Wpis z mikrobloga

pobawimy sie w "najbardziej zenujaca akcja/sytuacja ktora wam sie przytrafila w zyciu"
zaczynam
Jeszcze w podbazie jechalismy na szkolna wycieczke do Pragi, dla zwaly zabralem ze soba mala maskotke z mcdonalda malpy z jakiejs tam bajki. Juz wchodzac do autobusu mi gdzies wypadla nie ogarnalem w ktorym momencie, a w autobusie nie jechala tylko moja klasa ale zlepek roznych. Kiedy juz wszyscy siedzili nagle nauczycielka idzie na srodek autobusu i podnosi reke z ta moja maskotka i mowi " kto zgubil ta maskotke ?" ja " ooo #!$%@? nigdy sie nie przyznam wstyd jak ja #!$%@?... zegnaj przyjacielu moj malpiaty" na to pani nauczyciel dojebywala do pieca " no dalej nie wstydzic sie kto to zgubil?" ja twardo morda w szybe i #!$%@? choc w srodku plakalem po stracie mojego przyjaciela. Na to ona " ok nikt sie nie chce przyznac to po wycieczce bedzie wspolne spotkanie z rodzicami i oni napewno rozpoznaja ta maskotke".... wtedy wiedzialem ze juz po mnie, gg bo matka napewno rozpozna maskotke ktora kilka dni wczesniej mi kupila z hepimilem i na oczach nie dosc ze uczniow to i ich rodzicow przyjdzie mi ja odebrac. Tak oto mialem #!$%@? cala wycieczke. Koniec koncow takiego spotkania nie bylo a maskotke sobie przywlaszczyla na cale szczescie.
#truestory #wykopowezabawy #niecoolstrory