Raz na bieżni na siłowni to nie pedał... A tak szczerze, to żałuję tej decyzji tak bardzo, że szkoda gadać. Chciałam zaoszczędzić trochę czasu - pracowałam do 21, a siłownię mam zaraz obok. A zanim bym wróciła do domu i się ogarnęła, to siłownia wydawała się lepszą opcją. No to ten... Tragedia. Masakra jakaś. Katastrofa. No i chyba nie bardzo działała klima, bo nawet w środku lata biegając po planecie mordor (w sensie na dworze) nie spociłam się nigdy tak jak dzisiaj po 3km... Ale za to mogę się pochwalić Wam dzisiejszą definicją siły charakteru - Kinja na bieżni. Bo byłam wzięłam zacisnęłam zęby i 11km zrobiłam, a co!
@walter21: Ja generalnie też nie mam problemów ze wstawaniem rano, ale jutro mam taki dzień, że pobudka przed 5 rano na bieganie to mega słaby pomysł. A już mam ten poziom biegowego uzależnienia, że jeśli i dzisiaj i jutro bym nie pobiegała, to bym była nie do wytrzymania ( ͡°ʖ̯͡°)
@Kinja: podziwiam hart ducha! Psychicznie na takiej bieżni wytrzymuję tak do pół godziny, potem mam ochotę przeżuć leżące nieopodal hantle i zastrzelić wszystkich niczym Al Yankovic w UHF.
@Kinja: w tymroku cały luty przetyrałem na bieżni. Potrzebowałem trochę szybkości nabrać, a to co było na dworze nie pozwalało na nic. Kwestia przyzwyczajenia się, bo udało mi się nawet 21 kilometrów zrobić i jakoś przeżyłem. Obowiązkowo jednak duża butelka wody, nawet na 40 minutowy trening. U mnie tak schodziło. Dobry sposób też na utratę masy ;- ) W weekendy wybiegania na świeżym powietrzu - w środku dnia, a nie
@2h59min: Ja swoje bieganie od bieżni właśnie zaczynałam, więc przyzwyczajenie mam. Może na taki kiepski dzień trafiłam + ten cyrk z klimą i wyszło jak wyszło. Picie też zawsze mam ze sobą. Niemniej będę unikać powtórki jak ognia. W najgorszym wypadku znajdę sobie na siłowni inne zajęcie ;)
Raz na bieżni na siłowni to nie pedał... A tak szczerze, to żałuję tej decyzji tak bardzo, że szkoda gadać. Chciałam zaoszczędzić trochę czasu - pracowałam do 21, a siłownię mam zaraz obok. A zanim bym wróciła do domu i się ogarnęła, to siłownia wydawała się lepszą opcją. No to ten... Tragedia. Masakra jakaś. Katastrofa. No i chyba nie bardzo działała klima, bo nawet w środku lata biegając po planecie mordor (w sensie na dworze) nie spociłam się nigdy tak jak dzisiaj po 3km... Ale za to mogę się pochwalić Wam dzisiejszą definicją siły charakteru - Kinja na bieżni. Bo byłam wzięłam zacisnęłam zęby i 11km zrobiłam, a co!
Dobrej nocy Mirki!
W weekendy wybiegania na świeżym powietrzu - w środku dnia, a nie