Wpis z mikrobloga

**"Pokot" polskim kandydatem do Oscara.

Trochę zwlekałem z wypowiedzią na temat tegorocznego wyboru. Odrobinę dlatego, że jak w zeszłym roku dałem upust swojej frustracji, to parę dni później Andrzej Wajda się wziął i umarł, a mnie było minimalnie głupio.

W skrócie -
jestem #!$%@? na tę decyzję, ale zasadniczo się z nią zgadzam.

Krytykę w internecie (a zwłaszcza na wykopie, ale tutaj strzelam w ciemno, bo wchodzenie na główną jest intelektualnym masochizmem) można podzielić na dwie kategorie, które spróbujemy odeprzeć:

niemerytoryczna:
hurr dlaczego nie wołyń, #!$%@? lewaki, prawda was wyzwoli**

Wyłączmy się na chwilę z rozważań na temat tego który z tych dwóch filmów jest lepszy, bo to kwestia absolutnie indywidualna i chcąc nie chcąc uzależniona od politycznych poglądów. Na potrzeby dyskusji przyjmijmy też na chwilę że komisja Oscarowa (Paweł Pawlikowski (przewodniczący), Grażyna Torbicka, Stefan Laudyn, Arthur Reinhardt, Tomasz Wasilewski, Agnieszka Smoczyńska oraz Magdalena Sroka), która podjęła decyzję kierowała się największym prawdopodobieństwem na wygranie Oscara, a nie rozgrywką polityczną i udowadnianiem teraz #!$%@? my!

Pokot ma większe szanse na wygraną niż Wołyń z prostego powodu - jest filmem uniwersalnym. Podejmując rękawicę dyskusji na temat weganizmu, szacunku do zwierząt i polowań, Pokot porusza motywy uniwersalne, tematykę która pozostanie aktualna za 5, 10, a nawet 20 lat. Nawet jeżelim, o zgroza!, za pół stulecia lewacka machina wegeterroru i propagandy zakaże uboju i jedzenia zwierząt, ten film będzie zalążkiem szerszej debaty publicznej. I w drugą stronę to samo.

Wołyń jest natomiast filmem:
- koniunkturalistycznym
- hermetycznym

Co to znaczy - koniunkturalizm odnosi się do tego, że w tym konkretnym momencie w relacjach polsko-ukraińskich, pojawia się potrzeba rozliczenia zbrodni wołyńskiej i postawienia rozeznania między zbrodniarzem a ofiarą. Czy stosunki polityczne między tymi dwoma państwami się polepszą czy pogorszą za kilkanaście bądź kilkadziesiąt lat, bez znaczenia, ten film w takim sam sposób będzie przypominał o punkcie w historii. Nie mam tam natomiast uniwersalnych motywów, z których może być wyciągnięta lekcja, przesłaniem Wołynia nie jest "nie ufaj swojemu sąsiadowi bo przyjdzie i nadzieje cię na widły", ani nic z tych rzeczy. Hermetyczność tego filmu poniekąd z tego wynika, to jest film dla Polaków/Ukraińców, którzy swoje poglądy na temat drugiej narodowości chcą uzależniść od uwarunkowań historycznych, lub dla ludzi którzy chcą się dowiedzieć czegoś o tym konkretnym wydarzeniu historycznym. Ale osoby, których nie interesują zawiłości relacji polsko-ukraińskich, nie odnajdą w tym filmie nic oprócz brutalności.

hola hola lewaku, a co z Katyniem?


Był nominowany, ale nie miał najmniejszych szans na zwycięstwo. Trochę zadziałało nazwisko Wajdy (którym w zeszłym roku kierowała się komisja przy Powidokach), a trochę zadziałała sytuacja polityczna na świecie - wszyscy byli delikatnie cięci na Rosję w tamtym okresie, a masywność zbrodni katyńskiej i zakłamania na jej temat które towarzyszło są jednak nieporównywalnie większe z Wołyniem

hola hola, i pewnie W ciemności Hollandowej też będziesz bronił


Najlepsza rzecz jaką sprawił "W ciemności" to przypomnienie widzom jakimi dobrymi filmami była Lista Schindlera i Kanał, bo sam w sobie jakoś nie powalał i też bym miał ból tyłka o ten wybór, nawet pomimo tego że dostał nominację. Początkowo chciałem powiedzieć, że w 2011 roku chyba nie wyszło nic co by mogło konkurować z Holland, ale sprawdziłem, w tamtym roku wyszła też Róża Smarzowskiego. Cóż, on jest chyba jednak wyklęty przez środowisko, musi zacząć sobie przyjaciół robić w PISFie

