Wpis z mikrobloga

Floryda jest być może najlepiej przygotowanym na huragany Stanem. Stało się tak za sprawą huraganu Andrew z 1992 roku. Tamta katastrofa, która przyniosła śmierć 65 ludzi i kosztowała ponad 26 miliardów wedle ówczesnej wartości dolara (piąte miejsce na liście najkosztowniejszych w USA, Katrina to 100 mld USD), doprowadziła do szeregu zmian prawnych. Inną drogą wprowadzania zmian była i jest... polityka ubezpieczycieli, którzy w umowach stawiają dodatkowe warunki.

Wprowadzono regulacje, które mają ograniczyć skutki klęski żywiołowej. Irma dokona weryfikacji ich skuteczności (wcześniejsze huragany nie były tak silne jak Andrew). Podstawowe zagrożenia są dwa - wiatr i woda.

Jakie to zmiany? Przykładowo:

- obowiązek wyposażenia obiektów użyteczności publicznej (np. sklepów) w generatory, aby jak najszybciej, także w braku zewnętrznego zasilania, powrócić do świadczenia usług dla ludności;
- stosowanie wzmocnionych szyb w oknach;
- od 1992 roku na Florydzie buduje się "po naszemu", czyli muruje budynki mieszkalne, stosując zbrojenia, a nie jak wcześniej i w innych miejscach stawia to co nazywamy kanadyjczykami (domy o konstrukcji szkieletowej);
- dachy wiązane kotwami (hurricane-strapped roof);
- drzwi otwierane na zewnątrz (tak, to też sposób na zmniejszenie strat!)
- mocniejsze i lepiej mocowane pokrycie dachów (zwiększenie minimalnej grubości pokrycia) oraz podbitki
- zaostrzono inspekcje i nadzór nad budowlanką
- podniesiono normy określające jaki napór wiatru powinien wytrzymać budynek
- nawet takie drobiazgi jak stosowanie... gwoździ konstrukcyjnych, dekarskich i farmerów, co wcale nie było wcześniej popularne! Powszechne były natomiast "zszywki".

Prawo z jednej strony, wymogi ubezpieczycieli z drugiej, a do tego jeszcze przedsiębiorcy, którzy wychodząc naprzeciw potrzebom rynku proponują takie rozwiązania jak chociażby prefabrykowane, betonowe dachy. Są też podmioty specjalizujące się w "bezpiecznych pokojach".

Wiadomo, że w tych zmianach nie chodzi o zabezpieczenie się całkowite przed żywiołem, co jest niewykonalne, ale o zmniejszenie strat osobowych i majątkowych.

#irma #budownictwo #usa #ciekawostki
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@sodomek: Zajrzyj na google maps i zobacz jak wyglądają amerykańskie przedmieścia. Kilometry kwadratowe domków. Tak jak piszesz, Polak budując dom określa, że tutaj będzie w szklankę wkładał sztuczną szczękę, chociaż budując ma lat 30 parę. W USA? Wynajmę sobie dom w innym stanie, ten sprzedam, zabiorę dzieci i tam będziemy sobie mieszkać. A jak znajdzie się coś lepszego, to sprzedamy, weźmiemy firmę przeprowadzkową i jazda na drugie wybrzeże.
  • Odpowiedz
Z tego co piszesz to tam dom jest ruderą po kilkunastu latach, więc jak często się przeprowadzasz to szukanie solidnego domu który za kikka lat uda się jeszcze sprzedać może nie być takie proste, u nas ewentualnie wyremontujesz i przebudujesz wedle potrzeb, a tam pozostaje budowa od zera?


@sodomek: Bez przesady... Stoją tam domy szkieletowe mające ponad 100 lat i nie są burzone tylko remontowane i dalej się w nich mieszka. Średnia wieku dla domu w USA to bodaj prawie 40 lat. Mało kto buduje dom dla siebie, chyba że na prowincji. Przeważnie kupuje się dom gotowy wybudowany przez dewelopera lub z drugiej/trzeciejj/.../n-tej ręki.
Konstrukcja szkieletowa jest tam stosowana głównie dlatego, że USA i Kanada mają ogromne zasoby dobrej jakości drewna, poza tym taką mają tradycję. Historie o buldożerach przejeżdżających osiedla co 15 lat to bajki. TU masz domy, które mają około 30 lat - nie widać, żeby się rozpadały, raczej są w doskonałym stanie. Cena takiego domu to $600k (w internecie można sprawdzić takie szacunki dla każdej nieruchomości).
Tak samo z resztą buduje się na północy Europy.
Taki np. przedwojenny dom to raczej bardzo łakomy kąsek kosztujący ogromne pieniądze bo pewnie stoi blisko centrum miasta a do tego w pięknej okolicy bo drzewostan będzie miał już
  • Odpowiedz