Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Przepraszam z góry za te wys*ywy przegrywa. Jest chaotycznie. Musiałam wszystko z siebie wyrzucić.

To pewnie zabrzmi nieprawdopodobnie, ale chyba będę zmuszona zerwać z facetem dlatego, że jest między nami zbyt duża przepaść finansowa.
W skrócie: jestem po prostu biedna.

Płakać mi się chce, kiedy to piszę. Źle mi z tym, czuję się gorsza. Nie mogę spędzać z nim czasu w taki sposób, w jaki bym chciała. Prawdę mówiąc, nie spotykamy się zbyt często, bo mnie po prostu na to nie stać. Nie dość, że bilet na pociąg swoje kosztuje, to jeszcze wiąże się to z wyjściami, organizowaniem jedzenia, zakupów i tak dalej. Staram się ograniczać te atrakcje i jakoś wymigiwać od chodzenia do kina, czy hipsterskich knajp i tego wszystkiego. Nie chcę, żeby za mnie płacił. Każde wyjście na miasto to kalkulacje w głowie, obawa o to, czy mi wystarczy to, co mam w portfelu i jakieś takie wewnętrzne upokorzenie.
Do tego te wszystkie propozycje wyjazdów - tu wakacje, tam narty, tam znowu jakieś wydarzenie w Warszawie. Ciągle coś.
Dotychczas żyłam skromnie, jak typowy studenciak. Niebieski już kilka lat po studiach, jego znajomi też. Nie wiem, kiedy będzie mnie stać na prowadzenie takiego życia i partycypowanie w kosztach. Pasek wie, jaką mam sytuację. Powiedziałam mu, jak pytał o wakacje, że krucho u mnie z pieniędzmi i z nim nie pojadę. Szybko zmienił temat (to była smsowa wymiana zdań), a wiadomość wcześniej tak się na nie cieszył. Skończyło się na weekendowym wypadzie z jego znajomymi (na który miałam pieniądze, ale - szczerze mówiąc - teraz by mi się przydały). Nie byłam od kilku lat na wakacjach, bo zawsze były jakieś ważniejsze wydatki. Ostatnio wyszedł z propozycją zagranicznego wyjazdu na narty. Cała jego paczka się wybiera. A ja nawet nigdy nie byłam w górach zimą... Powiedziałam, że nie mogę pojechać, bo sobie obiecałam, że do wakacji nigdzie nie pojadę z uwagi na część praktyczną mojego dyplomu (wie, że sporo kosztowała i na nią odkładałam). Kolejny raz nawet tego nie skomentował. Ustalili mi wstępny termin obrony na ten miesiąc, kiedy wyjeżdżają, więc przynajmniej mam wymówkę. Słabe, prawda? Wiem i czuję się jak uboga krewna w tym związku. Zdałam sobie sprawę, że będzie mi przykro, że mnie tam nie będzie.
Niedługo święta, później jego urodziny... Czas zacząć odkładać na prezenty. Coś wspominał, że podaruje mi telefon. Oczywiście powiedziałam, że nie przyjmę od niego tak drogiego prezentu. A co ja mam jemu dać? Ma wszystko, kupuje sobie to, na co ma ochotę. Chociażby zegarek za kilka tysięcy. Przykro mi, że muszę mieć na uwadze każdą złotówkę. Czuję się jak nikt, jak podczłowiek. Jak tak dalej pójdzie, to pierwszy mnie rzuci, bo ani ze mną gdzieś wyjechać nie można, ani do teatru pójść...

