Wpis z mikrobloga

Z czego żyją szachiści?

Zawodowych szachistów żyjących tylko z gry w szachy jest w Polsce niewielu. Zawodowych szachistów żyjących z gry i treningu jest więcej. Zawodowych szachistów żyjących z treningów jest najwięcej. Zasadniczo powyższe stadia są mocno zkorelowane z siłą gry - bardzo silni arcymistrzowie nie trenują innych(wyjątkiem jest, jak są w sztabach jeszcze silniejszych - tak jak Wojtaszek, a później Gajewski, którzy byli w sztabie Ananda, lub gdy trenują np. kadry narodowe), pozostali arcymistrzowie i grają i trenują, a niższe poziomy z gry by nie wyżyły, ale z trenowania jak najbardziej. Przyjrzyjmy się każdej z tych grup na podstawie polskich graczy - na pierwszy ogień idzie pierwsza

Najsilnijsi - ranking powyżej 2600, a najlepiej i więcej. Ile oni mogą z turniejów wygrać? Tak naprawdę nie jest to wiele, nie jeśli porównamy do tych medialnych sportów. Za wygraną w MP jest 20k w gotówce -10% podatku. Za wygranie niezłego turnieju można wygrać kilka tysięcy Euro, za wygranie bardzo dobrego turnieju kilkanaście (Bartel za Aeroflot dostał chyba 16k E, Swiercz w USA rok temu bodaj 30k USD). Nie są to małe kwoty, ale nie są to kwoty regularne. Możesz wygrać ten turniej, a potem przez dwa lata nic podobnego nie powtórzyć. Są jeszcze turnieje szybkie, gdzie można kilka stów lub tysiaków zgarnąć w weekend. Na czym można zatem jeszcze zarabiać, zwłaszcza wtedy, gdy forma kuleje? Sponsoring zawoników zasadniczo nie istnieje, w Polsce chyba tylko w ostatnich latach powstał projekt związany z Comarchem do trenowania naszych młodych najlepszych graczy, ale chyba to tylko kasa na treningi i zawody. Wielu zawodników dorabia zatem ligami. Jest to dobry sposób na zarabianie gotówki, bo jest dość niezależny od formy. W szachach podobnie jak w żużlu zawodnik może grać w każdym kraju dla innej drużyny - więc sporo arcymistrzów reprezentuje kilka klubów zagraniczych. Najwięcej kasy jest w Bundeslidze, potem chyba we Francji, trochę ludzi gra jeszcze w Hiszpanii i bardzo dużo w Czechach (tutaj z każdej grupy, nawet w drugiej czeskiej lidze grywają Polacy). No i jest całkiem niezła polska liga. W ligach zasadniczo nagród nie ma (za wygranie polskiej to wyjdzie pare tysi na łebka), ale arcymistrzowie dostają całkiem pokażne sumki za grę - niezależnie często od konkretnego wyniku. Dodatkowym bonusem mogą być honoraria za sam udział w turnieju - ale tutaj i nie każdy turniej oferuje, i nie każdy daje coś, co przewyższy koszt dojazdu.
Poza profitami z samej gry można jeszcze czasem załapać się na dodatkowe dochody - a to jakieś stypendium z państwa, województwa, miasta czy uczelni, a to jakaś dodatkowa fucha typu symultana na festynie. Najczęściej nie są to oszałamiające kwoty, ale tu tysiąc, tu dwa i się uzbiera.

Jakie są problemy z tym modelem zarabiania kasy? Cóż, po pierwsze - co z ZUSem? Nikt nie odkłada, trzeba jakoś samemu. Po drugie - co z kredytami? Szachiści tacy zazwyczaj nie mają normalnej pracy i nawet jak mają spore aktywa na koncie, to kupienie mieszkania na kredyt może być problematyczne. Po trzecie - wzmiankowana wyżej nieregularność. Raz zarabiasz super, potem zaś możesz mieć rok posuchy. Po czwarte - z wiekiem zdolności mogą ulec pogorszeniu. Choć dzięki doświadczeniu można utrzymać się na jakimś poziomie gry, to w wieku 50 lat raczej nie będzie zarabiało się lepiej niż w wieku lat 30.

#szachy #ciekawostkiszachowe
  • 2
@bartmil555:
Zależy jak patrzeć. Szachiści też chorują. Dodatkowo wyjeżdżają sporo za granicę, więc płacenie ZUSu da im opiekę lekarską także w innych krajach Unii (a prywatne raczej już nie).