Wpis z mikrobloga

Mirki, przy sprzedaży czegoś (najczęściej aut i przedmiotów powyżej kilka tyś) jak reagujecie na zdania typu "jaka cena ostateczna" w ogłoszeniu jak byk zaznaczone że do negocjacji ale mnie osobiście #!$%@? jak ktoś z góry pyta ile mu zejdę z ceny, przecież wiadomo że cenę będzie się negocjować dopiero na miejscu i sam nigdy nie pytam ile mi ktoś zejdzie. Jaki wasz stosunek do tego? Może ja jestem na tym punkcie #!$%@?.
#motoryzacja #sprzedaz #sprzedam #kiciochpyta
  • 5
@SuchyArbuz ja kupowałem już kilka aut ,nie tylko dla siebie. Jak było daleko to chciałem jak najwięcej informacji wyciągnąć przez telefon. Między innymi pytałem o cenę ostateczną żeby wiedzieć na czym stoję. Jeżeli było blisko to tylko się umawiamy i wszystko na miejscu.
@SuchyArbuz: nie każdy lubi się targować jak przekupka, ludzie zazwyczaj już przy wystawieniu oferty uwzględniają zwyżkę za "negocjacje" bo ludzie nie chcą prawdziwych cen tylko mieć poczucie że "on utargował". Dlatego ja też od razu pytam i albo pasuje, albo nie.
Sytuacja się troszkę zmienia jak na miejscu okazuje się, że odbiega od opisu w ogłoszeniu/telefonie.
@SuchyArbuz: Jestes albo i nie jestes. Dziennie odbieram kilkadziesiat telefonow z tym pytaniem i juz sie przyzwyczailem. da sie wyczuc powaznie zainteresowanego i jakis durnych lowcow okazji. Zwykle odpowiadam,ze cena do negocjacji dla powaznego klienta na miejscu z gotowka. Nie przez telefonow.