Wpis z mikrobloga

#godelpoleca #synthpop #polskamuzyka #muzyka #wykwintneprogresjeakordow

Kinga Miśkiewicz - Nie lubię kobiet

na podsumowania, rachunki sumienia, domykanie uchylonych drzwi jeszcze przyjdzie czas.

ale ukryć się nie da, że nieubłagana schyłkowość wślizguje się podskórnie do świadomości każdego z nas w tym okresie. a razem z nią, przemycana jest ekscytacja, odgórna presja i nerwowość(u mnie wyczuwalna jest niedaleko serca, gdzieś w przełyku). i to jest najpiękniejsze uczucie jakiego z utęsknieniem, od wielu tygodni, miesięcy szukałem w innych - jak się okazuje ono jest tylko we mnie. to ta niechlujnie ubrana, pierwotna motywacja płynąca z tej lepszej, warunkującej człowieczeństwo półkuli, krzycząca do ucha, żeby jednak wsadzić rękę do ognia, zobaczyć czy tam rzeczywiście kopie prąd i że dam radę podnieść 200kg w martwym ciągu.

dwóch rzeczy jestem pewien. raz - to najdziwniejszy rok w moim życiu. dwa - a to najlepsza polska piosenka z tego roku. siemasz.

większość z was, wkraczając w umowną dorosłość, wychowywała się pod czujnym okiem matki i pod dyktando, okazjonalnie wygłaszanej litanii od ojca. ja nie miałem tego szczęścia - wychowała mnie ulica! nie no, żartuję, ale nie było dużo ciekawiej. wychowały mnie(przynajmniej w kwestiach wrażliwości) rankingi i portale muzyczne, a przede wszystkim szkoła polskiej piosenki(żeby to dobrze ująć). i dlatego tak bardzo "czuję" ten kawałek. bo w moim wyobrażeniu, autentycznie wskrzesza te ambitniejszą, szlachetniejszą w wymowie, posługująca się SŁOWEM a nie HASŁEM, traktującą piosenkę jako świętą formę artystycznej wypowiedzi, szkołę polskiego piosenkopisarstwa.

refren jest absolutnie niesamowity. ale może do was to nie dotrzeć po pierwszym razie.
cała relacja zawarta w sposobie akcentowania, jakby nie patrzeć, odrobinkę przewrotnego ale feministycznego tekstu, z zadziornością w głosie pani Kingi, naturalnością bijącą z bębnów i zazębiającymi w całość, pełnokrwistymi klawiszami przeistacza się po czasie w świadomości słuchacza, w BEZKOMPROMISOWO odegrany manifest. raz włączycie, to nie widać końca. dodajmy pre-chorus z końcówki z wyciąganiem ostatnich słów w "teraz tonę we łzach, by za chwilę się śmiać" - któryPrzeniknął do mojej podświadomości jak ta jedna pani, co się zmienia jak w słońcu brylanty

no właśnie, która się podpisuje pod tekstem? sam nie mogę tego zrobić(jeszcze trochę brakuje do zmiany płci). ale mimo, że kumam przekaz, to tak jak was, drogie Panie, nie rozumiem, tak was nie zrozumiem chyba nigdy ¯\_(ツ)_/¯
KurtGodel - #godelpoleca #synthpop #polskamuzyka #muzyka #wykwintneprogresjeakordow
...
  • 8
chmura defetyzmu ze sporadycznymi, statystycznie nieistotnymi przejaśnieniami


@KurtGodel: Zdecydowanie moje klimaty, więc wciąż domagam się the best of, no chyba że uznamy, że w paradygmacie "chmura defetyzmu" the best of to the worst of, wtedy poproszę to drugie. :)