Wpis z mikrobloga

Myślałem, że takie historie to można co najwyżej poczytać i to w dość wyolbrzymionej kwestii, ale jak się okazuje takie rzeczy naprawdę się zdarzają xD

Ku gwoli ścisłości osoby występujące w całej akcji wyglądają następująco:
S - dziewczyna P
P - Polak, były chłopak S
F - 33 letni Rumun, typek który podrywa wszystkie nowe dziewczyny na magazynie

Do #uk przybyłem w sierpniu. Razem z kumplem ogarnęliśmy szybko robotę i zostaliśmy zapisani na trening. Tam też zapoznaliśmy się z P. Pogadaliśmy sobie, pośmieszkowaliśmy i nawiązaliśmy taką protoznajomość po czym zostaliśmy rozdzieleni na dwie różne drużyny w których byliśmy szkoleni. Podczas pierwszej przerwy usiedliśmy we trójkę i zaczęliśmy rozmawiać. Jako że razem z P jesteśmy dość młodzi to zapytałem jakie ma plany na przyszłość. Powiedział, że rzucił prawo na trzecim roku i postanowił wyjechać za granicę. Na początku razem z S pojechali do Niemiec, gdzie zostali odesłani z kwitkiem z powodu psa mimo wcześniejszych zapewnień o tym, że nie będzie z tym problemu. P odwiózł psa i S do Polski po czym postanowił ogarnąć coś w Anglii. Wsiadł w samochód i ruszył w kompletne nieznane - bo żadnej rodziny tutaj po prostu nie ma. Jeżeli to jeszcze wam nie imponuje to powiem tylko, że chłopak ma 22 lata.

Od sierpnia tak sobie wspólnie pracowaliśmy, dość sporo swoją drogą, bo początki zawsze są ciężkie i pieniądze się przydają. P żeby zapewnić jak najlepszy wspólny start #!$%@?ł po 12h dziennie przez 13 dni z rzędu (maksymalny prawny limit w uk jakby ktoś nie wiedział). Kiedy wybił wrzesień i zbliżał się termin wesela brata S, P załadował się w samochód i ruszył do Polski. Spędził tam chyba 2 tygodnie, po czym miał wracać. Zebrał na miejskiej grupie zamówienia na papierosy i ruszył. W Belgii #!$%@?ło mu się auto, co opóźniło jego przyjazd o kolejny tydzień ale również to ogarnął i koniec końców, wrócił w jednym kawałku i przywiózł kogo miał przywieźć. Chłop nie do #!$%@?, naprawdę.

Skąd się znaliśmy z F? Po moim przylocie chodziłem do roboty i z powrotem na piechotę przez dość ruchliwą, nieoświetloną ulicę. Żeby jakoś przeżyć zakładałem kamizelkę odblaskową i świeciłem latarką w telefonie żeby być jak najbardziej widocznym. F zaczepił mnie w końcu i pokazał drogę nieopodal którą mogłem przejść połowę odległości będąc bezpiecznym. Potem polecił mi kupić rower co też zresztą uczyniłem. Od słowa do słowa zaczęliśmy gadać ze sobą w pracy. Wydawał się mocno w porządku, mówił nienagannym angielskim i w sumie głupi nie był. Skończył jakąś inżynierię maszyn czy coś w tym stylu.

Na przyjazd P i S razem z kumplem postanowiliśmy, że może czas na jakąś integrację i zaczęliśmy wychodzić na piwo. Pierwsze wyjście to byłem właśnie ja, kumpel i F. Pogadaliśmy, pośmialiśmy się, było naprawdę przyjemnie. Niedługo potem zorganizowaliśmy drugie piwo na którym początkowo miałem być ja, kumpel, oraz P z S. Idąc do sklepu po napoje wyskokowe zauważyliśmy, że do F przyczepiła się taka dość pokręcona dziewczyna której się ewidentnie podobał, ale bez wzajemności. Była wobec niego mocno nachalna i czasem po prostu creepy, a jej negatywne nastawienie męczące.


Dziewczyna próbowała się wprosić na pierwsze piwo gdy spotkała nas w sklepie, ale udało nam się ją zbyć. Pierwszą myślą było ratowanie ziomka w opałach co też uczyniliśmy. Napisałem mu, że idziemy na piwo i żeby do nas dołączył tylko żeby zgubił ogon. Doszedł do nas niedługo potem, ale był ewidentnie śledzony bo potem mijaliśmy tą dziewczynę jakieś 3 razy xD. Mniejsza o to. To było 23 września, czyli dzień w którym F i S mieli ze sobą styczność po raz pierwszy. Wypiliśmy te paręnaście piw (teraz przypomniało mi się, że S opędzlowała mnie z dwóch. Chyba się o nie upomnę xD) i rozeszliśmy się do domów. F tego dnia pił soczek, bo mówił, że po alkoholu ma jeszcze większe problemy ze snem.

Następny tydzień F i S bardzo intensywnie rozmawiali w pracy, ale nie widziałem w tym nic dziwnego. Zabronić też tego nie mogłem, w sumie dobrze, że się dogadują, co tu dużo gadać.

