Dzisiejsze problemy związane z internetem, a raczej problemy jakie ma władza, media, mainstream w stosunku do internetu, są związane z tym, że internet stał się nową przestrzenią publiczną, nową telewizją/gazetą/radiem.
Ponieważ zaczęto pojmować internet jako serious business, naturalnie pojawiły się chęci do kontrolowania go.
To co mnie głęboko brzydzi, to traktowanie właśnie internetu jako publicznej przestrzeni.
NIE.
Internet to prywatny interes prywatnych ludzi. Internet jest tworzony przez zainteresowanych ludzi.
W momencie kiedy internet zaczął być tworzony przez firmy i korporacje, rządy, lobbystów, propagandzistów obu 'skrzydeł', internet stał się swoim wypaczeniem, takim samym jak telewizja.
Nie sposób nie zaprzeczyć, że jakość contentu w internecie mocno spadła po popularyzacji internetu wśród normalnych użytkowników. Cieszycie się że coraz mniej ludzi ogląda telewizję? Co z tego, skoro naturalnie przenoszą swoją plugawą presencję z biernego odbiorcy treści telewizji, do biernego odbiorcy treści internetu?
Władzy nie powinno obchodzić co zwykły człowiek wypisuje w internecie. A raczej, rozumiejąc że to pobożne życzenie, radykalnie mówiąc, władza nie powinna mieć nawet najmniejszej szansy na kontrolowanie obywateli, tylko wtedy wolność słowa jest zapewniona. Jest to kolejna odsłona klasycznego konfliktu interesów, obywatel vs władza. Jeżeli obywatel nie będzie czynił czynnych wysiłków, skończy się na soft-Huxley'u, gdzie każdy będzie jechał na antydepresantach, a wygodna wegetacja będzie przekładana nad odpowiedzialne i pełne możliwości życie.
Bo jeżeli można dojechać takiego prawaka/lewaka prywatnie, niszcząc mu życie prywatne i zawodowe, to oznacza że żyjemy w faszystowskim totalitaryzmie, gdzie wszystko jest w państwie, nic poza państwem. Ludzie od #!$%@? głupot są potrzebni, dyskusja jest potrzebna. Aby miecz RiGCzu był ostry, musi być on ostrzony w takich dyskusjach. Inaczej mamy intelektualną dyktaturę stronnictwa.
Internet powinien na powrót stać się 'not serious business' due to control inability, przynajmniej w perspektywie ludzi którzy przeliczają sobie każdy aspekt rzeczywistości na mamonę.
W momencie kiedy internet zaczął być tworzony przez firmy i korporacje, rządy, lobbystów, propagandzistów obu 'skrzydeł', internet stał się swoim wypaczeniem, takim samym jak telewizja.
@TamamShud: Proszę cię. To ludzie go takim stworzyli a nie "korporacje"
@blekitny_orzel: Internet został stworzony jako przez państwo (konkretnie jeden z projektów CERN, nie pamiętam szczegółów), prywatni ludzie (entuzjaści) spopularyzowali go zaczynając od późnych lat 90. Dopiero od, celuję, 2008 roku widać postępującą 'korporatyzację' internetu, czyli skupianie większości ruchu prze boty facebooka, youtube, amazona.
Net neutrality. Skupienie ruchu internetowego w rękach kilku korporacji. Amerykanie aktualnie decydują czy chcą mieć internet na abonament, zupełnie jak TV. Zapoczątkowanie procesu, który ostatecznie zrobi z internetu
@TamamShud: Nieważne jak był stworzony. Został rzucony na rynek i ludzie go ukształtowali według uniwersalnych praw. W sumie można by stworzyć taki osobny internet chyba, prywatny i pobierać opłaty za dostęp do takiego od-korpokracyjnego internetu. Z IRCem tylko i nie wiem, tekstowym internetem takim minimalistycznym. Fajny pomysł na biznes moim zdaniem.
Podajcie jeden sensowny argument dlaczego każdy nie powinien mieć gruza tylkonapędowego do upalania w zimie i w deszczu? Nikt nie poda bo nie ma takiego argumentu
Dzisiejsze problemy związane z internetem, a raczej problemy jakie ma władza, media, mainstream w stosunku do internetu, są związane z tym, że internet stał się nową przestrzenią publiczną, nową telewizją/gazetą/radiem.
Ponieważ zaczęto pojmować internet jako serious business, naturalnie pojawiły się chęci do kontrolowania go.
To co mnie głęboko brzydzi, to traktowanie właśnie internetu jako publicznej przestrzeni.
NIE.
Internet to prywatny interes prywatnych ludzi. Internet jest tworzony przez zainteresowanych ludzi.
W momencie kiedy internet zaczął być tworzony przez firmy i korporacje, rządy, lobbystów, propagandzistów obu 'skrzydeł', internet stał się swoim wypaczeniem, takim samym jak telewizja.
Nie sposób nie zaprzeczyć, że jakość contentu w internecie mocno spadła po popularyzacji internetu wśród normalnych użytkowników.
Cieszycie się że coraz mniej ludzi ogląda telewizję? Co z tego, skoro naturalnie przenoszą swoją plugawą presencję z biernego odbiorcy treści telewizji, do biernego odbiorcy treści internetu?
Władzy nie powinno obchodzić co zwykły człowiek wypisuje w internecie. A raczej, rozumiejąc że to pobożne życzenie, radykalnie mówiąc, władza nie powinna mieć nawet najmniejszej szansy na kontrolowanie obywateli, tylko wtedy wolność słowa jest zapewniona. Jest to kolejna odsłona klasycznego konfliktu interesów, obywatel vs władza. Jeżeli obywatel nie będzie czynił czynnych wysiłków, skończy się na soft-Huxley'u, gdzie każdy będzie jechał na antydepresantach, a wygodna wegetacja będzie przekładana nad odpowiedzialne i pełne możliwości życie.
Bo jeżeli można dojechać takiego prawaka/lewaka prywatnie, niszcząc mu życie prywatne i zawodowe, to oznacza że żyjemy w faszystowskim totalitaryzmie, gdzie wszystko jest w państwie, nic poza państwem. Ludzie od #!$%@? głupot są potrzebni, dyskusja jest potrzebna. Aby miecz RiGCzu był ostry, musi być on ostrzony w takich dyskusjach. Inaczej mamy intelektualną dyktaturę stronnictwa.
Internet powinien na powrót stać się 'not serious business' due to control inability, przynajmniej w perspektywie ludzi którzy przeliczają sobie każdy aspekt rzeczywistości na mamonę.
#oswiadczenie #internet #polityka #netneutrality
@TamamShud: Proszę cię. To ludzie go takim stworzyli a nie "korporacje"
Net neutrality. Skupienie ruchu internetowego w rękach kilku korporacji. Amerykanie aktualnie decydują czy chcą mieć internet na abonament, zupełnie jak TV. Zapoczątkowanie procesu, który ostatecznie zrobi z internetu