Wpis z mikrobloga

Proszę mi tu podać wasze najlepsze (a może nazwać je najgorszymi...) kawałki na dobicie totalne, rozpad na kawałki, na marazm i marność nad marnościami, wielki smuteczek, albo - coś co stwarza, że macie #feels ogromne, potrzeba mi nowości na wieczorną plejlistę i ciekawi mnie do czego wy umieracie, przyjmę wszystko, nawet jeśli to nic ambitnego, a powoduje u was zalew wspomnień i płakupłaku. Planuję dziś wielki elaborat przemyśleń i zmian do samej siebie wystosować i potrzebuję odpowiedniego do tego soundtracku.

Nostalgiczne opisy, że słuchaliście tego czekając na dworcu z walkmana zawsze w cenie.
Żebyście się nie wstydzili to przyznaję, że potrafię smutać przy 'ostatnim' bartosiewcziki, bo przy tym całowałam się po raz pierwszy na szkolnej dyskotece ( ) tragiczny to był dla 13-14latki związek, ech, aż dwa tygodnie się po nim zbierałam...

Zaczynam Damienem Rice'em i piosenką, która sprawia, że od kilku lat jak ją słyszę mam ochotę iść do sklepu po papierosy i pół litra, tym razem z colą zero. Choć poleciały teraz w głośnikach starocie myslovitz i tak się zastanawiam...

lunaria - Proszę mi tu podać wasze najlepsze (a może nazwać je najgorszymi...) kawałk...
  • 308
  • Odpowiedz
@random2o: toć to właśnie czill a nie smuteczek
@Raziel91: o i znowu dziękuję, pasuje
@maria_magdalena: jaką miałaś z tym historie? bo przyznaje, jest smutne, ale nie wywołuje u mnie głębszych emocji, a tę piosenkę mam bez konteksu, nie znałam jej wcześniej
@random2o: nienawidzę tej piosenki wzdłuż i wszerz, w oryginale tym bardziej , choć tak, przyznam, feelsowa dla mnie też jest, ale do tego stopnia, że nawet jej
  • Odpowiedz
@tennlan: chyba potrzebuję zdarzeń do tej muzyki, bo sama z siebie to nie to co potrzebuję, w załączniku dam ci przykład tego co mi się z nikim nie kojarzy a wywołuje festiwal #!$%@?, aczkolwiek, przyznaję, nadaje się do wspomnieć idealnie - potrzeba tylko drugiej osoby
lunaria - @tennlan: chyba potrzebuję zdarzeń do tej muzyki, bo sama z siebie to nie t...
  • Odpowiedz
@lunaria: najczęściej staram sobie nie psuć ulubionej muzyki miejscami i osobami, ale tak, podczas intensywnego słuchania muzyki johna towarzyszył mi marazm, apatia, poczucie stania w miejscu ze swoim życiem z niewłaściwymi ludźmi i w niewłaściwym miejscu. Potężne przeżycia na które idealnym lekiem była przeprowadzka w nieznane. Ciekawe na jak długo..
https://www.youtube.com/watch?v=S32kh1aM0r0
  • Odpowiedz
@tennlan: to ja mam odwrotnie, lubię kojarzyć ludzi i wydarzenia z życia przez muzykę, choć tak, wiem że sobie tak ją psuję :) a później się katować w rozczarowaniu
twoje się nadaje jak najbardziej, będzie do feelsowego rozmyślania. ale myślę że prędzej czy później znajdziesz osoby, które ci ją popsują/ulepszą :)
  • Odpowiedz