Rozchorował mi się koteł. Nic niezwykłego, ale w trybie natychmiastowym musiał zmienić karmę, a dotychczasowej został jeszcze ponad kilogram. Skontaktowałem się więc z fundacją (PKDT, Trójmiasto) opiekującą się kotami wolnobytującymi, uzyskałem info do najbliżej działającej wolontariuszki i jakieś 2 h temu przekazałem jej paczkę karmy. Czemu Wam o tym piszę? Oto obie wersje.
TL;DR:
Full-opcja: W gratisie "otrzymałem" streszczenie nt. działalności Fundacji, którą dotąd znałem wyłącznie z regularnych, facebookowych postów. W szczególności mało optymistycznie prezentowały się kulisy działania samej wolontariuszki, która zajmuje się 21 kotami na wolności. Zajmuje, tj. nie tylko karmi, ale sterylizuje i leczy. Wsparcie Fundacji jest znaczące, jednak i tak dziewczyna regularnie dokłada do całego interesu niemałe pieniądze. Nie, nie mówimy o 35-letniej kobiecie biznesu z 3 kartami kredytowymi, ale o... cóż, młodzieży szkolnej. Bez obaw, nie piszę tego aby wziąć Was na litość i doić z hajsu - za długo na Wypoku siedzę żeby uznać to za rozwiązanie. Otóż dowiedziałem się że na zimę potrzebne są domki. Drewniane, szczelne "budy" w których do 4 kotów może przesiedzieć mróz zimą. Od miasta "buda" będzie jedna, być może dwie. Potrzeba ich sześciu, a ich wykonanie nie jest szczególną filozofią, o ile dysponujemy np. piłą stołową i elementarnym pojęciem jak zbić ze sobą czy zaimpregnować deski. Zwracam się więc do Mirków i Mirabelek o stolarskim zacięciu, mieszkających w Trójmieście i okolicach: niewielkim nakładem pracy możecie zapewnić kotom dach nad głową i lepsze warunki życia. Do pierwszych mrozów jeszcze mnóstwo czasu, więc nic nie trzeba robić na wariata - można do tego usiąść w wolnej chwili, na spokojnie. Poziom skomplikowania konstrukcji nie odbiega mocno od... psiej budy, szczegółów w internecie nie brakuje.
FAQ: Q: Halo, OPie, a dlaczego sam się za to nie zabierzesz? A: Nie posiadam piły stołowej, a jej zakup w mojej obecnej sytuacji finansowej jest niemożliwy ( ͡°ʖ̯͡°)
Q: Czy to nie ich wina że nie załatwili tego z Urzędem Miasta? A: I tak, i nie. Miasto ma z założenia wbite w koty na wolności i nie jest łatwo przeforsować to w budżecie.
Q: Mieszkam w Trójmieście/okolicach i chcę pomóc, z kim się kontaktować? A: Ze mną albo z PKDT, ale przeze mnie chyba szybciej się to załatwi.
Q: Nie ogarniam stolarki ale też chcę pomóc, co mogę zrobić? A: Jeśli mieszkasz w Trójmieście i chcesz przekazać karmę, napisz na pw. Podjadę, odbiorę, przekażę wolontariuszce. Jeśli mieszkasz gdzieś dalej, możesz wpłacić chociażby symbolicznego piątaka na PKDT. Długi (weterynaryjne) Fundacji niedługo dobiją do 20k.
Q: OP to pedał, sam chcę przekazać wolontariuszce w Gdańsku karmę/domek, poza tym słyszałem że 7/10 więc od razu wezmę 10 kg karmy bo bogactwo kuhhwa. A: Na Facebooku napisz pw do PKDT, odpiszą jak skontaktować się bezpośrednio z wolontariuszką.
Myślę że to póki co wyczerpuje temat, gdyby coś było niejasne - pytajcie w komentarzach.
Czemu Wam o tym piszę? Oto obie wersje.
TL;DR:
Full-opcja:
W gratisie "otrzymałem" streszczenie nt. działalności Fundacji, którą dotąd znałem wyłącznie z regularnych, facebookowych postów. W szczególności mało optymistycznie prezentowały się kulisy działania samej wolontariuszki, która zajmuje się 21 kotami na wolności. Zajmuje, tj. nie tylko karmi, ale sterylizuje i leczy. Wsparcie Fundacji jest znaczące, jednak i tak dziewczyna regularnie dokłada do całego interesu niemałe pieniądze. Nie, nie mówimy o 35-letniej kobiecie biznesu z 3 kartami kredytowymi, ale o... cóż, młodzieży szkolnej.
Bez obaw, nie piszę tego aby wziąć Was na litość i doić z hajsu - za długo na Wypoku siedzę żeby uznać to za rozwiązanie. Otóż dowiedziałem się że na zimę potrzebne są domki. Drewniane, szczelne "budy" w których do 4 kotów może przesiedzieć mróz zimą. Od miasta "buda" będzie jedna, być może dwie. Potrzeba ich sześciu, a ich wykonanie nie jest szczególną filozofią, o ile dysponujemy np. piłą stołową i elementarnym pojęciem jak zbić ze sobą czy zaimpregnować deski.
Zwracam się więc do Mirków i Mirabelek o stolarskim zacięciu, mieszkających w Trójmieście i okolicach: niewielkim nakładem pracy możecie zapewnić kotom dach nad głową i lepsze warunki życia. Do pierwszych mrozów jeszcze mnóstwo czasu, więc nic nie trzeba robić na wariata - można do tego usiąść w wolnej chwili, na spokojnie. Poziom skomplikowania konstrukcji nie odbiega mocno od... psiej budy, szczegółów w internecie nie brakuje.
FAQ:
Q: Halo, OPie, a dlaczego sam się za to nie zabierzesz?
A: Nie posiadam piły stołowej, a jej zakup w mojej obecnej sytuacji finansowej jest niemożliwy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Q: Czy to nie ich wina że nie załatwili tego z Urzędem Miasta?
A: I tak, i nie. Miasto ma z założenia wbite w koty na wolności i nie jest łatwo przeforsować to w budżecie.
Q: Mieszkam w Trójmieście/okolicach i chcę pomóc, z kim się kontaktować?
A: Ze mną albo z PKDT, ale przeze mnie chyba szybciej się to załatwi.
Q: Nie ogarniam stolarki ale też chcę pomóc, co mogę zrobić?
A: Jeśli mieszkasz w Trójmieście i chcesz przekazać karmę, napisz na pw. Podjadę, odbiorę, przekażę wolontariuszce. Jeśli mieszkasz gdzieś dalej, możesz wpłacić chociażby symbolicznego piątaka na PKDT. Długi (weterynaryjne) Fundacji niedługo dobiją do 20k.
Q: OP to pedał, sam chcę przekazać wolontariuszce w Gdańsku karmę/domek, poza tym słyszałem że 7/10 więc od razu wezmę 10 kg karmy bo bogactwo kuhhwa.
A: Na Facebooku napisz pw do PKDT, odpiszą jak skontaktować się bezpośrednio z wolontariuszką.
Myślę że to póki co wyczerpuje temat, gdyby coś było niejasne - pytajcie w komentarzach.
#trojmiasto #koty #kot