Wpis z mikrobloga

#coolstory #truestory
przypomniała mi się historyjka z gówniarskich lat, opowiem a co.
więc za gówniarza, miałem z 16 lat, miałem ci ja takiego malczana rozjebundę, rdzewiucha strasznego, oblepiłem go całego matą szklaną i szpachlą, bo mało blachy tam zostało. wszystkie nadkola i progi były wykonane z laminatu i wyglądało to jak gówno, bo blacharz ze mnie jak z koziej dupy trąba. ręcznego nie było, amortyzator z tyłu wywalony przez kielich na wylot - to wszystko ważne czynniki w rozwoju dalszych wydarzeń. ogólnie, więcej przy tym się grzebało niż jeździło, ale fajna szkoła mechaniki samochodowej :D no i tak sobie terroryzowałem pobliskie leśne dukty i polne dróżki, nawet ogarnąłem sposób na latanie bokami. otóż dawało się w palnik do oporu, gwałtownie się skręcało, odpuszczając zupełnie gaz i już malczan sunął bokiem. co prawda działało to na trawiastych dróżkach, ew. takich gruntowych, ale bez ręcznego trzeba było sobie radzić. kiedy już poczułem, że kariera rajdowa stoi przede mną otworem, nawroty 180* z wstecznego robiłem z zamkniętymi oczami, bokiem stawiałem maszynę niczym Hołowczyc, wpadłem na genialny pomysł. wezmę kamerę, zgarnę młodszą siostrę i nakręcę taki rajdowy film, jakiego świat nie widział. o jutubie to jeszcze nikt nie śnił, ale to byłby właśnie materiał na miarę wczesnego jutuba. siostra chętnie przystała na moją prośbę, wsiedliśmy i pojechaliśmy na miejscówkę. szybki instruktaż z obłsugi kamery (VHS na małe kasetki!), tu jest duży, czerwony przycisk, naciskasz, nagrywa, naciskasz znowu, stop. jak ruszę to zacznij nagrywać. OK.
no to rura, pierwsza próba, daję ogień na tłoki, trawka lekko rosą pokryta, warunki idealne, prędkość idealna, mały dreszczyk emocji, w końcu chcę dobrze wypaść na nagraniu, szarpnięcie kierownicą w prawo, odjęcie gazu, lecę bokiem...O #!$%@?! chwila moment, życie przeleciało mi przed oczyma, malczan leci na dach, myślę tylko, było zapiąć pasy, cholera otwarta szyba (lecę na lewą stronę), malczan poleciał na bok :D jednak latanie boczurami po jakichś wertepach z wywalonym kielichem amora to nie był zbyt mądry pomysł. no ale nic się nie stało, żyję, gramolę się górą, drzwiami pasażera na zewnątrz, siostra prawie już płacze, ja obsrany czy ktoś czasem nie widział tego wyczynu kaskaderskiego z oddali, bo pożegnam się z moim kaszlem! nic, trzeba dziada postawić na koła. dobrze, że nie poleciał na dach. trzymam otwarte drzwi pasażera, uzgadniam z siostrą jak to pchnąć nazad na koła, zabieramy się za robotę, puściłem drzwi, jebnęły a tu wrzask i siostra płacze. moja ręka! ja patrzę, a tam jej dłoń między progiem #!$%@? a zatrzaśniętymi drzwiami! #!$%@? JEGO MAĆ! nie mogę otworzyć #!$%@?ńsywa bo przecież klamka daleko, malczan w końcu leży na boku. aż się boję co zobaczę po otworzeniu tych #!$%@? drzwi. okazało się jednak, że o ile dłoń jakaś taka krzywa, napuchnięta, to fakt, że progi niemal w całości ulepiłem z żywicy i maty szklanej uratował mojej siostrze dłoń przed komplentym zgruchotaniem bo laminat trochę się poddał pod naciskiem dłoni przyciśniętej drzwiami. jeszcze jakoś w płaczu pomogła mi przechylić złoma na koła, odpalił, wróciliśmy obsrani oboje do domu. Młoda w płaczu bo wygląda na to, że dłoń połamana jednak, ja obsrany że będzie #!$%@?, ale ustaliliśmy na szybko, że wersja wydarzeń będzie taka, że staliśmy przy otwartm bagażniku i zatrzasnąłem go, nie widząc, że Młode trzyma tam dłoń. Jako, że klapa bagażnika w malczanie jest lekka i giętka, nawet trzymało się to kupy. Tak też powiedzieliśmy, rodzice łyknęli, ale też uznali, że dłoń nie jest połamana, że wszystko działa i wystarczy zrobić jakiś tam kompresik i będzie si. No skończyło się dość dobrze ostatecznie, więc jak emocje opadły przypomniałem sobie, że przecież będę miał zajebiste nagranie z mojego kaskaderskiego wyczynu!
Bierzemy z Młodą po cichaczu kamerę, przewijam kasetę, odpalam i widać jak odjeżdżam od siostry, nakręcam, ruszam i film się urywa....
....Młoda nie zauważyła, że włączyła nagrywanie tuż po tym jak odjechałem i kiedy myślała, że zaczęła nagrywać, zastopowała.
#!$%@? JEGO #!$%@? MAĆ ( _)