Wpis z mikrobloga

Mass Effect 3 i BioWare

Część 2

Poprzednie części:
pierwsza

Kilka słów wstępu:
1. spojlery z gry,
2. uprzedzam, że rozdział I i IV będą wobec gry wysoce krytyczne,
3. czemu tak przerywam wpisy - materiału nagromadziło się sporo i powstało wysokie prawdopodobieństwo, że mi się to nie zmieści na wpis na mirko, to postanowiłem to jakoś sensownie podzielić.

Rozdział I. Początek gry – Ziemia, Mars, Cytadela, Palaven

Grę zaczynamy na Ziemi i jesteśmy znowu w mundurze Przymierza. Grafika robi generalnie lepsze wrażenie, idziemy sobie Shepardem i … Ashley! Co się stało z twoją twarzą! Istny platik-fantastik! Poza tym wprawdzie gra wygląda lepiej, ale twarze i ich animacja nie zachwycają. Anyway – dowiadujemy się, że Shepard został .. zawieszony? „Za co?” – zapytają pewnie wszyscy ci, którzy nie kupili dodatku Arrival. Otóż wysadził on przekaźnik masy, przez co zginęły setki tysięcy osób, ale uniemożliwiło to inwazję żniwiarzy. Ale chwila – dlaczego Shepard, morderca wielu niewinnych istnień, chodzi sobie luzem po bazie? Poza tym zabił Batarian, to jest sprawa międzyrasowa, czy nie powinien być w areszcie na Cytadeli? A może tu nie chodzi o to, może chodzi o pracę w Cerberusie? Nie wiemy. Gra na w żadnym momencie o tym nie mówi.

Anyway – mamy stawić się na przesłuchanie. Tam zapewne dowiemy się, co nasz bohater robił przez cały czas między Arrival, a tym momentem, bo najwyraźniej coś robił, skoro zdecydował się wrócić na Ziemię za plecami gracza. Dowiadujemy się, że Przymierze w sumie przez cały ten czas nic nie robiło i pomimo ostrzeżeń i ataku ŻNIWIARZA na Cytadelę, tak naprawdę są teraz bezradni i pytają się nas o radę. Co w sumie rodzi przezabawną sytuację, bo tak się składa, że Shepard też nic nie robił przez ten czas, bo w ME 2 porzucono w sumie ten wątek. Shepard może w tym momencie rzucić genialnym stwierdzeniem „we fight, or we die!”, które jest jednym, wielkim duh! Ale nie, w sumie przecież powstrzymaliśmy stworzenie Ludzkiego (eh) Żniwiarza i inwazję w Arrival, z pewnością to na coś … wsiuuuuuuuuuuuuu! Bziuuuuuuuuuuuuuu! żniwiarze TU SĄ! Wait, what?! Jakim cudem?! Przecież cały cyrk w ME 1 był po to, by nie dopuścić do ich przybycia. Tak samo ME 2. Czyli oni mogli sobie w każdej chwili po prostu przylecieć? Chwila … czyli zabijając setki tysięcy istnień w Arrival tylko opóźniliśmy ich przybycie, a ten cały czas i tak został zmarnowany, tylko teraz Shepard ma tych ludzi na sumieniu?

Good job! Właśnie taka jest fabuła w tej części gry – bez sensu już od samego początku, aż do fatalnego zakończenia. Nie będę się bardziej wdawać w szczegóły, dla poprawy humoru tutaj fabuła (Trylogii) przedstawiona w zabawny sposób: http://www.wykop.pl/wpis/21008123/a-teraz-cos-na-weekend-fabula-gier-z-serii-mass-ef/. A tutaj szczegółowa analiza (w kolejnych artykułach): http://www.shamusyoung.com/twentysidedtale/?p=30269. Dla każdego coś miłego.

