Wpis z mikrobloga

Rosjanie oburzeni czołgami USA w Polsce

Ostatnie kilka dni w rosyjskim internecie to prawdziwa burza komentarzy związana z przybyciem do Polski amerykańskich żołnierzy, a także pierwszych czołgów M1 Abrams.

Muszę się przyznać, że nie przypominam sobie, by jakiekolwiek związane z Polską wydarzenie polityczne w ciągu ostatnich kilku lat wzbudziło wśród Rosjan takie emocje, przy czym oczywiście negatywne.

Co tak bardzo boli naszych słowiańsko-azjatyckich braci? Spójrzmy na problem z szerszej perspektywy. Od końca 1945 roku do dnia dzisiejszego strefa wpływów Moskwy ulega ciągłemu zmniejszeniu. Jeszcze niedawno czołgi Kremla stały w sercu Niemiec, zaś komuniści snuli wizje czerwonego blitzkriegu mającego "wyzwolić" (w bolszewickiej nowomowie słowo "okupacja" to "wyzwolenie") nie tylko Niemcy Zachodnie, Francję i Włochy, ale także Hiszpanię i Portugalię. Marzenia o Związku Radzieckim od Władywostoku do Lizbony zderzyły się z przykrą rzeczywistością. Pod koniec XX wieku Polska żegna się z Moskwą, dochodzi do zjednoczenia Niemiec, zaś Litwa, Łotwa, Estonia, Białoruś i Ukraina uzyskują niepodległość. Związek Radziecki rozpada się, a Moskwa traci swoich wasali, którzy w dodatku bardzo szybko przechodzą do obozu wroga.

Początek XXI wieku. Putin zostaje mianowany na nowego "cara" przez Borysa Jelcyna. Wkrótce ceny ropy z jelcynowskich kilkunastu dolarów za baryłkę przebijają sto dolarów i wciąż rosną. Rosja, pomimo utraty Pribałtyki, utrzymuje wpływy na Ukrainie i Białorusi, swego rodzaju szerokich drzwiach prowadzących wprost do Moskwy. Rosjanie są pewni, że ze strony Ukraińców i Białorusinów, tak zwanych "słowiańskich braci", nic im nie grozi. Pierwsze zwątpienie przychodzi w 2004 roku - pomarańczowa rewolucja w Kijowie. Szybko okazuje się jednak, że zwycięska opozycja pogrąża się w walkach między sobą i w końcu prorosyjska Partia Regionów odzyskuje pełnie władzy gwarantując obronę rosyjskich interesów geopolitycznych na swoim terytorium. Rosjanie znowu czują się pewnie.

Kolejny wstrząs przychodzi w 2013 roku. Rewolucja na Majdanie zmusza prezydenta Janukowycza do ucieczki do Rosji. Tym razem Putin czuje, że traci Ukrainę na zawsze, rzuca się na Krym, a także wspomaga powstanie w Donbasie, ale tylko na tyle, by było czynnikiem destabilizującym, by można było nim szantażować i ugrać coś dla siebie, bez ryzyka, że Donbas trzeba będzie wziąć na rosyjskie utrzymanie. Gospodarka Federacji Rosyjskiej została dotkliwie uderzona przez recesję spowodowaną niskimi cenami na ropę, a także, w mniejszym stopniu, sankcjami wprowadzonymi przez Zachód w odpowiedzi na aneksję Krymu. Co za tym idzie, recesja dotknęła również Białoruś, kraj całkowicie uzależniony od rosyjskiego importu oraz dotacji w postaci zaniżonych cen na surowce takie jak gaz czy ropa. Łukaszenka coraz bardziej dusi się w braterskim uścisku z Putinem, dlatego otwiera się na współpracę z Zachodem, w tym z Polską. Równocześnie rozwija dobre stosunki z krajami muzułmańskimi oraz z Chinami. Białoruski prezydent w wypowiedziach dla mediów podkreśla suwerenność i odrębność narodu białoruskiego od Rosji i Rosjan, co w Moskwie zostaje przyjęte jako akt nieposłuszeństwa i groźbę powtórki scenariusza ukraińskiego - odwrócenia sojuszy.

