Wpis z mikrobloga

@nieocenzurowany88: Przeżyliśmy. Leżeliśmy zalamani w przedpokoju a sie okazało ze wisiał na karniszu w drugim pokoju bez ruchu. Szybko zamknęłismy i sru do swojego pokoju. Rano różowa weszła a on byl jakiś otumaniony na firance, może od braku tlenu i wyrombala go szczota na balkon. I leżał trochę i chyba odleciał. Ale strach okna teraz otwierać. Chyba w moskitierę zainwestujemy
  • Odpowiedz