Wpis z mikrobloga

#braciawniewierze!

Taka refleksja, która mi przyszła po lekturze postów z poprzednich dyskusji - czy "wierzyć w Boga" jest tym samym, czym "czcić Boga"? Gotów jestem postawić między nimi potężny znak nierówności, przynajmniej jeżeli mówimy o Bogu ogólnie, bez definicji o którego konkretnie nam chodzi.

Sama wiara w Boga zawiera w sobie wiele oczywiście elementów nieracjonalnych, Bóg (zgodny z różnymi najbardziej polarnymi definicjami) jest istotą wszechmocną, wszechwiedzącą, niektórzy dodają: odpowiedzialną za stworzenie świata, niektórzy dodają jeszcze "wpływającą na nasze losy" itp. Rzecz w tym, że zgodnie z taką definicją Boga może nim być gimbus grający w Simsy w jakimś wszechświecie wyższego rzędu - a my jesteśmy właśnie tymi Simsami. Hipoteza ad hoc, absolutnie jej nie foruję, traktuję raczej jako eksperyment myślowy - ale odrzucić Boga tak rozumianego nie sposób; spełnia on wszystkie warunki aby być Bogiem. Bezrefleksyjne odrzucenie Boga (rozumianego jako istotę mającą nad naszym wszechświatem praktycznie nieskończoną władzę) na zasadzie "bo on nie istnieje i nie może istnieć" jest lekkomyślne i chociaż jednak skłaniam się ku myśli, że takowy jednak nie istnieje, to jednak unikam twardego stawiania sprawy na "nie", zastępując raczej to stwierdzeniem "raczej nic na to nie wskazuje". Pod tym względem jestem agnostykiem (z mocnym przechyłem ku ateizmowi).

Jednak większość wierzących nie tylko WIERZY w Boga (w sensie: uznaje istnienie istoty nie podlegającej prawom wszechświata, albo nawet zdolnej do ich kreowania). Idzie dużo dalej: czci tego Boga. Wynika to oczywiście to z tego, że systemy religijne rozbudowują definicję Boga - do wszechmocy i wszechwiedzy dodają szereg różnych przymiotów (w katolicyzmie m.in. dobry, sprawiedliwy, ale wymagający także różnych rzeczy od ludzi). Wierzenie w takiego Boga oczywiście implikuje za sobą szereg działań takich jak: nawiązanie kontaktu z nim, pokazywanie Bogu jak jest dla wierzącego ważny, dostosowywanie się do jego wymagań, proszenie o różne rzeczy czy dziękowanie za nie.

I jakkolwiek istot o nieporównywalnie od nas wyższym statusie w multiwszechświecie wykluczyć nie można, o tyle Bogowi katolickiemu (a także: żydowskiemu, islamskiemu, Umbie-Bumbie, wielkiem Mzimu, Quetzalcoatlowi, Perunowi, Zeusowi, Ra i kilku tysiącom innym) mówię stanowcze NIE.

tl;dr:
Stwierdzenie "Bóg istnieje" być może kiedyś się obroni (chociaż nie sądzę).
Stwierdzenie "Czcij Boga"... no cóż, dopóki nie obroni się to pierwsze, to nawet nie bardzo wiem czy jest kogo czcić, a jeżeli tak - to jak i po co.

#ateizm #religia #bog #agnostycyzm
  • 6
taki, w jakiego wierzy większość ludzi - nie.


@haes82: Podoba mi się, jak wielu - mniej lub bardziej zadeklarowanych - ateistów, z czasem dostrzega, że słowo "bóg", nie musi oznaczać wyłącznie starego dziadka z brodą, który siedzi na złotym tronie i z niego zawiaduje światem. Okazuje się, że istnieją wyobrażenia boga, które z jednej strony pasują do wszelkich dziwnych i niezrozumiałych obserwacji świata, a nawet nadają życiu sens, a z drugiej
@dziaru: Oczywiście, że wszystko :) Ale różne rzeczy mają różny poziom prawdopodobieństwa. Te mniej prawdopodobne częściej pozostają w sferze marzeń, a te bardziej prawdopodobne częściej udaje się ziścić, czy też potwierdzić.
Choć oczywiście prawdopodobieństwo nie jest ostatecznym wyznacznikiem. Czasem coś wydawałoby się nieprawdopodobnego okazuję się być prawdą, a coś co traktujemy jako prawie pewne, bywa zupełną pomyłką.
Dlatego warto do nowych idei podchodzić sceptycznie, ale nie dogmatycznie. Innymi słowy warto po