Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
TL;DR Lvl > 30, po kolejnym, nieudanym, długim związku poznałem wspaniałą osobą za pomocą Tindera. Osobę, która nie chce moich pieniędzy, mieszkania czy też samochodu (wszystko ma swoje).

Od pewnego czasu chciałem napisać ten post, ale w sumie życie toczyło się dość intensywnie i nawet nie było kiedy. Level trzydziesty przekroczyłem już jakiś czas temu. Trochę życie jeśli chodzi o związki w tyłek już mnie kopnęło - w sumie ponad 10 lat poświęciłem dwóm osobom i ostatecznie znowu wylądowałem sam na tym łez padole. No i powstał odwieczny problem ludzi w tym wieku - gdzie tu poznać kogoś nowego, spoza kręgu znajomych, tak aby nie kisić się w jednym sosie? Cóż najłatwiejszym i oczywiście najbardziej "obciachowym" rozwiązaniem jest Tinder (czy też inne randkowe aplikacje). W sumie nie spodziewałem się niczego po tego typu narzędziach - zainstalowałem Tindera głównie po to, żeby trochę podbić swoje ego i pocieszyć się, że jeszcze nie jest ze mną tak źle. Niestety, podziałało to wręcz przeciwnie - nikłe zainteresowanie, totalna olewa ze strony zmatchowanych dziewczyn itd. Ogólnie - witamy po męskiej stronie Tindera (w większości przypadków). Już w sumie miałem dać sobie spokój i odinstalować to w #!$%@?, prawie tam nie zaglądałem. Ale jakoś akurat rozmawiałem z jednym różowym i o dziwo było całkiem miło. No i nagle wydarzyło się coś, co mi się wcześniej nie zdarzyło - inny różowypasek napisał do mnie jako pierwszy! Chwila konsternacji, ale początkowo przeszło to bez echa - w końcu rozmawiałem z kimś innym w tym momencie. Jakoś tak jednak wyszło, że zaczęliśmy rozmawiać coraz więcej i więcej, po tygodniu spotkaliśmy się na kolacji, po czym rozmawialiśmy dalej na sieci do 4 nad ranem (bo grzecznie koło północy rozjechaliśmy się do swoich domów). Właśnie mija jakieś półtorej miesiąca od "ustalonej" daty bycia razem. Półtorej miesiąca, które wydaje się jakby było rokiem. Pewnie dlatego, że spędzamy ze sobą dużo czasu razem. Dlaczego w ogóle to wszystko piszę? Otóż na mirko najczęściej możemy znaleźć heheszki z Tindera, historie jak to laski wydymały facetów, albo faceci wydymali laski - generalnie wylewające się wszechobecne #!$%@? i smutne historie. Ja dla odmiany chciałbym napisać dobrą historię. Powiedzieć, że z tego narzędzia korzystają także normalni ludzie. Często po przejściach, często z niełatwą historią - ale tak jak wszyscy szukają szczęścia i tej drugiej osoby z którą mogliby iść przez życie. Czy był to grom z jasnego nieba? Nie, zdecydowanie nie. Myślę, że nie tak długi czas od poprzedniego związku i spore obawy wynikające z przykrych doświadczeń sprawiły, że byłem bardzo ostrożny. Aż za bardzo. Co też spowodowało z mojej strony sporo przykrości (nawet jeśli nie były zamierzone). Wszystko się zmieniło jednego wieczoru (totalnie randomowego w sumie, ba - nawet nie mieliśmy się spotykać wtedy) kiedy zaskoczyło we mnie "to coś". Powiem tylko, że jestem teraz naprawdę szczęśliwy. Nie spodziewałem się, że po tylu dziwnych akcjach w swoim życiu i w tym wieku trafię na kogoś komu na mnie najzwyczajniej zależy. Kogoś kto pierwszy raz w życiu daje mi coś czego szukałem od zawsze. Kumacie to, pierwszy raz od jakiś 16 lat (bo tyle mniej więcej spotykam się z różowymi) jestem z kimś kto mi to daje. Mimo, że byłem zaręczony już dwa razy, to pierwszy raz mam szczere przekonanie, że to właśnie ona zostanie moją żoną i matką moich dzieci. Przekonanie, nie nadzieję.

Możemy to zrzucać na początkowy etap związku - mam świadomość, że nie zawsze będzie tak różowo (zresztą obydwoje mamy charakterki, które cały czas wychodzą). W naszym wieku każdy jest już mocno ukształtowany i zawsze będą jakieś nieporozumienia. Ale jakoś jestem spokojny, że wszystko to przejdziemy. W najważniejszych dla nas kwestiach jesteśmy raczej w 100% zgodni. Chcemy od życia tego samego. I po prostu się lubimy, a to chyba najważniejsze. Zajebisty seks, piękna figura i prześliczna buzia, zajebiste skille kulinarne itd. to na pewno bardzo ważne i fajne rzeczy, ale to co mnie najbardziej chyba kręci to to, że potrafimy położyć się w łóżku przed snem i rozmawiać jeszcze 4 godziny o rzeczach poważnych jak i dupie maryny. No i to uczucie, że po prostu nam na sobie zależy. Bo sumie ani ja, ani ona nie rzuciliśmy tego, a było kilka okazji.

Także - mirabelki i mirki drogie, pijcie ze mną kompot i życzcie szczęścia. I nie dajcie sobie wkręcić, że na Tinderze czy innych portalach randowych siedzą tylko #!$%@? umysłowe, bo to bzdura. W większości pewnie tak jest, ale na swoim przykładzie powiem, że można znaleźć wspaniałe osoby i mam nadzieję - przyszłą żonę :D

Miłego dnia wszystkim, love is on your side! ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 4