Odejście ostatniego sojusznika Rosji w tej części globu byłoby dla Kremla prawdziwą geopolityczną katastrofą, sytuacją, z jaką Rosjanie nie mieli do czynienia od setek lat. Styki geopolitycznych płyt tektonicznych - zachodniej i rosyjskiej - w ciągu kilkudziesięciu lat przesunęłyby się zatem ze środkowych Niemiec pod Moskwę.

I w tym jakże nieprzyjemnym dla Rosjan momencie do znienawidzonej, bo nigdy niedającej się ujarzmić i zrusyfikować Polski, przybywają równie znienawidzeni amerykańscy żołnierze. Dla Kremla ma to ogromne znaczenie. Dlaczego? To proste. Możliwości manewrowania Rosjan, możliwości ugrania czegoś na lokalnych konfliktach, choćby metodami wojny hybrydowej, zostają praktycznie pomnożone przez zero. Rosjanie nie zechcą ryzykować wojny z USA, w żadnym wypadku nie tkną amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce, na Litwie, Łotwie czy w Estonii.

W dodatku w snach rosyjskich analityków zapewne pojawiają się już obrazy Łukaszenki przechodzącego pod skrzydła NATO i pod osłoną nocy przerzucającego siły NATO na wschód Białorusi, by uniemożliwić wejście Rosjan i zaprowadzenie rosyjskich porządków.

Ból naszych wschodnich sąsiadów wynika również z tego, że Polska nie ugięła się pod jazgotem Kremla i twardo kroczy w kierunku zbudowania tarczy antyrakietowej, która, jak twierdzą Rosjanie, doprowadzi do zaburzenia równowagi sił w regionie. Jak? Tak, że Moskwa nie będzie już mogła bezkarnie nacisnąć guzik i puścić z dymem Warszawę. Rakiety mogą zostać zestrzelone, zaś karą za próbę zniszczenia Polski może okazać się zrównanie z ziemią Petersburga i Moskwy przez amerykańskie rakiety z głowicami jądrowymi.

W wyniku redukcji znaczenia rosyjskiego arsenału rakietowego coraz większe znaczenie mają siły powietrzne i wojska lądowe. I tutaj Polacy prowadzą politykę, która znowu nie podoba się Rosji. Stworzenie Obrony Terytorialnej czy zapowiedzi Ministerstwa Obrony Narodowej o chęci zwiększenia budżetu na armię do 3% PKB oraz zwiększenia liczby zawodowych żołnierzy wywołują wśród Rosjan prawdziwą złość. Padają nerwowe pytania - po co się umacniacie? Po co wam nowe uzbrojenie, więcej żołnierzy i po co wam szkolenia dla ochotników? Przecież nikt nie zamierza na was napadać - twierdzą nasi wspaniali sąsiedzi, których wojska weszły na polskie terytorium wraz z nazistami w 1939 roku, a wyszły dopiero w latach 90-ch.

Czarę goryczy przelewa zakup pocisków JASSM-ER mogących razić cele oddalone nawet o 1000 kilometrów. Co to znaczy? Czysto teoretycznie to znaczy, że F-16 operujący na Podlasiu może przekazać gorące pozdrowienia prosto w centrum Moskwy.

Polska staje się coraz mniej wygodna, coraz silniejsza i coraz bardziej zagraża interesom geopolitycznym Federacji Rosyjskiej. Silna Polska może stworzyć sojusz z Białorusią i z Ukrainą, a ten regionalny sojusz zostanie z kolei przykryty i wspomagany przez NATO. W takiej sytuacji geopolityczne szachy w Europie kończą się okrzykiem "szach i mat!", a stroną zmuszoną do uznania wyższości przeciwnika będzie Rosja.

W związku z powyższym miejcie na uwadze, że Rosjanie nie namawiają nas do odejścia od pomysłu budowy tarczy antyrakietowej, stworzenia Obrony Terytorialnej czy sojuszu z Mińskiem i Kijowem, bo są naszymi dobrymi przyjaciółmi i chcą dla nas dobrze. To nie tak. Rosja najzwyczajniej w świecie broni się przed geopolityczną klęską jakiej Rosjanie nie widzieli od setek lat i żadna propaganda nie będzie w stanie tej klęski zapudrować, zakłamać czy odwrócić na korzyść Moskwy.

