Wpis z mikrobloga

(°°
Zdenerwowałam się jedną rzeczą tak bardzo, że nie potrafiłam wysiedzieć w domu. Mimo, że do pracy mam na 7:00 w porywach do 9:00 (mamy taką możliwość, moja firma jest super), to przyszłam do niej na 2:30. Moja frustracja procentuje w ilości nadrabianych zaległych rzeczy.

Przywitał mnie zdziwiony ochroniarz, który zapytał, czemu o takiej porze przychodzę, skoro zazwyczaj widuje mnie w okolicach 7:00/8:00. Nie wdając się w szczegóły powiedziałam jedynie, że mnie nosiło i postanowiłam przyjść zrobić coś pożytecznego.
- Z dwojga złego, to i tak lepiej, że przyszła Pani do pracy, a nie poszła na kielicha.


  • 10