Wpis z mikrobloga

Mam taką znajomą, z którą kiedyś byłem dosyć blisko, ale już nie jesteśmy, której kiedyś pożyczyłem pewną książkę. No w #!$%@? droga była, ładnie wydana i po prostu ma dla mnie wielką wartość, więc poprosiłem żeby mi ją w końcu oddała. Studiuje daleko poza Warszawą, wiec mieliśmy umówić się na odbiór kiedyś kiedy będzie w Warszawie. Żadne spotkanie towarzyskie. Po prostu miała mi ją dać i narqa. Juz ustaliliśmy zbliżony termin i mieliśmy ustalić konkretną godzinę i miejsce, kiedy ona nagle przestała dawać znaki życia. Napisałem do niej wszędzie gdzie mogłem, dzwoniłem i taki #!$%@? - totalna olewka. Nic tego nie zapowiadało. Atmosfera rozmowy była zimna, ale raczej koleżeńska. Nie wyobrażam sobie niczego co by mogło jej przeszkodzić zwyczajne napisanie "sry nie mogę, następnym razem, elo". No #!$%@?, jestem tak wyrozumiały ze bym jej napisał "spk, to na Wielkanoc albo coś".
Mija już chyba drugi tydzień os tamtej pory i wciąż żadnego smsa. A przecież jest przy telefonie. Czasem dzwonie bo myślę że odbierze i jest sygnał. Czasem nawet odrzuca połączenie.
Ja #!$%@?, #logikarozowychpaskow czy to ja jestem natrętem i nie powinienem oczekiwać oddania mi mojej własności? I tak warunki jakie zaproponowałem są przystępne i uczciwe.
#gownowpis
  • 11
@daaniel121: Czasem myślę że może coś się stało, złamała se nogę albo #!$%@? wie miała jakiś wypadek. No ale normalny człowiek by napisał, dał znać ze coś jest nie tak. W takim wypadku pewnie bym się pofatygował do niej (mieszka pod Warszawą), ale tak to ani mi się śni. Nie zamierzam z siebie robić wariata.
@1984: też nikomu nic nie pożyczam (wyjątkowo pożyczam osobą, które wiem, że czegoś potrzebują do zrobienia czegoś a nie opłaca im się kupić tego na jeden raz do zrobienia tego i wiem, że szanują rzeczy), ani też nie zamawiam przez neta bo nie szanują, a jak by paczka się zgubiła to pretensje do Ciebie a nie do sprzedawcy. Mam spokojną głowę.