Wpis z mikrobloga

Mass Effect 3 i BioWare

Część 3

Poprzednie części:
pierwsza
druga

Kilka słów wstępu:
1. spojlery z gry,
2. errata: w poprzednim wpisie wkradł się błąd - nie mamy wyboru towarzyszy w misji na księżycu Palavenu, dzięki @Jurigag za zwrócenie uwagi!,
3. odkryliśmy także, że sprawa za którą Shepard trafił do aresztu na początku ME 3 nie jest jednoznaczna. Otóż jedni gracze dowiadują się, że siedzi za wysadzenie batarian: https://youtu.be/2vSEDmJvnl4?t=469, podczas gdy inni za „the shit you’ve done!”: https://youtu.be/m4UCnvQCo_4?t=195. To oznacza, że dialog z Andersonem zmienia się diametralnie w zależności od dlc. Co interesujące – oznacza to, że raz Shepard siedzi za batarian, a raz siedzi nie wiadomo za co i nawet w sumie nie wiadomo, czy w takim razie wydarzenia z Arrival się odbyły, bo inaczej Anderson i tak by o tym powiedział. Rotfl xD
4. postaram się robić mniejsze objętościowo wpisy ;)

Rozdział II. Rozwiązanie sprawy genofagium

Tym razem udajemy się na Sur’Kesh. Na planecie znajduje się tajny ośrodek salarian, mamy również do czynienia z elitą ich wojsk, w tym ze starym przyjacielem z ME 1, o ile przeżył. Jeżeli tak było, to czeka nas miła rozmowa. Jak nie przeżył, to mamy jego zastępstwo, które nie jest dla nas miłe. Wybory i konsekwencje! Przylecieliśmy po samicę krogan, która jest kluczowa dla wyleczenia genofagium, i w samym miejscu jej przetrzymania czekają na nas dwie sprawy. Pierwsza jest niesamowicie sympatyczna - to Mordin z lekką chrypką. To on był wtyką krogan, którzy dzięki temu dowiedzieli się o samicy. A teraz ta rozczarowująca – jeżeli ocaliliśmy Melona i jego dane, to okazuje się, że nie ma to znaczenia, bo nagle są one niekompletne. Ale zgadnijcie kto wpadł na imprezkę? Tak jest – EVUL NAZI CERBERUS! W super-tajnej placówce rasy słynącej z mistrzostwa w sekretnych działaniach operacyjnych, gdzie ponadto sami przewidywali możliwe kłopoty. Scenarzysta sam w sumie nie wie, jak to usprawiedliwić, dlatego rzuca nam „zdrada” i „technologia żniwiarzy”, a my już mamy sobie wybrać. Ta pierwsza wymówka jest bardzo tania. Ta druga to kolejne deus ex machina. Wrócę do nich później - teraz przebijamy się przez hordy żołdaków w niezbyt długiej potyczce, aż rozwalamy na końcu Atlasa i uwalniamy krogankę. Ta okazuje się być BADASS! O razu po uwolnieniu rozwala żołnierzy Cerberusa pomimo długiego czasu w zamknięciu i poddawaniu okrutnym eksperymentom, po czym docina Wrexowi. O ile ten ostatni jest z nami, wtedy Wreavowi. Samica krogan jest w zasadzie ucieleśnieniem ideału – jest opanowana, zawsze myśli racjonalnie, jest silna i zdecydowana. Przypomina w tym Wrexa z ME 1, który tym razem jednak łatwiej daje się ponieść emocjom dla pewnego kontrastu.

Porozmawiajmy teraz o questach z limitem czasu. W ME 3 są następujące questy tego typu (fetch questów nie liczę):

1. Grissom Academy: Emergency Evacuation – trzeba wykonać przed misją Priority: The Citadel II,
2. Tuchanka: Turian Platoon - trzeba wykonać przed misją Priority: Thessia,
3. Rannoch: Admiral Koris - trzeba wykonać przed misją Priority: Rannoch,
4. Rannoch: Geth Fighter Squadrons - trzeba wykonać przed misją Priority: Rannoch,
5. Tuchanka: Bomb – trzeba zrobić misję przed wykonaniem trzech innych misji.

http://masseffect.wikia.com/wiki/Mass_Effect_3_Guide

Ich obecność jest w sumie naturalna. Akcja gry dzieje się na małej przestrzeni czasowej w trakcie inwazji. Jeżeli nie wykona się czegoś szybko, to później ta szansa nam przepada. Trzeba się spieszyć. Ponadto takie misje często niosą za sobą pewne dylematy – czy wybrać daną misję, czy inną? Często tego typu rozwiązania karzą nas za zbędną zwłokę, gdy pośpiech jest wysoce wskazany. BioWare już zastosowało podobne rozwiązanie w ME 2. Jak to wypada teraz?

