Wpis z mikrobloga

#opowiesciezzadrzwi #wyznania

Był to trzeci oddział na jaki trafiłem.

Na początku nie wiedziałem, że spędzę tam wiele miesięcy. Powód depresja, myśli samobójcze. Ale to nieważne. Miałem pisać o innych.

Renomowany szpital, jeden z lepszych w Polsce, super personel od lekarzy (ale nie wszystkich o tym później) po pielęgniarki/pielęgniarzy.

Trafiłem na salę z gościem, nazwijmy go Piotr. Ja nowy po już dwóch pobytach. On pierwszy raz, zgarnięty po próbie samobójczej. Wiek 42-45 lat, miał super dziewczynę, wizualnie superlaska, i córkę 6-8 lat. Problemy z alkoholem, mimo tego, że przez wiele lat pracował jako terapeuta na ośrodku z alkoholem.

Po 2-3 dniach a uwierzcie mi, że więzi międzyludzkie bardzo szybko się nawiązują w zamkniętym środowisku gadaliśmy ze sobą godzinami i na sali 4 osobowej i paląc fajkę za fajką w palarni. Oddział koedukacyjny. Dużo kobiet 15-20, mężczyn około 10. Fajnych parę,i nie chodzi tylko o stronę wizualną ale o inteligencję. Urzędniczek, pracujących za granicą. Ogólnie różnorodność.

Piotr bo tak go nazwiemy, dusza towarzystwa, bardzo szeroka wiedza ogólna,bystry, zawsze uśmiechnięty. Nie wiem jak chciał się zabić bo nie pytałem o to. W każdym razie każdy z Was chciałby być na imprezie z takim gościem. W krótkim czasie stworzyliśmy grupkę 5-6 osób,które robiły sobie jaja, śmiały się, flirtowały i spalały fajkę za fajką. Nigdy nie widziałem go smutnego, widziałem jak odwiedza go partnerka z córką. Partnerka hmm... miodzio. Dlatego też nie pytałem dlaczego tam trafił. Mówił, że się upił i zgarnęła go Policja z tego co się dowiedziałem odratowali go przed śmiercią.

Piotr zbliżył się z jedną z pacjentek. Fajna mądra dziewczyna, która został zwinięta ze stacji benzynowej w fazie totalnej schizy. Była już tam ponad dwa miesiące. Bardzo ją lubiłem bo była spokojna i bardzo ciepła emocjonalnie, taka idealna słuchaczka.

Gdyby ktoś z boku na nas spojrzał to by powiedział, że jesteśmy totalnymi symulantami. Prochy, jedzenie, fajka, jaja na max i śmiechy.. za zamkniętmi drzwiami.

Po jakiś 2-3 tygodniach zostali przyłapani na palarni wieczorem jak robiła mu... wiecie co. Następnego dnia zastępca ordynatora na obchodzie zjechał go za to przy wszystkich i tego samego dnia wypisał ze szpitala.

Ok, wyszedł, wesoły chłop. Ja zostałem, ona też, była bardzo smutna, widać, że się zaangażowała. Po jakiś dwóch tygodniach wszedłem na jego FB a tam info „Piotr odszedł... pogrzeb tam i tam, tego i tego”. W komentarzach „popełnił samobójstwo”.

Powiedziałem o tym swojemu lekarzowi on zastępcy ordynatora, lekarzowi Piotra. Sprawa ucichła,choć personel o tym plotkował po kątach. Wyrzucono go, zabił się, lekarz nic na tym nie stracił.

Nigdy bym po jego zachowaniu nie podejrzewał, że się zabije, dwa tygodnie po wyjściu nie żył. Miał superlaskę, córkę. Lekarz popełnił błąd. Nie wiem, może nie. Mój lekarz nie miał wątpliwości, nie powinni go wyrzucić niezależnie za co go przyłapali.

Gość nie miał problemów wizualnych, nie znam się na tym bo jestem hetero ale większość laske na jego bajere u wygląd by sikała po nogach.

PS. Moje konto mogę poddać weryfikacji WYKOP.
  • 12
  • Odpowiedz
@opowiescizzadrzwi: Piękny przykład na to, że nie koniecznie osoba będąca duszą towarzystwa, roześmiana i tak dalej, jest w doskonałym stanie psychicznym i emocjonalnym... Myślę, że tam, będąc na oddziale oderwał się jakoś od tego, co go do szpitala doprowadziło. Jednocześnie nie da się nie pomyśleć, że cały ten zabawowy klimat jaki w okół siebie tworzył, był również formą ucieczki przed samym sobą i tym co go dręczyło. Lekarze/terapeuci nie dostrzegli, że
  • Odpowiedz
@opowiescizzadrzwi: Uważam, że to gruby błąd że na takich oddziałach nie ma psychoterapii. O ile się orientuję, to pacjenci dostają tylko jakieś leki i przez cały dzień róbta sobie co chceta. Możesz leżeć na wyrku, możesz łazić, książkę czytać, a możesz siedzieć na palarni całymi dniami.
Efekt jest taki, że powstają między innymi takie oto "wesołe" towarzystwa - działa ludzka potrzeba spędzenia jakoś czasu, oderwania się od przykrych okoliczności... Niby fajnie,
  • Odpowiedz
@opowiescizzadrzwi: Serio? Być na zamkniętym oddziale w szpitalu psychiatrycznym to ok, ale psychoterapia grozi stygmatyzacją (wstydem)?
Swoją drogą, przecież nikt nie ma napisane na czole, że właśnie korzysta z psychoterapii, więc jak się może cokolwiek roznieść?
I poważnie mówiąc, grupy są tak konstruowane że nie będzie tam np. osób z problemami psychiatrycznymi, tylko mniej więcej sami pospolici Kowalscy, tacy jakich codziennie mijasz na ulicy, o których byś nigdy nawet nie pomyślał
  • Odpowiedz