Ok, skoro to mamy już z głowy – po ataku uciekamy z Andersonem i po prostu lol z animacji biegania. W dodatku można z łatwością wyprzedzić admirała, przez co w pewnym monecie „przenika” on przez nas, zaś chwilę dalej w naszym pistolecie magicznie kończy się amunicja. Z drugiej strony dźwięk jest doskonały, a drugi plan jest jak zwykle w produkcjach BioWare przedstawiony bardzo dobrze. Gra nie ma też wielu bugów. W końcu spotykamy dzieciaka, który przy próbie uratowania go przez nas mówi, że lol nie możemy mu pomóc i daje dyla. Okeej. W pewnym momencie jesteśmy przyszpileni, ale na szczęście zjawia się Normandia i Joker na ratunek! Jest to o tyle ciekawe, że Joker na początku ME 2 został uziemiony za jakąś pierdołę, ale po całej swojej przygodzie w organizacji terrorystycznej, jaką jest Cerberus, tym razem nic mu nie zrobiono. Poznany wcześniej dzieciak ginie przez swoją głupotę, a gra nalega byśmy się tym strasznie przejmowali, tak jak to robi Shepard. Choć znaliśmy go zaledwie kilka chwil. No nic - opuszczamy Ziemię. Shepard przy pożegnaniu z Andersonem krzyczy, że leci po pomoc w walce z niepokonanymi przez nikogo żniwiarzami, zaś Anderson będzie organizował opór przeciw nim, co nie ma szans powodzenia.

Na pokładzie Normandii dostajemy wskazówkę, by udać się na Marsa, bo tam jest coś, co może nam umożliwić pokonanie żniwiarzy. Ok. Mars prezentuje się naprawdę ładnie z zewnątrz. Mamy za zadanie odwiedzić tam placówkę badawczą i zabrać to, co nam potrzebne. Tymczasem napotykamy … żołnierzy Cerberusa! Gnoje zabiły naukowców! Gnoje zabiły WSZYSTKICH naukowców. Nie napotkamy w tej misji ani jednej postronnej osoby, z nikim nie pogadamy. No, nie całkiem, bo Ashley chce z nami pogadać o NASZEJ WSPÓŁPRACY Z CERBERUSEM, OMG, ZNOWU, TO NIE BYŁ NASZ WYBÓR TY GŁUPIA BABO, TYLKO SCENARZYSTA Z POPRZEDNIEJ GRY ZMUSIŁ NAS DO TEGO! Na szczęście dołącza do nas milsza dla nas osoba w postaci Liary. A skoro mamy Liarę i Ashley, to scenarzysta każe nam odesłać Jamesa. Wspominałem o naszym nowym członku załogi? To stereotypowy Latynos, co wszystkim daje przydomki, stroi sobie żarciki, w końcu dostaje ofertę wstępu do N7 i radzi się nas, co zrobić – tak w zasadzie można go scharakteryzować. Problem z nim jest taki, że dostał on najmniej czasu ze wszystkich naszych towarzyszy. Nie ma za sobą jakiejś ciekawej historii (walka ze zbieraczami, plis), która często stała za przedstawicielami innych ras. Mimo to jego postać jest ok. Scenarzyści niejako zdają sobie sprawę z jego braków i zestawiają go z Cortezem, pilotem naszego mniejszego środka transportu. Ten jest bardziej zdyscyplinowany i zachowuje się bardziej formalnie. Jest tylko jeden problem – otóż charakterystyczną cechą tej postaci jest to, że jest gejem. Tak jest – nasza interakcja z nim polega w dużej mierze na pocieszaniu go po stracie męża, a później czeka nas opcjonalny romans z nim. Jego postać jest tak topornie napisana, że aż unikałem kontaktu z nim. Skoro o nim mowa, to jest jeszcze specjalistka Traynor, która zastępuje Kelly na pokładzie. O niej mogę napisać jeszcze mniej – to postać-geniusz, która jest lesbijką. Obie postacie są napisane na kolanie i widać, że się do nich nie przyłożono. Tak jakby BioWare skreślało kolejne punkty na liście w stylu tu mamy geja, a tu mamy lesbijkę, next!