Pomysł dobry – wykonanie kiepskie. Jak już wspomniałem, questy główne są najlepszym daniem w tej grze. Fetch questy są nudne, a misje N7 również pozostawiają sporo do życzenia. Jedynie misje poboczne wybijają się poziomem. Postęp naszych przygód jest bardzo liniowy i tylko od czasu do czasu jest nieco więcej wyboru. Trudno w przy takiej konstrukcji pominąć jakąś misję. W takim wypadku pojawia się pytanie – a właściwie to czemu mamy nie robić misji czasowej w momencie otrzymania możliwości jej wykonania? Nic innego nie ma zbytnio do roboty. Nie ma tu żadnego wartościowania – nic nie zyskamy, jeżeli je pominiemy. W ME 2 jeżeli poszliśmy za daleko z wątkiem głównym, to zostajemy zaskoczeni dylematem – wykonujemy pozostałe misje, czy rezygnujemy z nich w tej rozgrywce i ratujemy załogę, bo inaczej jej członkowie zginą. W ME 3 główne misje mogą czekać na nas w nieskończoność.

Po Sur’Keshu mamy do wyboru dwie możliwości: możemy zrobić misję dla krogan lub dla turian, a później ewentualnie kolejną dla nich. Oczywiście to sztuczny wybór, bo nie ma powodu, byśmy nie zrobili ich wszystkich. Przynajmniej mamy pewien wpływ na kolejność ich wykonania.

Kroganie proszą nas o pomoc dla ich elitarnej kompanii Aralakh. Tam na miejscu spotykamy Grunta/kroganina-anona, który wtajemnicza nas w szczegóły. Niestety zamiast przygody z oddziałem krogan na obcej planecie, czeka nas zwiedzanie jednakowo wyglądających jaskiń z naszymi towarzyszami :/ Tam czekają na nas: „raknii!”, tudzież „raknii?!”. Tak jest, nasz wybór z ME 1 odnośnie losów królowej nie miał prawie żadnego znaczenia. Wszystko toczy się tak samo. Po przedarciu się przez tłum trash-moba i pokonaniu kogo trzeba, misja kończy się sukcesem.

Pozostaje zrobić „alternatywną” misję dla turian. Sama w sobie nie jest ona jakoś mocno skomplikowana – oddział turian rozbił się na tuchance, musimy do nich dotrzeć i uratować ich przed żniwiarzami. Rozrywkę urozmaicać może zabawa w zabij kosiarza zanim odleci! Naprawdę ciekawie robi się pod koniec. Walka jest całkiem przyjemna, a powód obecności oddziału jest zaskakujący – na wszelki wypadek turianie zostawili na Tuchance bombę i trzeba ją rozbroić. Dodatkowo dowódca oddziału Victus, syn Prymarchy, to bardzo dobrze napisana postać. Przez całą Trylogię czytaliśmy i słyszeliśmy, jak to turianie są zorganizowani i gotowi wykonać rozkaz nawet za cenę swojego życia. Teraz widzimy to oddanie sprawie w osobie tego dowódcy. Prosi on nas o pomoc przy swojej misji.

Oczywiście się zgadzamy. Nie będzie jednak łatwo, bo będziemy musieli walczyć z … Cerberusem? Na Tuchance?! Co w ogóle robi tu Cerberus?! Sama misja ma świetny początek, gdzie desantujemy się i przedzieramy przez linię wroga pod ciągłym ostrzałem. W końcu przyjdzie nam osłaniać Victusa przed natarciem wroga, zaś on poświęcając się położy kres zagrożeniu dla całego procesu współpracy między turianami a kroganami. Pozostaje przekazać smutne wieści ojcu.

