Wpis z mikrobloga

#feels #przegryw #tfwnogf #stulejacontent #zycie

█████ WOŁAM DOBRYCH MIRECZKÓW, TUDZIEŻ ANONKÓW█████
@RiverStyx
@SmutnyRopuch
@eks_de
@bez_marcin_sensu
@wyjde_z_przegrywu
@wyjzprz2
@alh3
@lucer
@turek44
@Patologiczny_Klamca
@Ubotek
@gadatos
@bez_marcin_sensu
@sd32ds3eew23
@PomidorovaLova
@NowyRokNowyJa
@comer123
@Inconsistent

PREZENTOWANE TUTAJ SPOSTRZEŻENIA NIE MAJĄ GENERALNIE POKRYCIA W AKADEMICKIEJ WIEDZY Z ZAKRESU PSYCHOLOGII, JEŚLI MASZ PROBLEM, UDAJ SIĘ DO PSYCHOLOGA LUB TERAPEUTY, A NIE BIERZ ZA PEWNIK RADY Z STRONY ZE ŚMIESZNYMI OBRAZKAMI. SĄ TO TYLKO PRYWATNE SPOSTRZEŻENIA.


Do poczytania do poduszki
Z kompetencjami socjalnymi nie jest tak, jak z nabywaniem języka. Jeżeli dziecko, z różnych przyczyn, nie będzie wystawione lub eksponowane na język naturalny do 7 roku życia, nigdy nie będzie jego rodzimym użytkownikiem (nativem). Kompetencje socjalne nie należą jednak do gramatyki uniwersalnej – czyli nie rodzimy się z gotowymi, genetycznie wgranymi schematami zachowań, jednakże mamy wrodzone predyspozycje co do ich nabywania. Co to oznacza? Mniej więcej to, że osoba która ma jakieś braki w kompetencjach społecznych, może je nadrobić bez względu na wiek, bez większych trudności. To, co tu opisałem, zostało mi przedstawione przez znajomą doktorantkę psychologii, więc na pewno w jakimś stopniu należy do kanonu wiedzy akademickiej.

Jeżeli ktoś w wieku 30 lat, dalej ma problemy z podstawowymi kompetencjami społecznymi, niewynikającymi z pewnych traum (choroba, śmierć bliskiej osoby), chodzenie do psychologa i branie leków niestety nie pomoże. Taka osoba zapewne ma pewne zaburzenia neurologiczne, tudzież nieprawidłową budowę płata skroniowego – co mogło wynikać, także z niedotlenienie w czasie porodu. Leki są tylko środkiem doraźnym, ale nie zwalczą prawdziwej przyczyny. Możesz odbyć najbardziej elokwentne rozmowy w historii psychologii, chodzić na niesamowitą terapię, a i tak po krótkim czasie, wrócisz do wcześniejszego stanu. Radziłbym zrobienie badań w tym kierunku np.elektroencefalografię, nie wrócisz do „normalnego” stanu, ale przynajmniej będziesz wiedzieć, że twoje zaburzenia nie wynikają z twojej osobowości tudzież zaniedbań kompetencji społecznych z dzieciństwa. Tyczy się do też osób z fobią społeczną, mających przewlekłą depresję. Prawdopodobnie, winne jest tu nierozwinięte ciało migdałowate.

Natura wyposażyła nas w pewne skoki jakościowe, czyli duże zmiany w obrębie naszych osobowości, które mają na celu pomóc nam „przetrawić” lub „wyrosnąć” z pewnych nieprawidłowych wzorców zachować, uniemożliwiających przetrwanie (w dzisiejszych czasach – przetrwanie przemianowane jest na egzystencję) na własną rękę. Pierwszy duża zmiana osobowości (nie licząc stadium do lat 5) według mojej znajomej, ma miejsce w wieku 12 lat. Kończymy wtedy typowo dziecięce zachowania. Druga w wieku 16-17 lat, a ta najważniejsza w wieku 21 lat. To wtedy definitywnie kończymy z typowo dziecięcym stylem bycia. Ta zamiana utrzymuje się do około 24-25 lat i po tym okresie (21-25) powinniśmy mieć już w miarę w pełni ukształtowaną osobowość i poukładane kompetencje społeczne – czyli nasze odczucia i postawę wobec nich. Następna duża zmiana ma miejsce w wieku 33-35 lat, choć u niektórych może mieć miejsce już w wieku 30 lat. Po tej zmianie, osobowość nie powinna zmieniać się aż do śmierci. Oczywiście są różne opracowania na ten temat i wielu autorów podaje swoje własne „skoki”.