#rozowepaski #niebieskiepaski

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 84
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: zacytuje mema.... to trzeba usiasc na spokojnie i o tym porozmawiac.
Albo zaakceptujesz to ze bedzie placil za ciebie (i nie bedziesz miala nic przeciwko) albo jesli nie zamierza to podziekujesz za znajomosc, bo watpie aby zrezgnowal dla ciebie z wyjazdow i wyjsc ze znajomymi.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Długo jesteście razem? Jeśli Twój facet zna Twoją sytuację, to powinien albo w ogóle nie proponować drogich wypadów, albo wszystko opłacać sam (szczególnie jeśli to stabilny związek i planujecie wspólną przyszłość).
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: Mam dla ciebie zła wiadomość. Nie z tobą jest problem tylko z twoim facetem. U mnie było podobnie, ja tam jakaś kasę miałem, a dziewczyna z biednego domu bez kasy. Co by nie bylo, nigdy jej nie stawiałem w pozycji że musi coś kupić lub zapłacić. Właściwie wszystkie wyjazdy brałem na siebie. Po prostu rozumiałem jej sytuację i nie chciałem klopocić. Dziś jest moja żona. Pogadaj z facetem szczerze,
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: tutaj problemem nie jest to, że jesteś biedniejsza, tylko to, że Twój facet dalej chce prowadzić takie życie jak do tej pory, bez dużych kompromisów, które w Waszym przypadku są po prostu niezbędne. Nie wiem czy można go za to winić, czy nie, nie oceniam, ale moim zdaniem chyba brakuje tu jakiegoś głębszego uczucia, bo w innym przypadku po prostu zrobiłby dla Ciebie wszystko.
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: ojciec sie wyrwal z biedy, ale jego brat juz nie:

skory z psow wszedzie, pozszywane jako koce
papier toaletowy to zawsze stare gazety
ukradli kiedys motorynke i do dzis jezdza tylko na niej
ich ojciec pracuje w piekarni, pelno chleba i
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: jesteś spaczona tym co pewnie wyczytałas na Mirko („hurr durr mój różowy zarabia mniej ale kosztami dzielimy sie po połowie!”) nie wszyscy faceci tacy są. Jesli dla niego to nie problem żeby za Ciebie płacić- dla Ciebie tym bardziej nie powinno to być problemem. Głowa do góry- jest z Tobą za to jakaś jesteś osoba a nie ile zarabiasz. Pieniądze rzecz nabyta, raz są raz ich nie ma, ale
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania: No to mam dla Ciebie złą wiadomość, Twój niebieski to jakiś buc i w dodatku skąpiec.
U mnie w związku jest praktycznie taka sama sytuacja, ja w połowie studiów, on już 2 albo 3 lata po. I nie wyobrażam sobie sytuacji w której on proponowałby mi jakiś baardzo drogi wyjazd zagraniczny albo inne atrakcje za miliony monet.
Zawsze jak jest jakiś większy wydatek to płacimy razem, owszem, ale po prostu w innych częściach. Np on 3/4 albo 2/3 ceny, ja resztę. Rachunki na życie i za mieszkanie to samo. Ale my razem mieszkamy, żyjemy, jesteśmy zaręczeni. I mimo, że konta osobne to i tak jak jest kryzys to składamy wspólnie wszystko co mamy i jakoś się kręci i nikt nie wylicza.

Skoro ten Twój facet proponuje Ci wyjazd np na te narty czy na wakacje, Ty mówisz że nie możesz jechać bo Cię nie stać a on milczy albo zmienia temat i na wakacje ostatecznie jedzie sam albo z kumplami no to coś jest bardzo nie halo. Ja bym nie pojechała na wakacje jakby mój niebieski z jakichś przyczyn nie mógł jechać ze
  • Odpowiedz
@AnonimoweMirkoWyznania:
Też mieliśmy podobny problem, jak różowa była jeszcze na studiach, a ja już po i z niezłą pracą, ale nie po prostu to przegadaliśmy, podeszliśmy do tego normalnie (... tu mija dobrych parę lat ...) w efekcie jesteśmy małżeństwem, mamy śliczną córeczkę i oboje mamy niezłą pracę. Więc jednak było warto ;)

Możesz spróbować ogarnąć kredyt studencki - jest chyba nieoprocentowany i spłaca się go 2 razy dłużej niż
  • Odpowiedz