Napiszę jeszcze kilka słów o misji w Akademii Grissoma, zanim opuścimy Tuchankę. Lubię ją z kilku powodów. Po pierwsze są tam ludzie, z którymi można wymienić kilka zdań. Jest tam świetny moment walki pod koniec ze wsparciem uczniów Akademii. Mamy sporo miejsca do manewrowania, trzeba radzić sobie z wrogami na wyższych patiach areny. Spotykamy tam również Jack (o ile przeżyła) i to spotkanie mi się podoba. Otóż zwykle nasi znajomi z ME 2 są dokładnie tam, gdzie ich zostawiliśmy. Zaeed jest wciąż najemnikiem, Kasumi złodziejką, Miranda wciąż ma problemy z siostrą i ojcem, a Grunt nawet nie ma powodu by być w misji z Raknii jako w sumie młokos. Tak bardzo starano się odtworzyć zachowania niektórych postaci z poprzednich części, że aż mi się przykro robiło. Dotknęło to też postaci Mordina, która była tak dobra w ME 2 dlatego właśnie, że wszystkie te żarty i jego dziwactwa przychodziły naturalnie, one były gdzieś w tle, a na pierwszym planie były jego poglądy, historia i jego praca. Tego nie ma w ME 3. Tutaj najważniejsze jest to, by postacie zachowywały się jak najbardziej w stylu poprzednich odsłon, a co z tego będzie wynikać, to już nieważne. Stąd moja sympatia do Jack, bo w jej przypadku widać, jak przygoda w ME 2 miała na nią wpływ i co z niej wynikło. Ta postać jako jedna z nielicznych nie pozostała na etapie przypominania graczom, jakie to były postacie w przeszłości i co robiły, ale faktycznie ruszyła ona naprzód, jej dalsze losy mają sens z perspektywy obu gier. Podobnie jest z Kelly – przeżyła ona straszne chwile w końcówce ME 2 i teraz ten koszmar ciągnie się za nią. Mamy ponadto wpływ na jej dalsze dzieje.

Pora rozstrzygnąć losy krogan i sprawy genofagium. Sama misja jest długa i dzieje się w niej wiele. Oddziały turian atakują z powietrza, my zaś przedzieramy się do naszego celu na ziemi z kroganami. To dobra chwila, by pochwalić galerie, w których przychodzi nam toczyć boje. Są one często wyraźnie większe niż obszary z ME 2. W dodatku wrogowie często starają się nas flankować i rzucają też granatami, co czyni potyczki bardziej dynamicznymi. Są też pewne wady, ale o nich później. Sprawę genofagium można załatwić na kilka sposobów i za to należą się BioWare brawa. Jest to też wielki moment, bo pracowaliśmy na to przez koleje części Trylogii. Żegnamy też Mordina, jednego z najbardziej lubianych członków naszej załogi. Niestety sam przeżyłem mocny zawód, gdy odkryłem, że w przypadku jego śmierci w ME 2 zostaje on zastąpiony przez niemal wierną kopię, która dostaje niemal dokładnie TAKĄ SAMĄ końcową scenę.

c.d.n.

#lisaroscontent #masseffect #gry

--------------------------------------------

* Unreal Tournament
* Legend of Grimrock 1
* NOX
* Mass Effect 2
* [Dark Earth](http://www.wykop.pl/wpis/20332815/skonczylem-dark-earth-i-to-nie-raz-ʖ-wpis-nie-zaw/)
* Ultima 1
* Aliens vs Predator 1
* [Birthright: The Gorgon's Alliance](http://www.wykop.pl/wpis/17501657/mirki-znaja-birthright-the-gorgon-s-alliance-ʖ-je/)/)
* Binary Domain
* Gra o Tron TellTale
* Mass Effect 1
* Underrail
* Legacy of Sorasil
* Star Wars: Jedi Knight: Mysteries of the Sith
* Star Wars Dark Forces 2/Jedi Knight
* Star Wars: Dark Forces

[Co można nazwać grą crpg?]( http://www.wykop.pl/wpis/22375747/co-mozna-nazwac-gra-crpg-po-kolejnym-wykolejeniu-d/)
O eksploracji w grach
** Czy klasyczne crpg mogą się sprzedawać lepiej i czego im brakuje
Lisaros - Mass Effect 3 i BioWare

Część 3

Poprzednie części:
pierwsza 
druga
...

