Wpis z mikrobloga

Szwagier na co dzień siedzi on w Stanach na uniwerku i bada bakterie które żyją na pasożytach, które żyją na mrówkach... serio, ale nie o to chodzi. :) Przy tym robi różne inne badania po całym świecie od czasu do czasu jeździ na różne konferencje. W zeszłym roku pojechał na 3 dniową konferencję do Perth w Australii. jak już człowiek jest w kangurów to i chciałby pozwiedzać, a że szwagier przyrodnik to wziął dodatkowy tydzień urlopu i wybrał się na trekking wzdłuż wybrzeża w Parku Narodowym. Trasa do przejścia to jakieś 150km. Po drodze masz kontakt z cywilizacją może 2 razy nie licząc przygotowanych kempingów gdzie masz miejsce na obóz i często dostęp do wody pitnej, ale generalnie dzicz i żywej duszy po horyzont. Serio spotkać człowieka na tej trasie nie jest łatwo! Przez 6 dni wędrówki spotkał 3 osoby... jakiś dwóch australijskich turystów i... kolegę z podstawówki, który mieszkał dom obok w rodzinnym mieście i którego nie widział od lat 20, Chłop szedł tą samą trasą z drugiej strony... Opowiadał mi szwagier, że poznali się od razu, ale gdzieś przez 30 sekund stali osłupiali nie wiedząc o co chodzi i co tu się właśnie #!$%@?ło :)
#coolstory #truestory
  • 52
@RafB: Ja co najmniej 2 akcje miałem podobne, choć nie tak ekstremalne. Raz na pustyni w Tunezji, cały dzień jechaliśmy busem, zatrzymaliśmy się przy sklepie z pamiątkami, a tam przed sklepem kumpel z pracy co siedzi 3 biurka ode mnie :)
Druga lepsza - Malezja, jakiś 3 godzinny trekking przez dżunglę na końcu jakieś wyspy. Za dżunglą plaża. Na plaży 2 osoby - znajomy z pracy (choć z innego działu) z
@RafB: Ja parę lat temu podrózowałem z moim różowym paskiem po Azji. Pewnego dnia idziemy sobie po Sajgonie a tu nagle "siema" - na taksówkę czekał kolega mojej żony z LO, który do Wietnamu przyjechał pracować jako trener personalny xD