--

Jest też drugi argument krytyki, bardziej merytoryczny:

film jest nudny / polityczny / lewacki, Holland odcina kupony


Z tym nudnym to bym się nie zapędzał - oczywiście, jeśli ktoś poszedł na to spodziewając się skandynawskiego kryminału w Karkonoszach, to trochę sam jest sobie winien, że samo nazwisko Olgi Tokarczuk nie pozbawiło go tych oczekiwań. Polityczność może działać na plus - pamiętam że Pokot miałem przyjemność obejrzeć kilka tygodni przed premierą, a tym samym: przed gównoburzą którą wywołał. Po samym seansie pamiętam że byłem zaskoczony tym, że nie był skrajnie upolityczniony, a przedstawił obie strony dyskusji jako niepozbawione wad (oczywiście, nie na równym poziomie, argument że ksiądz był zły i film jest antyklerykalny, no straszne w #!$%@?). Idąc o krok dalej - jeżeli ktoś po seansie twardo opowiadał się po stronie "protagonistów" bądź "antagonistów", to trochę nie zrozumiał wymowy. Film był niejednoznaczny, chociaż faktycznie faworyzował stronę "natural". Ale nie było to skrajne i do bólu.

Komisja najwyraźniej starała się nauczyć na błędzie z Powidokami i na sukcesie Idy. Oczywiście, malkontenci powiedzą, że Ida wygrała bo była antypolska i nawiązywała do Żydów, ale tak po prawdzie to wygrała dlatego że podchodziła do tematu delikatnie i od innej strony. Wspominając Idę najpierw pamiętam delikatność Agaty Trzebuchowskiej i jej interakcje z Kuleszą, przepiękne zdjęcia i muzykę, a dopiero tam w tle, cicho w podświadomości widzę pustkę po Holocauście.

Natomiast czy jest to odcinanie kuponów od Agnieszki Holland - troooooochę tak, chcąc nie chcąc od śmierci Wajdy i medialnego samobójstwa Polańskiego, pani Agnieszka jest najbardziej rozpoznawalnym i cenionym polskim reżyserem na świecie. Nie tylko jest przewodniczącą Europejskiej Akademii Filmowej, to jest także aktywną reżyserką serialową w Hollywood i jest cenionym głosem w dyskusjach nie tylko artystycznych, ale też polityczno-społecznych. A na domiar złego - w tym roku udało jej się zrobić jej najlepszy film od 20 lat. Niewiadomo kiedy uda jej się ten sukces powtórzyć. W przeciwieństwie do Wajdy.

Ale na samym wstępie napisałem, że jestem tą decyzją #!$%@?. Dlaczego?

Dokładnie za tydzień rusza 42. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdynii. Nazywany polskim Cannes, jest to festiwal prezentujący potencjalnie najlepsze polskie filmy danego roku, te w których pokładany jest największy potencjał. Oraz Volta Machulskiego, z nieznanych mi przyczyn. Jest to miejsce na filmy, które już miały swoją premierę jak Pokot czy Sztuka kochania, ale też dla tych których nikt nie widział, jak Najlepszy czy Pomiędzy słowami

Czy Pokot wygra w Gdynii? Prawdopodobnie tak.
Czy pokazywane są tam filmy lepsze niż Pokot? Najpewniej i owszem.
Czy gdyby Komisja Oscarowa poczekała z decyzją dwa/trzy tygodnie, czy zmieniłoby to ich zdanie? Raczej nie.

Więc o co cały ból tyłka? O #!$%@? pro forma, o pokazanie że polskie kino to coś więcej niż cztery nazwiska, że szansę na wybicie się na świecie mają wszyscy porówno, że to środowisko nie jest tak jednoznacznie zabetonowane, mimo że jest i wszyscy o tym wiedzą. Jesteś młodym twórcą i mogłeś stworzyć swoje arcydzieło, ale Agnieszka Holland miała udany film, więc możesz iść się #!$%@?ć, nie ma dla ciebie miejsca. Z Ostatnią rodziną w zeszłym roku było to samo, i fakt że w tym roku można było wynagrodzić krzywdy i nominować - z bólu nie wspominam.

I oczywiście standardowo - wszystkie nagrody i rywalizacje filmowe to żart i smyranie się po pisiach, wszyscy o tym wiedzą. Ale byłby to mniejszy żart, gdyby wygrywały filmy które nam się podobają.

#dziesiatamuza #film #filmy #kino #pokot #oscary2018
Joz - **"Pokot" polskim kandydatem do Oscara.

Trochę zwlekałem z wypowiedzią na te...

źródło: comment_FV9S1hj4nnzLedZVhy3jaOr9Sx4s329h.jpg

Pobierz
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Idąc o krok dalej - jeżeli ktoś po seansie twardo opowiadał się po stronie "protagonistów" bądź "antagonistów", to trochę nie zrozumiał wymowy. Film był niejednoznaczny, chociaż faktycznie faworyzował stronę "natural". Ale nie było to skrajne i do bólu.


