Wpis z mikrobloga

Filip Springer: Stołeczne dworce upokarzają i obrażają. Ale są duszą miasta < znalezisko
Warszawskie dworce, zwłaszcza te autobusowe, wiele mówią skrywanym obliczu tego miasta, jego ambicjach i rojeniach.

(...) No i jest najstraszniejszy ze wszystkich pseudodworzec, a tak naprawdę beznadziejny wygon na placu Defilad. To najpierwszy z komunikacyjnych blamaży stolicy. Każdy metr kwadratowy woła tu o pomstę do nieba. Wierzyć się doprawdy nie chce, że takie miejsce funkcjonuje w samym sercu wielkiej aglomeracji, stolicy kraju znajdującego się podobno w Europie. I nie pomogą nawet interwencje artystyczne takie jak ta Kamili Szejnoch, która ustawiła na trybunie honorowej kilka drewnianych, pomalowanych na czerwono podestów. „ Poczekalnia wyszła temu miejscu i jego użytkownikom naprzeciw – napisała artystka w opisie swojej pracy. – Wynikła z przekonania, że pasażerom przydałoby się więcej wygody. Ludzie czekający na autobusy, jak również przechodnie i turyści, mogli tu usiąść, a także z góry obserwować plac i nadjeżdżające autobusy”.

Rozmawiałem o tym miejscu ze znajomym z Suwałk (które mają aż dwa bezpośrednie połączenia kolejowe z Warszawą, więc ich mieszkańcy skazani są na prywatnych przewoźników autobusowych).

– Dworzec na placu Defilad obraża i upokarza – powiedział. – A ta instalacja, „Poczekalnia”, pełniła jedynie funkcję irytującą. Może taki był twórczy zamysł, ale temu miejscu potrzebna jest podstawowa dworcowa infrastruktura i stojący za nią pomysł, a nie artystyczna interwencja.

(...) Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych starły się dwie przeciwstawne narracje o Polsce. Obie fałszywe. Jedna mówiła, że Polska jest w ruinie, druga, że nasz kraj jest nowoczesny i zmodernizowany. Dowodem czy ilustracją tej modernizacji miało być między innymi uruchomienie pendolino. Z pociągu tego mieli jednak pożytek jedynie mieszkańcy Warszawy i kilku polskich miast – tych największych, wojewódzkich. Nic dziwnego, że wizja Polski zmodernizowanej za pomocą tego pociągu była przekonująca tylko dla mieszkańców tych właśnie ośrodków. Polska powiatowa czy Polska miast mniejszych mogła się jedynie cieszyć widokiem mknącego z gracją po torach „wahadełka”. Z czasem ta sytuacja uległa zmianie, pendolino zatrzymuje się w kilkunastu mniejszych miastach. Jednak cena, jaką trzeba zapłacić za przejazd tym pociągiem, jest dla mniej zamożnych Polaków zaporowa.


#neuropa

#polska #warszawa #komunikacjamiejska #transport #autobusy #filipspringer
BaronAlvon_PuciPusia - Filip Springer: Stołeczne dworce upokarzają i obrażają. Ale są...

źródło: comment_6FbdiqtuQWVYQNPvHxpiZeRGXwoMeH3Y.jpg

Pobierz
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Normalnie powinno być tak:

w dalszych dzielnicach, w dobrze skomunikowanych miejscach (kolej, metro, szybki zbiorkom) - dworce autobusowe, busowe dla 4 kierunków świata. Namiastką tego jest Wilanowska i Młociny. Dodajmy Wschodni i Zachodni w obecnym stanie rzeczy i już mamy szkielet systemu dworców dojazdowych pomiędzy którymi, w celu przesiadki, można się względnie szybko przemieszczać (metro, kolej). Po oddaniu S2 z węzłem Lubelska (kiedyś się to przecież uda chociaż nie wiadomo kiedy), tym
  • Odpowiedz