Wpis z mikrobloga

VIII > VII
Zacznijmy od tego, że Star Wars jest raczej dla młodych ludzi, a my co raz starsi tym bardziej krytycznie podchodzimy do kolejnych odcinków. To mimo wszystko są filmy typu "sit down and relax" jak się będziemy zagłębiać w kwestie typu, czemu nie użyli hipernapędu, żeby znaleźć się bliżej krążownika rebelii celem zniszczenia, albo czemu skoro sokół pojawił się niespodziewanie to nie #!$%@?ł od razu tego dużego działa co zniszczyło wrota to zepsujemy sobie frajdę z oglądania.
W taki sposób radzę sobie z infantylnością niektórych wątków, ale jest jednak jedna rzecz której nie przeskoczę. W nowej trylogii nie ma absolutnie żadnej postaci która by sprawiała że chce się nią być. Oprócz kylo ren to po 24h od seansu nie pamiętam jak się tamci nazywają... DARTH VADER, LUKE SKYWALKER, HAN SOLO, OBI-WAN, YODA, a nawet CHEWBACCA to brzmiało jakoś dumnie w poprzednich częściach i zapamiętamy to na całe życie, a teraz? Wszystkie postacie są jakby drugoplanowe. Nawet Snoke z którego możnaby zrobić potężne uosobienie ciemnej mocy ginie sobie ot tak i tyle z niego było. Kylo ren pamiętam tylko dlatego, że mnie #!$%@? ten aktor. Nie pasuje mi tam i koniec. Ehhh, a może to jednak przez starość...?
#starwars
  • 7