@Joz: wait wut? Jak dla mnie właśnie tak było, film cały czas pokazywał, że jest dobra Duszejko i paru jej przyjaciół kontra cała społeczność, która uważa ją w najlepszym razie za nieco
  • Odpowiedz
@Joz: Ostatnia rodzina lub Sztuka kochania też zbyt hermetyczna?
Pokot to dla mnie filmowe dno (i zupełnie nie ze względów światopoglądowych). Ten film urąga intelektowi widza, leci na kliszach, cz-b świecie i przerysowaniach na tyle, że naprawdę czułem się zażenowany. W dodatku końcówka - koleś z impulsem EMP z laptopa, to już emacsem przez sendmail miało więcej sensu. W książce też takie fantazje były? Nie dało się tego realniej zrobić?
  • Odpowiedz
@HetmanPolnyKoronny: Chwila na refleksję. Możliwe że daję w tym momencie za dużo kredytu zaufania Agnieszce Holland, ale wierzę, że jako reżyserka z kilkudziesięcioletnim stażem, nie umieszczałaby na tyle wskazówek przez przypadek. Film ma dwie interpretacje - jedna, automatyczna przedstawiona przez Ciebie, oraz druga, która czai się gdzieś tam w tle i może nawet większości widzów nie ujawnić. Dla mnie, to trochę kazus jak w Bękartach wojny gdzie:


Agnieszka Holland
  • Odpowiedz
Ostatnia rodzina lub Sztuka kochania też zbyt hermetyczna?


@marcinst: Ostatnia rodzina jest idealnym filmem na rynek zachodni aby pokazać "polskość" po naszemu, przez dziurkę od klucza, o czym pisałem już w zeszłym roku. Sztuka kochania to z kolei kazus Bogów - film, który w polskich realiach jest świetny w tym co robi, ale na świecie nie jest niczym nowym ani odkrywczym.

W dodatku końcówka - koleś z impulsem EMP z laptopa, to już emacsem przez sendmail miało więcej
  • Odpowiedz
@Joz: szczerze mówiąc nie jestem przekonany do twojej interpretacji zakończenia, bardziej skłaniam się ku teorii, że takie wątpliwe zwroty fabularne, to raczej wtopa reżysera/producenta, brak lepszego pomysłu czy brak czasu na lepsze rozwiązanie niż pozory i ukryty geniusz.

  • Odpowiedz
Ostatnia rodzina jest idealnym filmem na rynek zachodni aby pokazać "polskość" po naszemu, przez dziurkę od klucza


@Joz: to dlaczego jej nie wybrano jako kandydata?

jest kolejnym wskaźnikiem na to, że ostatnie sceny to iluzja szczęśliwości, a nie realne wydarzenia


Na to, przyznam, nie wpadłem. Ścisła końcówka - owszem, ale to zaliczałem jako jeszcze nie iluzyjne. Po wcześniejszych stereotypach serwowanych przez cały film nawet reżyserki nie podejrzewałbym o taką finezję
  • Odpowiedz
takie wątpliwe zwroty fabularne to raczej wtopa reżysera/producenta


@HetmanPolnyKoronny: Nie nazwałbym tego "wątpliwymi zwrotami fabularnymi" i nawet nie doszukiwałbym się finezji w zakończeniu, które subtelnością przypomina fangę w nos - scena końcowa jest kropka w kropkę taka, jaką w pewnym momencie opisuje Duszejko


to dlaczego jej nie wybrano
  • Odpowiedz
Od prawie 12 miesięcy zadaję sobie to pytanie


@Joz: Zaraz, zaraz - ale Ostatnia, ze względu na datę premiery kinowej miała szansę na nominację dopiero w tym roku.
  • Odpowiedz
@marcinst: Ale premierę światową w Locarno i premierę polską w Gdyni miał mieszcząc się jeszcze w okresie uznawanym za poprzedni rok. Wymóg Akademii, że film musi być pokazywany publicznie w otwartych pokazach przez minimum siedem dni z rzędu nie jest obostrzony czasowo, więc moment kiedy Ostatnia rodzina weszła do szerokiej dystrybucji nie ma znaczenia.
  • Odpowiedz
@Joz: Czyli mamy chyba odpowiedź, czemu nie mogła w ogóle zostać nominowana. Data premiery klasyfikuje na zeszły rok, a warunek 7 dni z rzędu było już później (po momencie możliwości nominowania na tamten rok). IMHO warunku daty premiery - jeśli jest to data festiwalowa, być nie powinno, jedynie pokazy publiczne. Przykład: film ma premierę festiwalową w maju, a w kinach na min. 7 dni pojawia się w grudniu danego roku
  • Odpowiedz
czemu nie mogła w ogóle zostać nominowana


@marcinst: To tak nie działa, bo Amerykańska Akademia nie stosuje rygoru aż tak dyskwalifikującego. W przypadku każdego filmu AA jest skłonna rozwiać wszelkie wątpliwości na temat tego czy dany film się kwalifikuje. Kategoria filmu nieanglojęzyczna jest w tej kwestii specyficzna, że bardzo często filmy mogą wstrzelić się w dwa konkursy. Ida rywalizowała rok później niż teoretycznie mogła, albo 80 milionów też było tak
  • Odpowiedz