Wpis z mikrobloga

Czytam sobie teraz o planie spacexa na kolonizację Marsa i naszły mnie takie przemyślenia.

W tekście jest napisane, że ryba mieszka w oceanie i jak się ją wyciągnie na ląd to w agonii zaraz ginie. Podobnie z ludzmi w kosmosie, na Marsie. Jak są wyciągnięci ze swojej atmosfery to giną.
I tu moje rozkminy. Żeby ludzkość doszła do poziomu dotarcia na orbitę Ziemi potrzebowała wyjścia na ląd w procesie ewolucji. Tutaj płyn otaczający nas jest dużo mniej gęsty niż woda lepiej się wnosi poza atmosferę. A co by było gdyby nasza planeta to była w 100% woda i żadne organizmy nie mogły by wyjść do czegoś co ma mniejszą 1000 razy gęstość? To wtedy inteligetne istoty jak homo sapiens by się w ogóle wyewoluowały? Czy zaczęły by budować platformy i zobaczylyby, że życie na powietrzu jest wygodniejsze i bardziej przyszłościowe (loty w kosmos)?

Tutaj rozkmina B.
Żeby dojść do poziomu kolonizacji innej planety musieliśmy wyjść ewolucyjnie z pierwszego baniaka czyli z wody. Teraz jesteśmy z baniaku z powietrzem i musimy zrobić taki kolejny na Marsie, żeby tak w ogóle przetrwać. A co jeżeli żeby podbić dalej kosmos trzeba wyjść na początku z baniaka atmosfery ziemskiej, tak samo jak ryby z wody, żeby podbić orbitę Ziemi? Może trzeba na początku wyjść z życiem na orbitę, zacząć rodzić się i umierać na orbicie, żeby dopiero skutecznie kolonizować kosmos. Znaczy pewnie tak trzeba robić. Dryfować w kosmosie po zniszczeniu Układu Słonecznego. Kurde i w sumie nic odkrywczego nie napisałem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)( ͡° ͜ʖ ͡°)

Może ktoś mi da do myślenia, bo po to piszę.

#przemyslenia #rozkminy #spacex zaryzykuję i przepraszam, chociaż podczas startów rakiet jest pod tagiem taki spam, że może się obroni ten wpis. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • 9
@jakosdajerade: ewolucja w przestrzeni kosmicznej? kto wie ( ͡° ͜ʖ ͡°) na pewno dzieci urodzone na innej planecie będą się różniły od dzieci urodzonych na Ziemi. Czytałem artykuł, w którym wykazywano, że w ogóle nie jest możliwe donoszenie ciąży w g różnym od 1 (ziemskiego), ale może zajdzie jakaś mutacja, lub być może już teraz jakiś procent populacji jednak jest zdolny rozmnażać się - dajmy na to
@jakosdajerade A. Owszem, nie osiagnelyby pewnego poziomu rozwoju. Raz, że warunki w wodzie wolniej się zmieniają, ewolucja #!$%@? wolno zachodzi. Dwa, że życie w wodzie nie pozwala na popisy rozumem jak na powierzchni (brak kciuka, ba, całych wyspecjalizowanych dłoni, brak znacznych zmian atmosferycznych, które by wymusily spryt i strategie, brak możliwości tworzenia, chociażby z użyciem ognia). Pewno poziom inteligencji delfinów to max co się opłaca.
@Zawsze_Jest_Pora: myślałem, że jak nie będzie tlenu to energię trzeba będzie pozyskać z czegoś innego i wtedy trzeba będzie robić implanty na prond ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ale w ogóle w takiej dryfującej w komsosie kapsule nie można żyć w neieskończoność, bo surowce się kończą w końcu i trzeba jakiś zapas wziąć pierwiastków. Chyba, że taka kapsuła byłaby bardzo, bardzo duża.
@jakosdajerade kłopot z pomysłami na wszczepy i podobne elementy polega na tym, że to każda komórka naszego ciała to pojedyńcza maszyna. Stworzyć pojedyńczego robota np. Na benzynę to stosunkowy banał, ale nasz organizm to pierdyliony maszyn, gdzie istnieje wspólny system rozprowadzania tlenu i paliwa i odprowadzanie produktów. Z resztą. Nawet jak zamirnimy papu na diesla czy podobne, to do spalenia potrzeba tlenu. Jakbyśmy mieli grzebać w dna/genach, można by odtworzyć może jakieś