Wpis z mikrobloga

#przegryw #rozwojosobistyznormikami #heheszki #truestory

Na wysypie różnych ciekawych historii, dyskusji jak i protipów opowiem coś co będę pamiętał jeszcze długo.
Historia o tym jak dostać kosza, nie uderzając do laski.

Było to kilka lat temu. Ja - student, produkcyjny robak z dwutygodniowym stażem w pierwszej pracy. Ona - piękna, młoda, zapierdzela w tej samej brygadzie co ja już nieco dłuzej. Taka karynka mentalnie, głośna, wulgarna, ale mniej blokowy imidż, bardziej okrzesana można by rzec. Nie znałem wtedy wszystkich współpracowników, ale kojarzyłem przynajmniej twarze.

Tak się składa że z bohaterką do pracy śmigaliśmy tym samym tramwajem. No i wsiadam do tej puszki przed wschodem słońca, a na rządku trzech siedzeń ułożonych wzdłuż ściany siedzi ona. Ja nie alfa, ale pasków też się nie bałem aż tak, no to rzucam "Cześć" i siadam obok niej.
Wyraźnie zdziwionej.

W robocie nie zamieniłem z nią do tego czasu chyba ani słowa, ale głupio tak jechać pół godziny w ciszy. No i ciągnę konwersację jak już się przywitałem XD Albo monolog. Rzuciłem kilka tekstów na które tak średnio odpowiedziała demonstrując stanowczo swój profil.
Myślę sobie, że może nie lubi jak ktoś do niej zagaduje w drodze do roboty - niektórzy tego nienawidzą. Albo ma okres.
No ale nic. Jako że w zwyczaju miałem wcinanie gum w drodze do pracy i w samej pracy też, no to myk myk wyciągam, częstuję.

Nie, dzięki

No bulwa. Moja towarzyszka podróży nie była zbyt chętna do interakcji, więc wyciągam sobie jedną słuchawkę i puszczam jakiś szajs, rezygnując z dalszej integracji. Toczymy się przez centrum miasta.
Do przystanku pod pracbazą zostało jakieś 30 sekund jazdy. Sarenka zwinnie wyskakuje z siedziska i stając przy drzwiach rzuca

yyy idę do pracy, nara


COTUSIE

W tym momencie zdałem sobie sprawę że albo
- to nie ta laska
- nie poznała mnie, w mojej głowie inba
Obstawiłem drugi wariant.

hehe Karynka, przecież pracujeme razem XD

Chyba nie zdążyła usłyszeć nawet drugiego słowa, bo tak szybko wypruła z karocy. Cyk dwójeczka i znika za zakrętem.
Do prazbaze miałem jeszcze jakieś kilkaset metrów, to akurat rozchodziłem stalkerski krindż. Myślę, no dobra, może jej wytłumaczę co i jak na przerwie.

Nie było mi dane. Meldując się w robocie wpadłem na grupkę pasków, którym bohaterka wpisu akurat opowiadała historię życia, jak to jakiś młody hehehentny bolec chciał ją wyrwać ale zabrał nie te gumy, a potem obczaiła że to tylko ten nowy spierdox którego nie poznała

O PATRZCIE TAM IDZIE HEHE


( _)
  • 1