Nie zawracajcie sobie głowy jazgotem i piskiem Rosjan. Niech krzyczą, płaczą, tupią nogami, a my po prostu zakasajmy rękawy i róbmy swoje.

#rosja #polska #putin
tomasz-maciejczuk - Rosjanie oburzeni czołgami USA w Polsce

Ostatnie kilka dni w r...

źródło: comment_DhUIB1B6tlXLnA3DG8r1bKuQ5nTN3YTG.jpg

Pobierz
  • 65
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk: Moim zdaniem takie przedstawianie faktów to manipulacja. Pomijasz wiele czynników które świadczą o słabości Polski. Czym my sie mamy bronić przed postawionymi przed murem Rosjanami? Racja róbmy swoje ale nie machajmy szabelką bo to się znowu źle dla nas skończy. Jesteśmy póki co skazani na taką Rosję z jej wadami i zagrożeniem z jej strony ale to nie znaczy ze powinna sie w nas gotować krew i powinniśmy planować
  • Odpowiedz
jacyś Janusze biegający z zardzewiałymi kałachami po krzakach to żaden przeciwnik dla profesjonalnego żołnierza.


@Jade: no i jest pierwsza wypowiedź wypokowego eksperta XD

Jak zwykle poparta rzeczowymi badaniami i pracami naukowymi.
  • Odpowiedz
@Tical25: jak zwykle krytyka oparta o kij w dupie i siano w mózgu xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Boże ale śmieszne
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk zapomniałeś o jednej ważnej kwestii. Po pierwsze Trumpie i jego stosunku do Rosji oraz o tym, że teraz Amerykanie są skoncentrowani na Chinach i będą przytulać się do Rosji. Rosja nie jest zagrożeniem dla Amerykańskich globalnych interesów, Chiny owszem.
  • Odpowiedz
tutaj trochę żeś pan pojechał, z Białorusią tak


@Arhus: dostalem wiadomość od znajomych z RU, że Białoruś zniosła właśnie? wizy dla 80 krajów świata. Będzie można tam jechać bez wizy na 5 dni, przez lotnisko w Mińsku.
  • Odpowiedz
@fukboi: stosuje się je tylko w mundurach, w których flaga jest na prawym ramieniu. Wynika to z tego, że najważniejszym elementem flagi są gwiazdy oznaczające stany. Jeżeli flaga znajduje się "na miejscu", to znaczy wisi to znajduje się na ścianie, za punkt zwracania uwagi uważa się lewy górny róg (tak jak czytamy - od lewej do prawej, od góry do dołu). Natomiast jeżeli flaga jest "w ruchu", tak jak na
  • Odpowiedz
@tomasz-maciejczuk: To co mi najbardziej nie pasuje w tej teorii to czyste intencje USA. Kara za zniszczenie Warszawy? Obstawiam, że USA ma nas w dupie a rakietami tylko blefuje. Za zniszczenie Warszawy nie zrobią nic, tak jak nie zrobili w 1939. Jeśli zależałoby im nie tylko na własnym interesie ale też na Polsce, to by wzmacniali Wojsko Polskie tak jak od dziesięcioleci wzmacniają Izrael.
  • Odpowiedz
@avvar: Może nie tyle spisek, co tania wymówka. Amerykanie mówią, że bardzo chętnie by nam znieśli wizy, tylko mamy za dużo odrzuconych wniosków. A kto te wnioski odrzuca? Ano właśnie Amerykanie. Gdyby rzeczywiście chcieli nam znieść wizy, to nie odrzucaliby tylu wniosków, żebyśmy się załapali pod wymagania.
  • Odpowiedz
@tobiaszpatyk: z pewnością ochrona Polski nie jest jedynym celem amerykańskiej obecności w Polsce. Pewnie nawet nie jest głównym. Niemniej gdyby była nic nieznacząca to Rosjanie tak głośno by nie protestowali. W historii wojen wysłanie wojska na teren sojusznika ZAWSZE I JEDNOZNACZNIE oznaczało chęć stanięcia po jego stronie. Zaś Stany Zjednoczone ZAWSZE walczyły przeciwko tym, którzy zaatakowali ich personel wojskowy. Tak więc na obecną chwilę USA zrobiły wszystko, aby dać do
  • Odpowiedz