Wpis z mikrobloga

Zawsze jak robię jakieś danie z mięsem mielonym na obiad, to różowa mówi "ale kup na ryneczku, świeże, niech tam Ci zmielą, bo z marketu to syf". Kupuję więc w markecie, przekładam do foliówki jednorazowej, ona potem mówi "nie no, od razu lepiej, takie z ryneczku to bez porównania lepsze niż z marketu".


#logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #zwiazki
  • 9
  • Odpowiedz
@kabzior: Jak jej powiesz, że baba w fartuchu na rynku przecież ani nie rozbiera półtusz w swojej budzie, ani w mieszkaniu na stole w kuchni tylko kupuje próżniowo pakowane elementy w hurtowni, z dokładnie tego samego źródła co duże sklepy to chyba się rozpłacze. A potem powie że przecież ona zna tą panią Halinkę, ona sama o tymi ręcami świniaki bije i dzieli (cztery półtusze dziennie od poniedziałku do piątku),
  • Odpowiedz
@kabzior: Standard, mój #rozowypasek nie lubi sernika z rodzynkami jak i samych rodzynek. Ostatnio jednak tak jej się chciało słodkiego po obiedzie, a że nie miała nic skitranego na czarną godzinę to zjadła pół paczki, bo rodzynki są słodkie...
  • Odpowiedz
@kyaroru Aż tak może nie, ale chyba każdy sklep mięsny oferuje opcję zmielenia wybranego kawałka mięsa, więc masz trochę większe pojęcie o tym jakie mięso kupujesz. Inna sprawa jest taka, że takie "gotowe mielone" w małych sklepach często różni się od paczkowanego grubością mielenia i nie jest taką papką.
  • Odpowiedz
@Hellvis: Szczerze? Ręczna maszynka do mięsa kosztuje z pięć dych. Możesz sobie mielić dowolne kawałki mięsa w dowolnych proporcjach, na dowolną grubość;)
  • Odpowiedz
@kyaroru Wiem o tym. Ale to nie zmienia faktu, że w sklepie typowo mięsnym można kupić dobre mielone mięso, które nijak ma się do tego paczkowanego w marketach.
  • Odpowiedz
@Hellvis: Zależy od marketu, te duże które rozbierają same mięso oferują dość często też takie mielone na miejscu i zapakowane, a nie tylko to garmażeryjne nasolone żeby przetrwało 2 tygodnie na taccee;)
  • Odpowiedz
@kyaroru Garmażeryjne to jest jeszcze inna para kaloszy, bo to jest produkt z niewielką ilością mięsa, dużą ilością wody i produktów miesopodobnych, czyli błon, ścięgien itp. Do tego z dodatkiem soli peklującej, która sprawia, że to mięso zawsze jest różowe, nawet po obróbce termicznej nie brązowieje. Trzeba czytać etykiety, bo nie każde zmielone mięso z marketu to mięso garmażeryjne. Garmażeryjne to odpad sprzedawany po taniości. Ale najczęściej markety oferują normalne mięso
  • Odpowiedz