Wpis z mikrobloga

@kissandfly: trzeba nie trzeba. Zdarzyło mi się zaliczać egzaminy (dokładnie 2 więc to nie tylko fart XD), na które uczyłem się w ciągu od południa do 5 nad ranem, spałem 2h i leciałem pisać. Ale to jest dobre z jakiś gówno przedmiotów, bo wszystko co się nauczysz zapominasz dzień po XD

A przygotowując się odpowiednio kilka dni wcześniej nawet po pewnym czasie jestem w stanie coś na dany temat powiedzieć.
@polik95 ja się zawsze zaczynałam uczyć na dwa tygodnie przed egzaminem, żeby na luzie opanować materiał i bez spiny powtórzyć. Ostatecznie i tak zawsze brakło czasu, a miałam kolegów, którzy potrafili przyswoić ten materiał w dwa dni poczynając od zera. Do dziś nie wiem jak.