Wpis z mikrobloga

Wczoraj, godzina 14:00 usłyszałem już trzeci w okresie zaledwie trzech miesięcy wyrok - nagła głuchota ucha prawego. Nie słyszę częstotliwości 6 i 8 tysięcy Hertzow, o tak po prostu. Rano jeszcze wszystko było dobrze. Znów szpital, niemrawe przyjęcie ze strony personelu. Krzywe spojrzenia pielęgniarek, jedynie pani sprzątaczka zdaje się być szczęśliwa. To chyba dlatego, że nawet buty podnoszę z podłogi jak codziennie rano przychodzi z mopem. Pierwsze dawki leków delikatnie pomogły. Słyszę trochę lepiej, pisk w uchu zamienił się w znośny szum. Jestem jednak doszczętnie #!$%@?. #!$%@? na naszą polską rzeczywistość, podejście do pacjenta i lekarzy, którzy mnie dotychczas prowadzili. Po drugim nadejściu głuchoty zdecydowałem się na wizytę w komorze hiperbarycznej. Nie dostałem do niej jednak dopuszczony, bo nie miałem zrobionego rezonansu magnetycznego głowy. Dlaczego? Bo mój wspaniały lekarz z oddziału twierdził, że tego nie potrzebuję. Świetnie. Wróciłem do domu, wziąłem skierowanie i czas oczekiwania na badanie nie był taki długi. Zaledwie dwa tygodnie, kiedy prywatnie musiałem czekać tydzień. No i się stało, choroba wróciła. Wczoraj, wracając na oddział, który przez ostatnie tygodnie stał się moim więzieniem, opowiedziałem wszystko ordynatorowi. Jego reakcja była najzwyklejsza bagatelizacją poważnego dla mnie problemu. Młody lekarz, chyba jego zastępca, który mnie przyjmował aż sam spytał się o te badania. Czyżby konflikt pokoleń? Czekam właśnie na wsparcie mentalne w postaci rodziny, bo sam nerwowo mogę nie wytrzymać, i lecę kłócić się o badania. O ile wiem leczy się problem, a nie jego objawy..

#szpital #lekarz #laryngologia i może #uchovecariusa, bo może pojawi się na temat tych problemów coś więcej.
  • 1