To tyle, jeżeli chodzi o wiedzę akademicką.

Co do użytkownika: @wyjzprz2. Na twoim miejscu nie podrywałbym dziewczyn w miejscach do tego nie przeznaczonych. Dziewczyna przebywa w pewnych miejscach w domyśle z daną intencją. Pracująca na kasie dziewczyna, nawet spotkawszy super przystojnego chłopaka, może potraktować go chłodnie, bo w danej chwili poziom stresu np. spowodowany hałasem lub wzorkiem innych osób, nie pozwala jej na grzeczną odpowiedź. Tak samo jest z twoim podejściem do podrywania na spotkaniach studenckich. Dziewczyna przychodzi na nie, z domyślną intencją czucia się bezpiecznie, na luzie. Może nie jest ona przyzwyczajona na podryw, na oczach swoich dobrych znajomych. Podrywając taką osobę, wybijasz ją z **domyślnego stylu bycia, z jakim tam przyszła.

Pisałeś, że miałeś pewne wyobrażenia co do mieszkania z dziewczynami. Wyobrażałeś sobie wspólne wieczory przy winie, długie rozmowy o życiu i podnoszenie swoich kompetencji społecznych. Uwierz mi, że w twoim wieku, dziewczyny nie zgodziłyby się na takie igraszki. Mając po dwadzieścia kilka lat, w domyśle, uznawałyby cię, za kogoś,
stojącego wyżej na drabinie kompetencji społecznych. Proponując takie igraszki i przytulanki, zniżyłbyś się w ich mniemaniu, do poziomu studenta drugiego roku. Po trzecim wspólnym seansie, spytałyby się, dlaczego miziasz się do nich, a nie do swojej dziewczyny, dlaczego tak bardzo chcesz rozmawiać o życiu i sprawach zupełnie dla nich oczywistych. Straciłbyś tylko w ich oczach.

Często publikujesz książki, lub artykuły à la couchingowe lub z zakresu psychologii o podnoszeniu swoich kompetencji społecznych, radzeniu sobie z opinią innych i tak dalej. Popełniasz ten sam błąd co 99% ludzi. Wpadłeś w pewną spiralę. Chcesz zostać ekspertem od stylu życia, relacji międzyludzkich, sypiąc tylko definicjami i
złotymi myślami, sam ich nie wdrażając. W skrócie – chcesz być ekspertem np. od prowadzenia bloga, bez bloga.

♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣
Owszem, wszelkiego rodzaju materiały są pomocne i pomagają poukładać sobie pewne rzeczy, ale trzeba mieć jedną rzecz na uwadze. Ile takich artykułów, książek, złotych myśli musicie przeczytać, by pewnego dnia powiedzieć: „To koniec, jestem kompletny! Wiem już wszystko!”. Czytając wszelkie materiały, waszą
domyślną intencją nie jest przerabianie ich do końca życia, ale osiągnięcie takiego poziomu, w którym nie będą wam już one potrzebne. Zapewniam was, że taki stan nigdy nie nadejdzie. Cały czas będziemy targani rozterkami i problemami interakcji międzyludzkich. Ważne, by nauczyć się zobojętniać, te mało ważne, od tych ważnych. Po której z rzędu książce będziesz w 100% pewny swoich kompetencji socjalnych? Ile takich wieczorów z dziewczynami przy winie musielibyście odbyć, by któryś z nich był waszym ostatnim? Chyba nikt z was nie dopuszcza do siebie myśli, że na łożu śmierci, będziesz jeszcze rozkminiałjakiś problem z swoim życiem, i czekał na kolejny numer „przeglądu psychologicznego”, który po tylu latach wreszcie pozwoli przejrzeć ci na oczy.