No nic, w pewnym momencie dowiadujemy się, co się stało w placówce. I po prostu no nie. No nie – Cerberus zinfiltrował placówkę za pomocą wyjątkowo rozwiniętego AI w postaci dr. Core, następnie urządzono rzeź jej pracowników. Skąd Cerberus wytrzasnął nagle androida wyglądającego i zachowującego się dokładnie jak człowiek, który nie wzbudził najmniejszych podejrzeć aż przez tydzień ze swoimi zespawanymi do ciała butami, kiedy to działał autonomicznie, czyli coś, czego nie byli w stanie zrobić nawet geth z Legionem, który był tylko nośnikiem wielu programów, a i tak zachowywał się typowo jak maszyna. I czemu wyrżnięto naukowców? Skoro Core była tak dobrze zakonspirowana, to mogła ukraść dane, resztę sabotować i czmychnąć. Odpowiedź uzyskujemy w rozmowie z Człowiekiem Iluzją. Otóż – w ME 1 Cerberus był jedynie organizacją terrorystyczną, związaną z ludzkimi szowinistami, w ME 2 wyjaśniono nam, że to była tylko „jedna komórka”, a Cerberus nie jest szowinistyczny, a jedynie dba o interesy ludzkości, nie jest też zły, tylko „gets the job done” jak to ujął Jakob. Więcej o organizacji nie wiemy. W ME 3 Cerberus stał się po prostu SPACE NAZI. Pamiętacie też tę ważną decyzję o zostawieniu/zniszczeniu stacji zbieraczy? Nie miała żadnego znaczenia, z Człowiekiem Iluzją i tak nie da się dogadać. Chce on kontrolować żniwiarzy i za nic się z nami nie zgadza co do konieczności ich zniszczenia. O Cerberusie będziemy jeszcze sporo rozmawiać, ale teraz czeka nas walka z bossem!

Biegniemy za dr. Core, która niezbyt umiejętnie nam w tym przeszkadza. I tu pojawia się pierwszy kwiatek – nawet jak ją dogonimy, to i tak nie możemy jej nic zrobić. Szturmowcem bez trudu ją zacząłem szturchać i na nic się to wszystko zdało. Winna paść po moich ciosach bardzo szybko, ale nic z tego. Tak naprawdę cała ta sekwencja jest bez sensu. I tak musimy dojść do określonego punktu, i tak musimy obejrzeć cut-scenkę, i tak wreszcie musimy zabić androida w ściśle określony sposób, czyli z pistoletu. Chcesz to zrobić za pomocą mocy? NOPE, tylko pistolet się liczy. Bo scenarzysta tak powiedział i tak musimy zrobić. Ponadto Ashley mocno dostaje I żegnamy się z nią na długo. Pozwolę sobie w tym momencie przywołać fragment wypowiedzi Shamusa Younga, który świetnie przedstawia to, jaka będzie rola Sheparda w tym całym zamieszaniu, oraz przyda się na samym końcu przy omawianiu jednego z wariantów zakończenia:

Shepard didn’t discover the location of these ruins during his adventures or investigations.
He didn’t explore the ruins.
He didn’t find the artifact.
He didn’t discover what the artifact was or what it was for.
He didn’t hear about this attack over the radio and decide for himself to intervene. He was ordered by Hackett.
Shepard doesn’t decide to build the crucible.
Shepard doesn’t #!$%@? in the building of the crucible except in the abstract sense of occasionally (and accidentally) acquiring resources for it in his adventures.
And until the very end, Shepard doesn’t even know what it is or what it will do.
Instead of Shepard discovering these things and telling everyone else, other characters show up and explain these things to him. He has done nothing to earn or deserve his victory and he has no stake in it.

I to jest prawda - Shepard leci na Palaven, bo tak mu polecono, Shepard doprowadza sprawę genofagium do końca, bo tak chce Prymarcha itd. Koniec końców jednak całe to ganianie nie rozwiązuje kwestii żniwiarzy, a dokonuje tego deus ex machina, z którą nie mamy niemal nic wspólnego aż do samego końca.

W końcu lądujemy na Cytadeli. I tu kolejna niespodzianka – to jest nasz jedyny hub. Jep, tylko jeden. Wygląda on bardzo ładnie, tym razem lokacja jest z jednej strony większa niż ta z ME 2, a z drugiej strony ma w sobie więcej detali niż w ME 1. Ale to jeden hub. Dla porównania: w ME 1 mieliśmy 1 duży hub i 2 mniejsze (Noveria i Felos), w ME 2 były trzy większe huby (Cytadela, Omega i Illium) i jeden mniejszy (Tuchanka).

Nasza rozmowa z Radą przebiega mniej więcej tak:

Shepard: Ziemia jest atakowana przez żniwiarzy, z którymi nie możemy wygrać, choćbyśmy nie wiem co zrobili. Weźcie zatem swoje floty, które bronią waszych planet i pomóżcie Ziemi, ponieważ TAKE BACK EARTH!

Rada: lol, no chyba żartujesz.