Ostatnio odezwał się do mnie znajomy sprzed roku. Był supervisorem u mnie na zmianie i parę razy rozmawialiśmy, ale na miejskiej grupie pod postem szukającym ludzi do gry okazało się, że jest z tego samego miasta co ja, a w dodatku siedzimy w tym samym hobby (gry bez prądu + rpg). Zaprosił mnie do siebie na co chętnie przystanąłem. To było w zeszłą niedzielę, czyli 4 dni temu. Mieszka na tym samym osiedlu co ja co już w ogóle jest dla mnie kosmosem. Na początku miałem jechać rowerem, ale pomyślałem, że przejdę się na piechotę i posłucham sobie muzyki. Ubrałem się i ruszyłem do lokalnego Coop'a po jakieś ciperki i coś słodkiego dla córki znajomego. Kiedy wychodziłem, kawałek dalej napotkałem F i S idących obok siebie w dość bliskiej odległości. Ujrzałem ich dosłownie w ostatnim momencie, no bo jakby nie patrzeć w uk nie znam zbyt wiele ludzi więc nie rozglądam się w poszukiwaniu znajomych twarzy.

Spojrzałem na dziewczynę - no jakaś znajoma. Potem na chłopa, ale na pierwszy rzut oka to nie był P, więc se myślę że po prostu dziewczyna jakaś podobna. Drugi rzut oka - dziewczyna się uśmiecha. To S. Patrzę na chłopa - F. No w mordę strzelił. Stanąłem jakieś 2 metry od nich i mówię, że nie wiedziałem że to oni. Zaczęli się jakoś nerwowo śmiać i coś gadać łamanym angielskim ze stresu. Wyciągnąłem rękę do F, przywitałem się (F miał usztywniony palec i był jakiś poobdzierany) i zapytałem co oni, #!$%@?, tutaj robią. Coś zaczęli gadać przez ten nerwowy śmiech. Zapytałem czemu się śmieją. 'A, bo trzymaliśmy się za ręce' - odpowiedział Rumun. No żesz #!$%@? wasza mać. Wieczór miałem już totalnie #!$%@?. Postanowiłem poinformować P o tym co widziałem. Bałem się trochę, że może mi nie uwierzyć tekstowo, a chciałem to też zrobić jakoś tak, żeby S nie dowiedziała się, że chciałem się z nim skontaktować. Dużo nie piszemy, więc jakby spojrzała na telefon w złym momencie to wiedziałaby co się kroi. Postanowiłem dorwać go nazajutrz w pracy, czyli w poniedziałek.

P, S oraz F tego dnia w pracy nie było. Przymusowo musiałem wkręcić w to jeszcze jedną osobę, innego wspólnego znajomego. On akurat dużo gadał z P o wynajmie pokoju więc poprosiłem go żeby zagaił jakoś rozmowę, a w międzyczasie żeby upewnił się, że ziomkowi nikt nie patrzy w ekran po czym poinformował, że chce z nim pogadać. Jak się okazało - P już o wszystkim wiedział w sobotę, a stan F był następstwem tego co się wydarzyło.

W skrócie - w sobotę P oraz S mieli dzień wolny. Nagle S bez słowa zniknęła na 8 godzin. Przepadła bez śladu. Chłopak martwił się, że coś się może stało, jeździł po wszystkich szpitalach w Milton i wypytywał o nią - bez skutku. Postanowił #!$%@?ć się jej na facebooka (moralnie wątpliwy czyn, ale w świetle tego co ona #!$%@?ła - w pełni usprawiedliwiony) gdzie wyszły rozmowy S i F i to jak sobie słodzili i opowiadali co będą razem robić. Jak się okazało, dziewczyna na zaproszenie Rumuna postanowiła wybrać się do niego. Ten zamówił jej taksówkę na swój adres i ta bez słowa wsiadła. P wszedł jeszcze na jakieś konto apple (nie wiem jak to działa, bo nigdy nie miałem nic od nich) i namierzył lokalizację - zgadzała się. Podjechał pod dom. Dziewczyna nawet nie zeszła, kazała zejść Rumunowi na dół i rżnąć głupa. Typ dostał #!$%@?. P wrócił do domu i w akcie złości opublikował wiadomości jakie wymieniała z jej konta facebookowego i opisał całą sytuację. Post zebrał coś ponad 80 lajków i ponad 40 komentarzy.

Przypomnę tylko o tym, że dziewczyna przepadła bez śladu - pomyślcie sobie jak bardzo musiało ją swędzieć, że nawet nie zadbała o żadną wymówkę. Postanowiła, że jedzie ruchać się do fagasa, a ewentualnymi konsekwencjami będzie martwić się później, bo już po prostu nie wytrzyma xD

tl;dr: Dziewczynie zajęło dokładnie 6 dni żeby wskoczyć na obcego bolca. 23 września się poznali, 29 już spędzała dzień u niego w pokoju. Po tym wszystkim co jej były chłopak dla niej zrobił - przygotował zaplecze finansowe, ogarnął wynajem domu (nie pokoju), pojechał do Polski, przywiózł, ogarnął skrzynię biegów w Belgii. Byli razem 3 lata i mieli wspólnego psa. S będąc tutaj niecały MIESIĄC zdążyła przyprawić mu rogi z 10 lat starszym typem który w wieku 33 lat pracuje na magazynie i jeździ rowerem.


#logikarozowychpaskow #mizoginia #unaswuk
  • 48
@Izumi: No #!$%@? nie sądzę. Wiadomo, że z zewnątrz to przeważnie mało co widać, ale typ był zawsze naprawdę opanowany. Pierwszy raz się tak poważniej rozgadał właśnie na naszym wspólnym piwie. Tak jak mówię - jeżeli coś byłoby na rzeczy to zostałaby w Polsce, a nie przyjeżdżała do niego.