Wpis z mikrobloga

@KrojonyAnanas: byłeś blisko, ale odwrotnie.
Otwarty zbiornik na poddaszu, a w nim ciekawy syf - nie nadawała sie do picia.
Oprócz tego różnica ciśnień, zimna przez kran wpływałaby do zbiornika na ciepłą wodę.
  • Odpowiedz
@mala_kropka: parę lat temu jak wyjechałem do UK na wakacje, pomóc kumplowi w remoncie jakiegoś domu, to w kuchni mieli kran przy zlewie z długą wylewką... z przedzieloną ścianką na całej długości, tak, że na końcu lał się strumień z jednej strony zimny a z drugiej gorący. Do tej pory nie potrafię tego zrozumieć.
  • Odpowiedz
@mala_kropka: W kuchni mam nawet nowocześniejszy, wszystko podpięte do jednej rurki, co z tego skoro muszą być dwa #!$%@? pokrętła i zanim ustawisz odpowiednią temperaturę to jest wieczór, poza tym przy każdym zakręceniu trzeba ustawiać od nowa albo nie zakręcać i marnować wodę.
  • Odpowiedz
@Greg36: tez robie tak, że jeśli chce się napić z kranu to tylko i wyłącznie jeśli przekręce na maksa na zimną wodę.

Legionella to się chyba nazywało, pracowałem w miejscu, gdzie musieliśmy kontrolować czy bojlery są ok czy nie i większość nie było... woda, która się tam dostawała była potem skażona tą jakąś legionellą. A starczy raz do roku podnieść chyba temp do 80 stopni w bojlerze i to uśmierca te
  • Odpowiedz
@MajsterTS: @Greg36: Nie musi być bojler, chodzi generalnie o wszelkie zasobniki ciepłej wody. Jak ktoś nie grzeje wody przepływowo (np. "junkersem" czy elektryczną przepływówką) to na pewno ma gdzieś zasobnik, który jest ogrzewany kotłem gazowym, węglowym, prądem, pompą ciepła czy choćby z sieci ciepłowniczej - w praktyce prawie w każdym domu.
Tam, gdzie następuje zastój letniej wody rozwijają się bakterie Legionella, którymi zakażenie może prowadzić nawet do śmierci. W Polsce
  • Odpowiedz