Wpis z mikrobloga

  • 1203
Wiecie co Murki... Tyle się mówi o pomocy zwierzakom, żeby zgłaszać jak coś się dzieje itd. W czwartek spadło u mnie gniazdo z bocianami... Gniazdo ogromne. Pokażę Wam zdjęcie w komentarzu. Ogólnie nic takiego się nie stało, gniazdo na nikogo ani na nic nie spadło, bo spadło na pole. Jednak dwa młode bociany są ranne. Jeden chodzi, próbuje rozkładać skrzydła, drugi leży skulony, chyba połamany. Ten chodzący dokarmia go, opiekuje się nim na swój sposób. Obydwa są młode bo mają jeszcze czarne dzioby. Żal mi tych stworów, ale widzę że ich matka krąży w okolicy, buduje nowe gniazdo, więc myślę sobie że może się nimi zajmie. Ogrodziłam je tylko w razie ewentualnych psów. Oczywiście obdzwonilam wszystkie okoliczne instytutucje zajmujące się takimi rzeczami w tym Zoo, uniwersytet przyrodniczy, weterynarzy, urząd gminy. Każdy przerzuca odpowiedzialność na kogoś innego (,) Prędzej te ptaki zdechną niż ktoś się nimi zainteresuje

shnitzel - Wiecie co Murki... Tyle się mówi o pomocy zwierzakom, żeby zgłaszać jak co...

źródło: comment_HCVlyR1TIg7kJ4s8GYh5STZ7c1K1DuRe.jpg

Pobierz
  • 152
  • Odpowiedz
@shnitzel: ja mieszkam na pomorzu. W nocy była burza i pamiętam, że jechałem na plaże następnego dnia to właśnie był przewrócony słup z gniazdem. Wracam po 3h a boćki już miały niższy maszt postawiony i sobie gniazdo układały. Stało też auto z gminy. Obstawiam, że od razu im miejsce na nowe lokum ogarnęli. Coś u Was słabo działają. Ale dobrze, że już wszystko ok! ;)
  • Odpowiedz
Moja psinka kiedyś znalazła malutką sarenkę - świeżo po ocieleniu matka ją zostawiła w trawie (z tego co czytałem tak właśnie robią sarny). Wzięła ją w zęby, przyniosła do domu i się opiekowała. Oczywiście nie miała jak jej karmić, więc karmiliśmy ją mlekiem przez strzykawkę i też obdzwoniliśmy wszystko co się dało dookoła. po 5 dniach zabrał ją leśniczy i jak się okazało zdechła po dniu czy dwóch... Mam wrażenie, że jakby
  • Odpowiedz