@wyjzprz2 - Mając te trzydzieści kilka lat, w jakim wieku będziesz definitywnie zadowolony z twojego stylu bycia? Ile lat jeszcze będziesz musiał układać sobie w głowie pewne rzeczy? Do czterdziestki? Do pięćdziesiątki? Mając czterdzieści lat, podrywając dziewczyny, też będziesz zastanawiał się, czy powiedziałeś każde słowo z sensem, czy dziewczyna na ciebie krzywo nie spojrzała? Będąc w końcu w upragnionym związku, będzie on dla ciebie katorgą, bo w czasie każdego porannego wyjścia po bułki, będziesz rozkminiał ostatnie 24 godziny, dokładnie
analizował każde słowo, i zastanawiał się, czy ONA przypadkiem nie odkryła w którejś minucie twojego spierdo*.

Couching jak i w większości psychologia żeruje na zasadzie
pustych frazesów. „Być sobą, weź się w garść, znajdź wewnętrzną motywację, nie przejmuj się opinią innych” To tylko puste frazesy jakich wiele, to od nas zależy, czy jakimś sposobem nabiorą dla nas sensu i znaczenia – czy wcielimy je w życie. Tak zarabiają kołczowie. Jeżeli na szkolenie, przyjdzie 1000 osób, i z tych tysiąca - dwudziestu wcieli w życie te puste frazesy - to jest to dla niego duży sukces.

Zamiast uczyć neuroprogramowania, rozkładać na czynniki pierwsze typowe ludzie zachowania według wiedzy akademickiej, w gabinecie Pani psycholog (po 2 rozwodach i z kochankiem na boku), będziecie słuchać jej siorbania kawy i pustych wywodów. Darujcie sobie, serio, lepiej samemu jest się dokształcić.

Zauważcie, że większość ludzi
olewate dojrzewanie do czegoś. Zwykły zjadacz chleba, pracujący po 10 godzin na budowie, nie będzie czytał książek o dojrzewaniu do roli ojca, bo podświadomie wie, że na każdym etapie życia dziecka, musiałby się uczyć czegoś nowego, do śmierci przyswajać wiedzę, a on nie ma na to czasu i chęci. Z przegrywami jest inaczej. Chcą chodzić na pchychoterapię, dokształcać się w rzeczach dla innych oczywistych, nie widząc w tym końca. Podam taki przykład, w jednej książce z zakresu psychologii, którą kiedyś przeglądałem, były analizowane na czynniki pierwsze typowe rozmowy międzyludzkie, sposoby zawierania przyjaźni itp. Dana osoba, może czytać je, przerabiać i tak dalej, ale w prawdziwym życiu, są miliony różnych czynników, decydujących o interakcjach socjalnych – gestykulacja, mimika twarzy, kontekst sytuacji itp. Po iluś tam takich artykułach powiesz, że wiesz już bardzo dużo, a gdy przyjdzie co do czego, nie będziesz rozumiał, co poszło źle.

Moja rada jest taka,
nie próbuj, po prostu bądź, działaj. Ile będziesz musiał razy próbować? Powiesz, że normalni ludzie posiadają pewną wiedzę, która umożliwia im dowolną interakcje socjalną. Oni też nie wiedzą wiele**. Po prostu olewają to, co myślą o nich inni, bo mają duże poczucie własnej wartości.

Mam dla was dwie rady, które z powodzeniem wcieliłem w życie, i które mam nadzieję, pomogą i wam zdobyć to poczucie.

Jest taka powieść Hermanna Hesse Siddhartha, oprócz typowo filozoficznego bełkotu, jaki można znaleźć np. w Alchemiku Coleho, jest tam jedna ważna kwestia. Główny bohater, tytułowy Siddhartha, nie przyjmuje wiedzy od najbardziej oświeconego męża w Indiach, a może nawet na ziemi. Przybywa do niego, w sumie po to, by powiedzieć mu, że nie przyłączy się do niego. Dlaczego? Ma wielką wiedzę, na wyciągnięcie ręki, może przecież z niej czerpać, tyle, ile chce? Siddhartha zauważa jedną ważną rzecz, mianowicie, to, że ten wielki mędrzec został oświecony, to wyłącznie jego zasługa. Nikt nie wie, co działo się w jego głowie w momencie oświecenia, było to coś jednorazowego i tylko jemu znajome. Nie może on, tak po prostu wyrazić tej zdobytej wiedzy za pomocą słów. Słowa są tylko dodatkiem, marną kopiątego, czego doznał ów mędrzec. Siddhartha nie przyjmuje tej wiedzy, bo zauważył, że woli do niej dojść samemu.

