Aktywne Wpisy
Kamar +84
Od 2025 ma być wprowadzony w Polsce system opakowań zwrotnych. Kolejne chore rozwiązanie rodem #niedzielahandlowa - każdy z nas sortuje już plastiki czy szkło. System ten tak na prawdę jest nowym podatkiem, bo nie będzie od niego mniej smieci na ulicach, a nakłada on na nas konieczność zbierania niezgniecionych smieci i odnoszenia ich do sklepu. Dlaczego to nowy podatek? Dużo osób po prostu kupując jedna sztukę jakiegoś produktu w puszce
Kunszt +39
Pochodzę z małego miasta, ale od około 10 lat żyję w centrum dużego miasta. Studia, praca, dziewczyna i te sprawy. Mimo to, przez te lata wciąż nie mogę się przekonać do miejskiego życia. Wszędzie pełno meneli, bezdomnych, smród gówna, betonowe pustynie bez zieleni. Jeśli już jakiś park się znajdzie, to oblegany przez bezdomnych i dzieciaki wdychające m------n. Człowiek chce iść usiąść albo coś zjeść w galerii handlowej, ale nie może, bo wszędzie grupki zdemoralizowanych dzieciaków w kominiarkach (wychowanie porzucone przez rodziców, którzy są zajęci gonitwą za karierą, żeby wyprzedzić sąsiada). W bloku bez przerwy słychać kłótnie i wrzaski sąsiadów z góry, dołu, z prawej i lewej strony. W nocy co chwilę człowieka budzi jakiś kretyn gazujący swoją multiplą bez tłumika, albo gówniarz grający w CS-a czy LoL-a po nocy. Ale żeby ci debile mieli cię obudzić, najpierw trzeba zasnąć. A to też niełatwe, bo na światłach są zainstalowane głośniki, które pikają non stop (wolno przy czerwonym, szybko przy zielonym). Ludzie w mieście są pozbawieni jakichkolwiek zasad społecznych, zero wstydu i kultury – myślą, że są lepsi niż ci spoza miasta. Palą fajki na klatkach i w windach. Menele śpią na klatkach i tam się też załatwiają.
Jeśli chodzi o życie w mieście, uważam, że to nie miejsce do życia, a jedynie wegetacja wśród ludzi pochłoniętych betonem, którzy nie mają pojęcia, jak życie wygląda poza miastem. Udają szczęśliwych, bo to ich mechanizm obronny, żeby nie pokazać, że utknęli w takim stylu życia, bo coś im nie wyszło.
Z plusów to tylko usługi, które są trudno dostępne w mniejszych miejscowościach, jak Luxmedy czy sklepy. I to tyle. To nie życie – to wegetacja.
Może
Jeśli chodzi o życie w mieście, uważam, że to nie miejsce do życia, a jedynie wegetacja wśród ludzi pochłoniętych betonem, którzy nie mają pojęcia, jak życie wygląda poza miastem. Udają szczęśliwych, bo to ich mechanizm obronny, żeby nie pokazać, że utknęli w takim stylu życia, bo coś im nie wyszło.
Z plusów to tylko usługi, które są trudno dostępne w mniejszych miejscowościach, jak Luxmedy czy sklepy. I to tyle. To nie życie – to wegetacja.
Może
Dzisiaj na siłowni była afera w szatni, bo k---a przyleciał manager – zawołali go Jankesi (niemiec z pochodzenia ten manager) i się pyta:
-co się stało?
A Jankesi mówią, że złodzieja złapaki k---a. Mówię
-jak to złodzieja…? Ale panowie co sie wogóle stało?
Okazało sie, że k---a jeden z twoich polak tam był, jakiś kontraktor, chyba k---a glazurnik i mówię: (glazurnik bo k---a złapali na kradzieży ręczników z siłowni)
– Ja p------e! Ludzie wszystko ma swoje granice!
Wogóle scena wyglądała tak, że przyleciał Billy (manager) i k---a na tego polaka wsiadł i mówi do niego tak:
- Ty k---a… Ty k---a j----y polskie zwierzę – tak do niego mowi – Ty k---a j----y zwierzaku!
Tam Jankesi zaczeli do niego mówić, że
-chłopie uspokój się, w końcu nic się nie stało, nie? Jak pochodzi z biednego kraju, to.. – zaczeli się z niego troche też śmiać, z tego polaka – może nie wiem… Jego rodzina gówna w-------a, on to wyśle. W europie wiesz, nie mają gdzie robić prania, w zlewie robią pranie. Może zlew im się zapchał to im wysyła czyste rzeczy do Polski, nie?
A on mowi do nich (ten niemiec – Billy, ten manager)
- Nie! Ja ich k---y znam polaków. Są k---a… są k---a takie chuje, złodzieje i k---y…
Ja mówie do niego:
-Billy, k---a tak raczej nie możesz mówić publicznie
A on mówi:
- A co k---a! Co nie moge mówić… publicznie. Prawdę mówię, nie?
No i w końcu ja się w-------m, bo widzę, że ten polak nic nie rozumie co się tam dookoła niego dzieje, co do niego ludzie mówią. I wiesz- Ja żyd jestem, ale mówie do niego:
- Ty k---a chłopie. Oni tu po Tobie jadą. Wyzywają Cię k---a od k---w, nie?
Nawet mi nie dał dokończyć k---a. Padł na kolana przed tym niemcem i zaczął go całować po rękach żeby policji nie wzywał k---a, bo on jest biedny. A Billy do mnie mówi:
-Ty.. Zimmermann, co on k---a p------i? Ten k---a robak – ten śmieć p--------y..
-Ty, on Cię prosi żebyś nie wzywał policji bo… Bo wiesz, on do Polski wysyła te ręczniki żeby jego rodzina mogła je sprzedać i kupić sobie ryż.
A on mówi do mnie (Billy) :
- K---a p------e te polskie karaluchy – wzywam policje!
No i ten polak zaczął płakać k---a. No i w końcu Billy się w-----ł. Bo w końcu jakbyś Jankesa posądził o coś takiego to by kazał Ci w---------ć i wyszedł by normalnie z siłowni. A że polak zrobił z siebie takiego robaka to Billy zaczął pluć na niego. A ten polak k---a… To aż mnie w------o – żyda. Bo zamiast postawić się to zaczął zębami tą śline jak pies k---a łapać.
No i wytłumacz mi – gdzie tu jest ten honor tego wielkiego narodu. Ja tego nie rozumiem. Jak on mógł tak się zachować, ten polak – no wytłumaczcie mi to. K---a mać – biedaki, robaki, buraki.
#coolstory #mikrokoksy #gorzkiezale #testoviron