To jest dobry moment, by porozmawiać o dialogach w tej grze. WTF?! Serio, wtf. Zwykle mamy do wyboru tylko DWIE opcje dialogowe, które często nie różnią się NICZYM, tylko słowami samego Sheparda, a odpowiedzi często są te same, a na pewno efekt jest ten sam. Pozbyto się zupełnie opcji neutralnej. Jest jeszcze gorzej – Shepard często odpowiada sam jak chce i gracz NIE MA KOMPLETNIE KONTROLI NAD DIALOGIEM. Często bywało tak, że nie chciałem, by Shep coś powiedział albo chciałem, by chociaż powiedział to w inny sposób. Nope. Często dialogów nie ma, tylko klikamy na jakiegoś npc, on nam coś mówi, Shepard mu coś odpowiada i to ma byś dialog. W dodatku często dialogów nie ma, tylko klikamy na jakiegoś npc, on nam coś mówi, Shepard mu coś odpowiada i to ma byś dialog. Przytoczę ze swojego wcześniejszego komentarza:

Po prostu w części pierwszej w tle był motyw wejścia ludzkości do wspólnoty galaktycznej i opcja paragonu to była opcja dyplomatyczna i nastawiona na współpracę z innymi rasami, a opcja renegata traktowała obcych z rezerwą, na pierwszym miejscu stawiała ludzkość, a problemy rozwiązywała szybko i skutecznie, ale też i bez zrozumienia dla innych (np. zabicie Shiali na Feros).

W dwójce porzucono to wszystko i ludzkość stała domyślnie na pierwszym miejscu, generalnie w tym momencie całość straciła sens. Stało się tak za sprawą nie kogo innego, jak właśnie Waltersa. Nie dziwi zatem, że teraz tak ściemnia.


W trójce renegat odpowiada bardziej stanowczo i nieuprzejmie – to wszystko. Dialogi często stoją na niskim poziomie, a czasem nie mają kompletnie sensu. Poza pewnymi wyjątkami całość wypada w tym względzie po prostu słabo. Pełno jest tanich chwytów, jak przymilanie się do fanów bez ładu i składu (pandering), czy też sztuczne wywoływanie emocji jak ten wotyw z dzieciakiem, kompletnie durny zresztą. Scenarzyście brakuje pewnego dystansu do swojego dzieła i odrobiny sutelności. Najgorsze jest to, że słabe dialogi i dziurawa fabuła kontrastują bardzo mocno z dominującym motywem tej gry – wojną i związanym z nią cierpieniem. Ta gra stara się być bardzo poważna, ale po prostu nie ma w tych staraniach jakości. BioWare uszła na sucho gwałtowna obniżka formy w poprzedniej części w wątku głównym i zapewne liczyła, że i tak będzie tym razem. Jednak w ME 2 mieliśmy mnóstwo dodatkowych atrakcji, dzięki którym można było się oderwać od problematycznej fabuły. W Mass Effect 3 to po prostu już nie jest możliwe, bo struktura gry (questy) i rozłożenie nacisku nam na to nie pozwala.

Przypatrzmy się. W ME 2 mieliśmy wątek główny, który jednak był tylko małą częścią gry. Oprócz niego było też mnóstwo misji rekrutacyjnych (więcej niż misji z głównego wątku!), mnóstwo misji lojalnościowych, sporo misji dodatkowych, które można było odkryć skanując planety i jeszcze mniejsze misje na poszczególnych hubach, czy przy okazji wykonywania większych misji. W ME 3 mamy misje z głównego wątku. Ponadto mamy, uwaga, CZTERY misje dodatkowe (Akademia Grissoma, Klasztor Ardat-Yakshi, Tuchanka: Bomba i Arrae: byli pracownicy naukowi Cerberusa). Cztery. Są to w większości dobre misje, ale jest ich tylko cztery! Teraz będzie naprawdę źle. Mamy ponadto 6 misji N7. Hmm, wiecie ile jest podstawowych map multiplayer? Sześć. Tak, to te same mapy! Mamy zatem mapy multi, dodane fale wrogów tylko jednego rodzaju (Cerberus) i masz, proszę, oto twoje misje. To jest jakiś ponury żart, szczyt lenistwa normalnie. Misje te są kompletnie oderwane od wątku głównego i ich obecność w tracie walki ze Żniwiarzami jest bez sensu zupełnie. W dodatku dochodzi problem z samym Cerberusem, ale nie, jeszcze nie teraz, dopiero się rozgrzewam.