Tak samo jest z psychologami i książkami o rozwoju. Dostajesz tylko marną kopię tego, co sam musisz sobie uświadomić. Sam musisz dojść do tego, że nie warto przejmować się innymi. Moją „marną kopią” będzie stwierdzenie: niezależnie od tego, jak będziesz się zachowywał, kim jesteś, będziesz zawsze przybliżał lub oddalał się w jakąś stronę. Nigdy nie będziesz pośrodku, czyli nigdy nie będziesz pasował 100% ludziom, których spotkasz. Z grupy 100 osób, zawsze znajdzie się kilku takich, co naplułoby Ci na but, albo ukradło portfel. Zawsze znajdzie się kilku takich, co spojrzą na ciebie krzywo lub odwrotnie. Ludzi jest za dużo, by przejmować się tą lub tamtą osobą. Moja rada: jeśli siedzisz w piwnicy – nie wychodź z niej. Nie wychodź na siłę do ludzi żeby za chwilę powiedzieć, że do nich nie pasujesz. Wyjdź wtedy, gdy uświadomisz sobie, że jeśli 100% ludzi cię odrzuciło, nie są ciebie warci, bo od początku historii świata nie pojawił się nikt podobny do ciebie, jeżeli nie dostrzegasz pozytywnych cech tego, kim jesteś, jak inni mają cię szanować?

Druga rada: jeżeli jesteś spierdo****, a szukasz dziewczyny, i masz problemy z relacją z drugim człowiekiem, powiedz jej, że ludzie są dla ciebie tylko dodatkiem i masz na nich wyrąbane. Taka czy siaka impreza - co to dla ciebie znaczy – nic. Uwierz, że zyskasz w jej oczach a nie - stracisz. Zrozumcie wreszcie, że laski szukają przede wszystkim kogoś, przed którym nie będą musiały się wstydzić, jednak jeżeli masz wyrąbane na ludzi, ona podświadomie czuje, że masz duże poczucie własnej wartości.

to takie moje rady dla was :-)
  • 23
  • Odpowiedz
@arkibozka_1993:
gówno prawda po prostu jestem zbyt ogarnięty dlatego nikogo nie mam. Zauważ, że nawet głupie #rozowepaski są w stanie założyć rodzinę ( #madki) z sebą alkoholikiem lub chadem, który je zostawi. Żadna dziewczyna nie zechce kogoś kto o siebie dba, ćwiczy, dobrze zarabia bo po co jej ktoś taki? Z tego co zauważyłem to #rozowepaski cały czas kłamią mówiąc "ja bym chciała
  • Odpowiedz
@alh3: nie spptkałeś inteligentnej laski a takich jest bardzo mało, idź na wydział biotechnologii w twoim uniwerku w mieście wojewódzkim. Tamsą laski, ktróre szukają ogarniętych.
  • Odpowiedz
@alh3: po prostu zaobserwuj daną grupę na żywo z odległości i wybierz taką, co Ci się podoba, potem sprobuj znaleźć ją na zamkniętej grupie danego rocznika. Grupa jest zamknięta, ale dostęp do członków już nie ( ͡° ͜ʖ ͡°). Wybadaj ją i napisz, że widzialeś ją na kampusie, i uważasz ją za bardzo ładną, to kręci suki. Nie szukaj wypindrowanych loszek, bo takie idą na chadów,
a.....3 - @alh3: po prostu zaobserwuj daną grupę na żywo z odległości i wybierz taką,...

źródło: comment_4E9SizIO9ZbuqgAPuqB1GeXP0BzIdyVG.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@arkibozka_1993:
każdy by chciał taki związek ale to tak nie działa. W dzisiejszych czasach to facet ma zabawiać, skakać, tanczyć, pajacować a najlepiej jakby jeszcze imprezował i chamsko się zachowywał bo to takie "seksowne"
  • Odpowiedz
@alh3: dam ci radę, za 100 punktów, ktorą pewnie zignorujesz albo stwierdzisz ze jestem psychiczny: chcesz dobrą laskę? Idź do koscioła, koniecznie w piątek na 18:00, wypatrz jakąś (nie musisz być wierzący), laska, ktora w piatek wieczorem wybiera msze od imprezy ma większą szansę, na bycie pożądną w każdym calu.
  • Odpowiedz