÓD"). Tak zmarnowałem dodatkowy rok.
Przez całą podstawówkę, gimnazjum i technikum każde wyjście ze znajomymi kończył się upokorzeniem i pogłębieniem traumy, np:
1. Podstawówka - szlajałem się z "najlepszym" kumplem po okolicy, wygłupialiśmy się. Zawędrowaliśmy na teren szkoły i, widząc oświetlenie, przypomniał sobie, że w tym dnu jest dyskoteka szkolna. Po dłuższej chwili przekonywania jakoś namówił mnie, żeby tam pójść. Jezu, jaka to była dla mnie trauma (,). Wszyscy się bawili, a ja jedynie myślałem jak bardzo tam nie pasuję. Spanikowałem i szybko się ulotniłem.
2. Gimnazjum - starałem się unikać sytuacji towarzyskich jak mogłem. Udawanie "fajnego" wiele mnie kosztowało. Kilka razy się ośmieszyłem. Nie chcę wnikać w ten okres.
3. Technikum - ludzie mądrzejsi, ja też, ale dalej #!$%@?, choć wtapiałem się w tłum jak mogłem (dobrze mi to wychodziło). Uczyłem się jak najlepiej, unikałem sytuacji towarzyskich. Raz dałem się namówić na 18 jednego z bardziej "rozrywkowych" ziomków z klasy. Skończyło się tym, że się upiłem i szczątkowo pamiętam, że jego młodszy brat wyśmiewał się jak próbuję nawalony tańczyć. No nie zapomnę tego (,).
Przez okres podstawówki/gimnazjum pogrywałem w piłę z kumplami z podwórka. To trzymało mnie na duchu. W technikum drogi się rozeszły, ale zacząłem grać ze znajomymi starszego brata.
Jakoś przed rokiem maturalnym skończyło się to urazem kolana i w roku maturalnym operacją na więzadło krzyżowe przednie. Długo mnie nie było, miałem duże zaległości, ale jakoś przebrnąłem przez maturę. Tak wylądowałem na studiach już teraz całkiem oderwany od życia towarzyskiego.
Przebrnąłem przez studia, podjąłem pracę i tak sobie pracuję.
Mieszkam dalej z rodzicami, ale wszystko opłacam, zupełnie zatraciłem kontakt z jakimkolwiek znajomym, od dawna z nikim (poza pracą) się nie widziałem, większość czasu poświęcam na bezcelowe przeglądanie internetu lub sen, czasem zabijam czas (jak mam motywację) grą na telefonie lub komputerze.
Wielokrotnie znajdywałem uśmierzenie w myśli, że i tak niedługo przyjdzie mój czas. Wyobrażałem sobie scenariusze własnej śmierci i czułem się wtedy lepiej.
Z drugiej strony to nie jest tak, że przez ten stan nie jestem w stanie egzystować. Po prostu robię swoje na co dzień i towarzyszy mi zupełna obojętność.
Zupełnie nie widzę perspektyw na życie, ale jest mi to obojętne.
Postanowiłem to napisać dzisiaj, bo akurat, będąc na chorobowym z powodu komplikacji zdrowotnych i mając w planach od jakiegoś czasu porzucenie obecnej pracy, poczułem się bardziej #!$%@? niż zwykle i postanowiłem się uzewnętrznić (ʘ_ʘ)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 6
Drogi Mirku, polecam iść na spotkanie to psychologa (nie mylić z psychiatrą) na chodźby jedno luźne posiedzenie i właśnie przedstawić jemu/jej swoje myśli na ten temat. Mógłbym długo namawiać i mówić ile znam osób osobiście czy nie bezpośrednio, którym to pomogło (przedział wiekowy od ~15-55), ale jeśli nie chcesz to twój wybór.

Jeśli mogę Ci powiedzieć chodź jedną rzecz, to jeśli nic się nie zmieni, to dobrze wiesz, że taki stan będziesz