Teraz pora na największą zbrodnię w tym względzie – fetch questy! Tony, tony, TONY fetch questów, zbudowanych każdy DOKŁADNIE TAK SAMO, ZA KAŻDYM RAZEM, BEZ ŻADNYCH WARIANTÓW, KOPIUJ-WKLEJ. Podsłuchać rozmowę jak jakiś stalker, gdzie npc czegoś potrzebuje, leć w dane miejsce, zabaw się w mini-gierkę ze Żniwiarzami smyrając stateczkiem po mapie jak w jakiejś gierce na komórkę, przyleć z powrotem na Cytadelę, zobacz na mapie, komu masz to oddać (oczywiście nie zawsze jest to pokazane na mapie, np. asari-wdowa) i oddaj. Łał. Chwila, spytacie, na mapie? A co z dziennikiem? Otóż dziennik w tej grze to totalny syf i dwa metry mułu. Serio, jest TRAGICZNY. Wszystko jest zwalone w jednym miejscu. Gdzie jest podział na questy główne i poboczne z poprzedniej części? W dodatku opisy mniejszych questów nic nam nie mówią! Naukowiec z Cytadeli chce czegoś tam w takim a takim miejscu. Ok, a dlaczego on tego chciał? Lol, domyśl się i potem znajdź go gdzieś w Szpitalu, by na niego kliknąć i skończyć questa.

Pewnym wyjątkiem są ”questy” na Cytadeli, gdzie zwykle musimy coś poprzyciskać w różnych miejscach albo wręcz oglądamy cut-scenki z „dialogami” (Zaeed, Kasumi … właśnie – jeżeli zniszczy swoją cenną szkatułkę za naszą namową, to i tak okaże się, że wydobędzie z niej dane). Cześć jest jednak całkiem dobra, ale są one nieliczne. Przyjrzyjmy się niektórym z nich bliżej. Są trzy zadania dla Arii, każde związane ze znanymi z poprzedniej części gangami. Blood Pack to scenka, gdzie scenarzysta znowu się bawi z sobą i zaskakuje samego siebie, czyli oglądamy cut-scenkę. Blue Suns - tu biegamy od jednego gościa do drugiego, a wszystko kończy się rozbudowanym fetch questem. Jej. Zaćmienie i uwolnienie Jony Sederis – implikuje ona, że będzie zabijać, a nic z tych rzeczy się nie dzieje! Nic, nawet w formie tekstowej czy powiadomienia. Można iść do asystenta nie wiem po co, jedyna różnica to parę punktów paragona/renegata :/ Zabicie Oraki przy Blue Suns nie odbywa się na naszych oczach, nic się nie dzieje, tylko dostajemy powiadomienie o zakończonej misji i parę słów Arii. Teraz – pamiętacie Balaka z Bring Down The Sky? Tego bezwzględnego terrorysty nienawidzącego ludzi? Pojawia się on i tym razem (albo ktoś inny, lol, nie ma znaczenia, czy go zabiliśmy) – jeżeli go oszczędzimy to … daje nam okręty Hegemonii? What? Chwila, został on tam najwyższym oficerem? I daje nam okręty po krótkiej gadce?

:/

Dobra, lecimy na Palaven, a konkretnie na jeden z jego księżyców zabrać Prymarchę turian. Znowu – teren walk wygląda bardzo ładnie z wielką planetą-ojczyzną turian w tle. Robi wrażenie. Tam też ponownie walczymy ze żniwiarzami, którzy zaatakowali księżyc na lądzie. Czemu? Mogą w sumie rozwalić wszystko z powietrza, a później spokojnie niszczyć infrastrukturę na Palavenie i stopniowo kruszyć opór turian. No cóż – przynajmniej można sobie postrzelać. Tym razem jest sporo osób, z którymi można zagadać i … eee … czemu nie mogę schować broni? Tak, teraz trzeba cały czas łazić z bronią przy brodzie. Ponadto zniknął efekt ziarna. Dobrze pamiętam, czemu zniknął – bo wymagał za wiele pamięci :/ Ale jest i wielki pozytyw naszej wycieczki – spotykamy Garrusa! Jest on super jak zawsze. Po raz pierwszy mamy pewien wybór jeżeli chodzi o towarzyszy – decydujemy o tym, czy kto z dwójki Ashley/Liara ma zostać z nami i Garrusem (Javik wciąż śpi). W całej misji mamy sporo strzelania do żniwiarzy, mały twist, turret section, w końcu zabieramy Prymarchę i odlatujemy.