źródło: comment_n0WnIoCFotGqzZJ908flt8sPPDTMi9aY.jpg

Pobierz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

że nie ma to znaczenia, bo nagle są one niekompletne


@Lisaros: jak najbardziej ma znaczenie, ale później

Tak jest, nasz wybór z ME 1 odnośnie losów
  • Odpowiedz
zostaje on zastąpiony przez niemal wierną kopię


@Lisaros: Ach, pamiętam ten mój ból dupy do dziś. Marzec, dwutysięczny dwunasty. Scena z Mordinem, krótki research na YT w poszukiwaniu tej sceny bez Mordina. Rozczarowanie. Żal. Smutek. Złość. Myślę, że to miało nas przygotować na ostateczny cios czyli zakończenia ME3.

Sytuacją z Raknii też byłem wkurzony. xD
  • Odpowiedz
@Jurigag: masz rację, niekoniecznie żegnamy Mordina - w sensie mamy maila od niego, miałem na myśli żegnamy w grze, eh. W jaki sposób dane mają wpływ później? Co do losów królowej - war assetów nie liczę. Czy się zbuntuje, czy nie to mnie nie interesuje, tak samo jak inne rozwiązania w mailach.
  • Odpowiedz
@Lisaros: ma wpływ na to czy eve przeżyje czy nie, jeśli nie przeżyje i zabiliśmy wrexa w I to wtedy możemy przekonać mordina aby nie szedł na górę i mamy salarian, krogan i żyjącego mordina
  • Odpowiedz
@Lisaros: tak, ma wpływ na dalszą historię, tj jeśli zabiłeś wrexa ale zachowałeś dane to nie da się przekonać mordina aby nie szedł na górę, bo mówi że eve przekona wreava i tak, spotykamy ją na ziemi przecież, wpływ ma już na samo zakończenie tak jak te scenki co hacket gada
  • Odpowiedz
@Jurigag: czyli może mieć to znaczenie w pewnych okolicznościach, ale wcale nie musi. Całkiem imponujące. Szkoda tylko, że wszystko sprowadza się do tak małych zmian w ważnych scenach i kwestiach, a reszta to detale. Wolałbym już większe różnice przy sytuacji, gdzie Mordin przeżył albo nie niż to, co dostaliśmy.
  • Odpowiedz
jak najbardziej ma znaczenie na końcu misji i wpływa na jej wynik


@Jurigag: niby tak ale odbywa się to mniej więcej w ten sposób
me1- zabicie królowej
me3- lol i tak ją ożywimy tylko teraz jest po stronie
  • Odpowiedz
@uwuX: sprawa genofagium jest o tyle interesująca, że nie można doprowadzić do sytuacji, gdzie nie ma się wyboru, tzn. nawet pokpiwszy wszystko w poprzednich częściach i tak można je wyleczyć. A przy wyleczeniu najważniejsze w zasadzie jest to, czy Wrex żyje. That's it.

War assets są kompletnie bez sensu ze względu na konstrukcję zakończenia. Koncepcja Tygla jest zupełnie oderwana od zgromadzonych sił. Zresztą przy wskaźniku gotowości 100% trzeba się naprawdę
  • Odpowiedz
@Lisaros: Jest możliwość, żebyś zawołał pod tymi wpisami zainteresowane osoby?
Bardzo ciekawie całość jest napisana, choć nie za bardzo zgadzam się z całością, to i tak bardzo fajnie przeczytać sobie taki tekścik w wolnej chwili.

//nie zawsze mam czas patrzeć na tag, a tak bym wiedział, że mam wpis do przeczytania ;)//
  • Odpowiedz
@Himiodzio: mam zamiar dodać jeszcze z 6-7 takich wpisów i to codziennie teraz, wolałbym nie wołać, bo pewnie więcej osób będzie chciało (w przeszłości tak było) i jeszcze kogoś pominę, a tego nie chcę popełnić ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Pod tagiem #lisaroscontent zawsze znajdziesz najświeższą część i link do poprzednich, a po wydaniu całości będzie na samym dole w podsumowaniu link do ostatniej części
  • Odpowiedz