Aktywne Wpisy
janusz_p0lak +367
#polityka #policzmymurzynow
JE Tusk. Trafniej się nie da. Nie wolno zapomnieć jakimi #!$%@? jest polska prawica.
JE Tusk. Trafniej się nie da. Nie wolno zapomnieć jakimi #!$%@? jest polska prawica.
badreligion66 +564
Poprosiłem ją o nr telefonu; podała. Napisałem na czacie badoo, że puszczę strzałkę, żeby też miała mój numer (nazwijmy to jakąś tam moją uczciwością).
Gdy już wybrałem numer i nacisnąłem zieloną słuchawkę, wpadłem na pomysł, że nie puszczę strzałki, ale zadzwonię i chwilę sobie pogadamy. Po czwartym czy piątym sygnale odebrała. Tego scenariusza nie przewidziałem. Nagle zrobiło mi się gorąco.
Jakiś tam wstęp z przedstawieniem się i potwierdzeniem terminu. OK, nie wyszło najgorzej.
Nagle ona, ni z gruszki ni z pietruszki, zaczyna mi opowiadać swój dzień, że miała takie i takie sprawy do załatwienia, że miała stłuczkę samochodem, że potłukła lampę i zderzak ma do wymiany, że szuka jakiegoś blacharza/mechanika, ale w ogóle się na tym nie zna, i że cała jest roztrzęsiona po tym zdarzeniu.
Po #!$%@? dzwoniłeś! - #!$%@? w myślach sam siebie. Coś tam próbuję sensownego powiedzieć, nawiązać jakoś do tego, co mówi. W myślach stawiam się w roli przegrywa, laska rozbija się samochodami, a ja, 32-letni mężczyzna, jeżdżę po mieście rowerem jak jakiś gimnazjalista.
Rozmowa wyszła #!$%@?. Jestem zdołowany.
Przyszedł dzień, którego mieliśmy się spotkać. Zacząłem się szykować około 2 godziny przez spotkaniem. Dokładnie się wyszorowałem pod prysznicem, ogoliłem, nakremowałem, wyperfumowałem. Godzinę przed spotkaniem piszę krótki SMS: "Cześć. Dzisiejsze spotkanie o 18 aktualne?". Odpisała: "a sorki, właśnie miałam do Ciebie napisać, że jednak nie, bo coś mi wypadło innego".
Na początku byłem zły na siebie. Gdybym po prostu puścił strzałkę, zamiast cudować z dzwonieniem, to do spotkania pewnie by doszło. Możliwe, że na żywo wypadłbym lepiej niż przez telefon.
Potem jednak stwierdziłem, że lepiej, że nie doszło do spotkania.
Nie jestem jeszcze gotowy na poznawanie dziewczyn. Jak można być atrakcyjnym dla kobiety robiąc z siebie ofiarę losu (choćby z tak błahego powodu, że ona ma samochód, a ja nie). Idąc na randkę z takim nastawieniem, zmarnowałbym czas sobie i jej.
Wniosek: najpierw ogarniamy swoje życie, potem bierzemy się za wyrywanie loszek.
Można też mieć podejście takie, że nawet najgorsza randka i tak jest lepsza od piwniczenia przy kompie. Zawsze to jakieś doświadczenie.
#wychodzimyzprzegrywu #stulejacontent #przegryw ##!$%@? #tfwnogf #podrywajzwykopem
XDDDDDDDDDDDDDd
No w końcu ktoś spod tagu tfwnogf kto ogarnia i rozumie podstawową zasadę czyli
Inne spierdoxy myślą, że nagle związek z różowym rozwiąże ich wszystkie problemy i życie będzie epickie. Nie pojmują, że jak jesteś dnem bez charakteru, jaj, perspektyw i pozycji to gdybyś magicznie nagle dostał różowego to wszystkie powody twojego przegrywu zostaną szybko uwydatnione, dostaniesz kopa w