Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Żałuję, że nie poszedłem na medycynę, tylko skończyłem kierunek inżynierski.
Zacznę od tego, że na studia zostałem w moim rodzinnym mieście. Uczelnia dobra, kierunek bardzo dobry, ale patrząc z perspektywy czasu żałuję, że nie poszedłem na medycynę i to najlepiej do innego miasta (najlepiej z top 5 miast akademickich). Tyle czasu poświęciłem na naukę, tyle energii, tyle starań, wyrzeczeń, a ostatecznie, kiedy już mam tytuł mgr inż. stwierdzam, że to wszystko było na marne i że straciłem moją młodość. Równie dobrze mogłem tę energię poświęcić na naukę na kierunku lekarskim i równie łatwo udało by mi się wszystko zdać. Jak teraz porównuję jak wyglądało moje życie studenckie i jak wygląda życie studenckie ludzi na medycynie to popadam w depresję. Na medycynie same ładne dziewczyny, ludzie na poziomie, z dobrych rodzin (najczęściej dzieci lekarzy), potrafiący się zachować, ale także potrafiący się dobrze bawić (niekiedy imprezy na medycynie są całkowicie po bandzie i przypominają orgie). A u mnie na kierunku inżynierskim? Ludzie poprzyjeżdżali z podmiejskich wioch, dziewczyn mało, a jak jakieś były to brzydkie, roszczeniowe albo księżniczki, myślące że jak studiują w większym mieście to są już kimś. Kolesie z kierunku zachowywali się jak dzicz, nie potrafili się dobrze ubierać, śmierdzieli na wykładach, niektórzy to nawet walili wódę w ostatnich ławkach sali wykładowej. Ludzie bez perspektyw, bez pomysłu na siebie, bez ambicji, byleby ściągnąć, zdać i nawalić się w akademiku. Jak ja nimi gardziłem. Dlatego też nie mam w ogóle (zero, dosłownie zero) znajomych ze studiów, bo to nie byli dla mnie ludzi na poziomie. Wstydziłem się ich.
Teraz ludzie po medycynie jeżdżą sobie elegancko do szpitala, siedzą w ciepłym gabinecie, piją kawkę, ładnie mogą się ubrać, bo praca jest w czystych warunkach, mają kontakt z normalnymi ludźmi którzy ich szanują, wiedzą że mogą pomóc drugiemu człowiekowi a nie korporacji. A ja? A mi pozostaje pracowanie z idiotami (ludźmi którzy pracują na halach produkcyjnych, którzy nie mają wykształcenia i ambicji, bo jakby mieli ambicje to by nie zapieparzali w halach produkcyjnych). Do pracy nie mogę się elegancko ubrać, bo zawsze się czymś pobrudzę. Pensja gorsza niż mają lekarze, szefostwo gorsze, ludzie gorsi, brak wyjazdów na konferencje, brak szacunku u drugiego człowieka, brak prestiżu wykonywania zawodu. Nawet na wykopie się śmiejecie że "inżynierowie" przyjeżdżają z afryki do europy.
podsumowując:
medycyna - nauka, zabawa, wyjazdy, fajni znajomi, dużo dziewczyn i fajni koledzy, fajna praca, dobre zaborki
studia inżynierskie - nauka (tyle samo co na medycynie), brak zabawy i wyjazdów, bo brak fajnych znajomych, mało dziewczyn, kiepska praca, bo zazwyczaj u janusza w polfirmie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
AnonimoweMirkoWyznania - #anonimowemirkowyznania 
Żałuję, że nie poszedłem na medycyn...

źródło: comment_Xze8Qq9fkIhEu0OE2QkT9N0sUBOidywi.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Tyle czasu poświęciłem na naukę, tyle energii, tyle starań, wyrzeczeń, a ostatecznie, kiedy już mam tytuł (...). stwierdzam, że to wszystko było na marne i że straciłem moją młodość.


@AnonimoweMirkoWyznania: po medycynie doszedłbyś do identycznych wniosków

medycyna - nauka, zabawa, wyjazdy, fajni znajomi, dużo dziewczyn i fajni koledzy, fajna praca, dobre
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania masz duzo racji, ja jestem po automatyce i pracujr jako programista, a moja rozowa jako lekarka, zajebiscie ma pod wieloma wzgledami, a jakie nasznse na rozwoj to nie wspomnez juz zarabia tyle co ja a niedlugo bedzie wiecej, a ciekae jak bedzie przy 50, gdzie ja bede sie bal ze mnie wyjebia bede stary na programowanie, a ona bedzie sie dopiero rozkrecala powaznie robiac kolejne tytuly.
  • Odpowiedz