Aktywne Wpisy
Jeżeli nauczyciele w szkole charakteryzowali Cię przymiotnikami:
"Cichy. Spokojny. Grzeczny"
to wiedz, że słowa te stanowiły wyrok śmierci społecznej.
#przegryw #przegrywpo30tce
"Cichy. Spokojny. Grzeczny"
to wiedz, że słowa te stanowiły wyrok śmierci społecznej.
#przegryw #przegrywpo30tce
4mmc-enjoyer +17
Z Laprasem przez świat
[ #pokemirko - tag z przygodami ] [ #pokemonyzzerem ] [ #ashgrey ]
tl;dr
----
Notatka od Autora: Wszelkie nazwy wysp, zaczerpnąłem z oficjalnej polskiej wersji serialu. Ich wykaz na TEJ stronie
----
Wyspa Mikan
Moje pierwsze kroki skierowałem na Wyspę Mikan, gdzie miał urzędować pierwszy Lider Sali - Cissy. To co mnie zaszokowało, to słowa liderki o tym, że tutejsze walki o odznaki nie polegają na wykazaniu siły i stopnia wytrenowania pokemonów, lecz na ich umiejętnościach. Nie powiem, lekko mnie zdziwko chapło, no ale w końcu to nieoficjalna Liga, i rządzą się swoimi prawami. Moim pierwszym zadaniem był szybki z sparing z Liderką. Podczas potyczki mogłem używać jednak tylko jednego pokemona typu odnego. Do walki wystawiła Kingdrę, z którym mój Blastoise poradził sobie w 5 atakach. Moim kolejnym zadaniem było pokonanie jej w wyścigu wokół skalistego wybrzeża wyspy. Z duszą na ramieniu a sercem w gardle stanąłem z nią w szranki. Najpierw wyruszyła ona. Okrążenie ukończyła w niewiarygodnym czasie - 4 minut. Skubana miała niesłychaną wprawę w nawigacji swego Blastoisa i omijaniu mielizn.
Mój Lapras choć nie był to duży osobnik, miał małe problemy z przepływaniem pośród tych skał. Dwa czy trzy razy dość poważnie się pokaleczył. Dzięki Arceusowi podczas mojego biegu wypiętrzyła się wysoka fala, która wzniosła nas na kilka metrów. I tak surfując po jej grzbiecie nadrobiliśmy sporo czasu i pokonaliśmy Liderkę o niecałe półtora minuty.
Północna Wyspa Mandarynkowa
Gdy tylko zawędrowałem na tą wyspę, moje pokemony zaczęły się dziwnie zachowywać. Nawet mój Pikacz nie słuchał moich poleceń i ślepo, jakby był zahipnotyzowany zaczął podążać do jednego z budynków na wyspie. Z opresji wyratowała mnie Oficer Jenny, która miała tutaj posterunek. Jej pokemon Gastly swym atakiem (Cień Nocy) wyleczył moich towarzyszy. Postanowiłem jej pomóc w wyjaśnieniu zagadki tej wyspy i skierowałem swe kroki do podejrzanego budynku. Na miejscu spotkałem Zespół R. Byli niesłychanie przybici, bo przez dziwną aurę wyspy, opuścił ich Meowth. Wręczyli mi kartę serwisową do windy towarowej, bym mógł przebadać i przeszukać każdy z zakamarków tej budowli. O dziwo na każdym z pięter spotykałem kilku żołdaków z Zespołu R. Na szczęście mieli lepiej wytrenowane pokemony, niż ta trójka patałachów.
W piwnicy stały na baczność, nieprzebrane zastępy różnorakich pokemonów. Nad ich głowami stali moi dobrzy znajomi Cassidy i Bernard*. Wykorzystywali oni Drowzeego do kontrolowania stworków. Musiałem ich powstrzymać! Dzięki Arceusowi, że zaraz za mną, do piwnicy zeszła Oficer Jenny, która swym Gastleyem zablokowała zgubny wpływ hipnozy Drowzeego. Teraz pozostało tylko wysłać tą dwójkę rzezimiechów na lot do Aloli.
A tak na marginesie, od jednego z mieszkańców wyspy, w ramach podziękować otrzymałem sprzęt wspinaczkowy.
Wyspa Słońca
Wyspa Słońca słynęła ze swojego wielkiego targu, na którym handlowali wszyscy mieszkańcy Archipelagu. Właśnie na tym rynku spotkałem Mateo - młodego szklarza, twórcę niesamowitych kryształowych figurek. Byłem oczarowany jego wytworami więc kupiłem parę figurek na pamiątkę i postanowiłem mu pomóc. Mateo wraz ze swoją siostrą poszukiwał legendarnego Kryształowego Onixa, który to podobno zamieszkiwał jaskinie tej wyspy. Tylko od czego zacząć? Przecież na tej wyspie nie ma żadnego zejścia do jaskiń czy też innych pieczar. Usiadłem na piaszczystej plaży i zacząłem się zastanawiać. A może te groty są zarośnięte jakimś bluszczem? Chwila, czemu woda się cofa? Zaprawdę dziwne rzeczy dzieją się na tym Archipelagu. Przede mną wynurzyła się z wody dość wąska mierzeja łącząca główną wyspę z sąsiadującą. Może tam znajdę tego Kryształka?
Wszedłem do jaskini. Światło wpadające do groty załamywało się na wielu kryształach i skrzyło się feerią barw. Gdy wszedłem w głąb jaskini, mijając skry przedsionka, po środku pomieszczenia tkwił wielki kryształ, o który rozbijały się wody tutejszego jeziorka. Wtem kryształ się poruszył. Zaraz! TO ONIX! KRYSZTAŁOWY ONIX! I szarżuje na mnie.
Pokonany Onix zanurzył się w wodzie. Odwróciłem się na pięcie, by zdać relację z tej potyczki. Musiałem zarzucić ten pomysł. Mój zleceniodawca stał u wejścia do groty i był świadkiem tego zdarzenia. Stał tak z otwartą paszczęką i oczami jak pięć pokedolców.
Różowa Wyspa
By dostać się na kolejną wyspę musiałem pokonać nieprzychylne wiry i prądy morskie. Wysiłek się opłacił - dotarłem na Wyspę Różową. Nazwa pochodziła od rosnących tutaj jagód, które sprawiały, że żywiące się nimi pokemony przybierały zdrowy, różowaty odcień. Przewodnik się nie mylił - różowe Psyducki, Diglety, i nawet różowy Rhyhorn. Zafascynowany tym widokiem, zbliżyłem się na niebezpiecznie bliską odległość. Pokemon poczuł się zagrożony i zaczął na mnie szarżować. Odskoczyłem na bok lecz Rhyhorn nie zdążył wyhamować i zwisał z klifu. Jak na zawołanie pojawiła się Oficer Jenny, która pomogła Rhyhornowi swojemu wysięgnikowi.
Cała wyspa była rezerwatem, do którego nikt nie miał prawa wstępu, a urzędująca tutaj policjantka miała za zadanie odstraszać wszelkich potencjalnych kłusowników.