Wpis z mikrobloga

  • 0
@kosmate_mysli Nie mieszkam ani w Bergen, ani w Stavanger, ale z twoim fachem szukaj tam, gdzie jest większy przemysł stoczniowy. W Stavanger może być krucho ze względu na zapaść w sektorze paliwowym, a to norweska stolica olejarzy.
  • Odpowiedz
@joteska: Norweskiego niestety nie znam, ale z moją profesją nie jest on mi aż tak bardzo potrzebny. Wiem że tam i tak wszyscy znają angielski. Poza tym znam jeszcze dosyć dobrze niemiecki, a to są jezyk dawnogermański więc mają wiele wspólnego.
@RoBee: Bardziej nastawiałem się na Stavanger ale teraz widzę że będę musiał wybrać drugą tę drugą opcję. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 2
@kosmate_mysli czasy kiedy brali każdego kto miał chęć do pracy i mówił tylko "yes/no/no problem" już dawno minęły. To, że lokalsi mówią po angielsku, nie znaczy, że będą chcieli. Oni także wymagają tego, że będziesz na początku komunikatywny po norwesku, a w krótkim czasie zaczniesz się nim posługiwać w sposób płynny. No chyba, że jesteś niesamowitym ekspertem w swoim fachu, wtedy twój angielski nie stanowi większego problemu.
  • Odpowiedz
@kosmate_mysli: Wiesz rynek ma zapasc generalnie. U mnie byly 2 stocznie w zasadzie zostala jedna, ale czekaja na jakies zlecenia. Wiekszosc pracy obecnie polega na skladaniu sekcji, ktore przyplywaja z PL. Druga stocznia calkiem sie zawinela (produkowali luksusowe jachty)
Spawaczy jest na peczki, w dodatku z doswiadczeniem w przemysle stoczniowym.
@RoBee: pisze prawde co do jezyka, z racji ze moga teraz wybierac jak w ulegalkach trzeba byc komunikatywnym w ichniejszym
PMVNorway - @kosmatemysli: Wiesz rynek ma zapasc generalnie. U mnie byly 2 stocznie w...

źródło: comment_fvwvqPHRkAcS9dV6LTA6kbEJraD8RhqC.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
@RoBee: W Niemczech też nie chcieli mówić po Angielsku chociaż wiedziałem że znają.
Z początku było cieżko jak mało kiedy, ale po pół roku wolałem pracować z niemcami niż polakami( ͡° ͜ʖ ͡°)
O to się aż tak bardzo nie martwię ;)
  • Odpowiedz