Pierwsza część gry jest ZŁA. Fabuła nie ma sensu, nie ma żadnego c&c, nasze wybory z poprzednich gier się nie liczą, dialog kuleje, nie mamy możliwości wyboru drużyny itd. Powszechnie krytykowane jest zakończenie tej gry. Nie mogę zrozumieć, czemu jej początkowi się upiekło.

c.d.n.

#lisaroscontent #masseffect #gry

---------------------------------------------

* Unreal Tournament
* Legend of Grimrock 1
* NOX
* Mass Effect 2
* [Dark Earth](http://www.wykop.pl/wpis/20332815/skonczylem-dark-earth-i-to-nie-raz-ʖ-wpis-nie-zaw/)
* Ultima 1
* Aliens vs Predator 1
* [Birthright: The Gorgon's Alliance](http://www.wykop.pl/wpis/17501657/mirki-znaja-birthright-the-gorgon-s-alliance-ʖ-je/)/)
* Binary Domain
* Gra o Tron TellTale
* Mass Effect 1
* Underrail
* Legacy of Sorasil
* Star Wars: Jedi Knight: Mysteries of the Sith
* Star Wars Dark Forces 2/Jedi Knight
* Star Wars: Dark Forces

** [Co można nazwać grą c
Lisaros - Mass Effect 3 i BioWare

Część 2

Poprzednie części:
pierwsza 

Kilk...

źródło: comment_M2aJAAwpKvy9oNMQudvF0LcHzpRdsgqs.jpg

Pobierz
  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

czy kto z dwójki Ashley/Liara


@Lisaros: co? zawsze Liara idzie na normandie xD i nie masz ashley tylko Vege, wtf xD

Gra na w żadnym momencie o tym nie mówi.


@Lisaros: co ty #!$%@? za głupoty, przecież Anderson o tym dokładnie mówi za co i dlaczego w sumie na ziemi jesteśmy
  • Odpowiedz
@Jurigag: faktycznie, Liara jest na Normandii, mój błąd, ale sens jest ten sam - wybór tylko z dwójki towarzyszy.

Ale z tym, że nie wiemy za co siedzimy to prawda.
  • Odpowiedz
@Lisaros: nie wybierasz nikogo xD Liara zawsze wraca na normandię i zostajesz z vegą i garrusem bo javika nie możesz wybrać nawet do tej misji bo nie, przecież anderson ci tłumaczy że siedzimy za zniszczenie przekaźnika batarian i jesteśmy na ziemi bo pomogło dobre słowo przymierza i jego, przecież grałem #!$%@? 2 dni temu i pamiętam, nie wmawiaj głupoty xD co do reszty się zgadzam w 100% ale tutaj dwa
  • Odpowiedz
@Jurigag:
grałem w ubiegłym tygodniu i u mnie zostali Alenko (Ashley R.I.P tym razem) i Liara, a James poszedł przypilnować prom
@Lisaros:
Mnie faktycznie zawsze rozwala początkowa sekwencja na Ziemii. Budynki jak z plastiku i atak Żniwiarzy dokładnie w tym momencie, w którym Shepard odpowiada przed radą ( ͡° ͜ʖ ͡°)

I to jest prawda - Shepard leci na Palaven, bo tak mu polecono,
  • Odpowiedz
@vateras131: ale ja mówię o misji na księżycu palavena @Lisaros: gdy przychodzi, jest ten najazd kamery i idziemy do ashley, tam shepard się pyta i daltego mnie zamknęli a anderson odpowiada wiesz że to nie prawda i że to za zniszczenie przekaźnika
  • Odpowiedz
@Lisaros: o lol xD to pewnie trza mieć save z arrival dlc, niezła beka xD czyli bez dodatku arrival nie wysadzamy tej kolonii batarian wg 3, co za luka fabularna xD
  • Odpowiedz
@Jurigag: sprawdziłem i masz rację - Liara idzie od razu na statek.

No to jest w sumie z tym fragmentem gry gorzej niż napisałem: nie mamy wyboru członka załogi w ogóle w tym miejscu, a początkowy dialog z Andersonem zmienia się diametralnie w zależności od dlc. Co ciekawe - oznacza to, że raz Shepard siedzi za batarian, a raz siedzi nie wiadomo za co i nawet w sumie nie wiadomo,
  • Odpowiedz
@vateras131: jeszcze nie dotarłem do gethów i genofagium, cierpliwości. O zakończeniu też będzie i nawet zalinkuję do bardzo ciekawego artykułu na ten temat ze śmiałą tezą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz