Wpis z mikrobloga

Więcej związku z tym że pytacie na PW o to jak jest w domach samotnych matek, czy się coś dziwnego #!$%@? itp to napiszę wam jeden zbiorczy post bo tak, zdarzają się ciekawe sytuację a nie mam czasu wam z osobna opowiadać.

Zaczynając od tego czy każda kobieta tam mieszkająca jest serio w mega trudnej sytuacji albo co zrobić żeby tam iść.
Więc historii wiele jak ludzi, najczęstsze przypadki to oczywiście rozwody po których kobiety zostają same często bez mieszkań, pieniędzy itp. Sytuację tymczasowe kiedy kobieta np czeka na faceta, ślub za granicą, chce odłożyć kasę na mieszkanie bądź została wywalona z domu rodzinnego lub po prostu jest zagubiona/leniwa i nie chce ruszyć swojej patowej sytuacji.
Do takich ośrodków kieruje dział bezdomnych z mopsu.
Jeśli chodzi o kobiety dotknięte przemocą interwencyjnie mają pierwszeństwo i dla takich kobiet przeważnie jest zawsze wolny pokój/izolatka itp.
Czy za pobyt się płaci? Nie.
Opłaca mops/Caritas/opieka społeczna.
Jak z jedzeniem? Najczęściej trzeba mieć swoje żarcie ale i gotuje się sobie samemu w wyznaczonym miejscu ale oczywiście jeśli kobieta jest po interwencji, nie ma nawet gaci przy sobie to zanim się ogarnie dostaje żywność, wiadomo mieszkanki również sobie pomagają.

Czy jest dużo kradzieży? Tak. Jeśli są pokoje wieloosobowe to tym bardziej ale też ciężko nad tym zapanować gdyż nasza własność nagle staje się własnością innych i w sumie nie mamy prawa głosu a pracownicy nie zajmują się tym.
Większość ośrodków jednak próbuje się przed tym uchować, pokoje są jednoosobowe, zamykane na klucz, są zamykane szafki w kuchni itp.

Czy naprawdę jest taka kijowa atmosfera, kłótnie, wyzwiska od pato matek. Zależy od mieszkanek i naszej postawy. Jak damy sobie napluć w twarz to nasza sprawa. Najlepiej trzymać się że wszystkimi ale na wszystkie ataki reagować konkretnie. Nie obgadywać, nie skłócać wszystkich. Kobieta powinna stać za drugą murem szkoda że w takich miejscach nawet się nie da.

Ile można tam mieszkać? Do kiedy się nie wyrobi planu usamodzielnienia. Czyli nie znajdzie dla dziecka żłobka/przedszkola/szkoły, sobie oczywiście pracy a co za tym idzie mieszkania. Wtedy następuje usamodzielnienie.

Jaki jest plan dnia, co wolno, regulamin jakiś.
No regulamin jest surowy co do opieki nad dziećmi, tym co my możemy robić, tym kiedy możemy wychodzić, przychodzić do ośrodka, co do odwiedzin a także naszych obowiązków. W każdym ośrodku ma się dyżury w sprzątaniu, w niektórych także w pracach na ogrodzie, posesji. Dopóki nie pracujecie wasze wyjścia są ograniczone, macie na większość czynności określone pory-co do wstawienia, jedzenia posiłków, brania prysznica czy właśnie tych dyżurów. Co za niewykonywanie nałożonych prac? Najczęściej wypi*** z ośrodka. Każda ma dany kawałek do posprzątania, to nie jest dużo i ma to zrobić. Księżniczki są mega źle traktowane.

Co się dzieje z pomocą jaką kierujecie do domów samotnej matki.
Więc te rzeczy jak najbardziej do nas trafiają. Co jakiś czas są robione tzw "wydawki" gdzie dostajemy te rzeczy i wybieramy sobie co chcemy a resztę dostają inni potrzebujący ;)

Czy są jakieś śmieszne lub dziwne sytuacje. No są. Pomijam że w jednym ośrodku ktoś ciągle nas okradał, raz przyjechała z innego miasta laska z dwójką dzieci na które się mega darła, szarpała je a sama-śmierdziała jak żul. Dałyśmy jej wszelkie środki higieniczne ale nic to nie dało. Uciekła z dziećmi, bez walizek które potem komisyjnie zostały przy nas otwarte. Znalazły tam się nasze rzeczy więc może i ok że je zostawiła?
Kobiety są różne i w każdym wieku więc czasem trudno się dogadać. W pierwszym w którym byłam strasznie źle traktowała nas najstarsza z kobiet. Wyzywała, dużo klnęła przy dzieciach, robiła mega dużo dziwnych uwag. Każda z nas, młodą traktowała od razu jak dziwkę.
No i ogółem w tym pierwszym było zbyt dużo różnych zajęć w których musiałyśmy robić z siebie idiotki. Wmawiano nam że jesteśmy złymi matkami, bo np tęsknimy za ex partnerami xD i w ogóle pracownicy nas nie wspierali w niczym.

W drugim z kolei bardzo się zżyłam z kobietami, były normalne, nie było kradzieży, każda częstowała tym co miała o nikt tego do dziś nie zepsuł.

Czy chciałabym tam wrócić? Nie bo czułam się mega mocno ograniczona. Jednak nie lubię kiedy mi ktoś odgórnie zakłada kiedy mam jeść, się myć się albo że w czwartek nie pójdę do sklepu BO nie .
Mam nadzieję że jak najdłużej będę na swoim ;)
A do różowych-jeśli się decydujecie nad pobytem w takich instytucjach to nie macie czego się bać ;). Na początku będzie ciężko, inaczej ale te kilka miesięcy da się przeżyć.

#atoicstory #samotnematki #dlugiwpis #musialamtozsiebiewyrzucic
  • 6
  • Odpowiedz