Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Muszę się z Wami podzielić pewną historią. Będzie trochę romantycznego ssania, więc jeśli nie lubicie takiego #!$%@? to możecie sobie odpuścić czytanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z dobre 10 lat temu, będąc gówniakiem kończącym podbazę, poznałem jedną dziewczynę - miała na imię Agnieszka (imie prawdziwe), w moim wieku była. Mieszkała obok na osiedlu domków jednorodzinnych (ja na typowym blokowisku obok). Byłem w tamtym okresie cholernie nieśmiały do dziewczyn - nie miałem żadnej koleżanki, o dziewczynie nie wspominając.
Agę pierwszy raz zobaczyłem gdzieś na podwórku, była ze swoją młodszą siostrą, opiekowała się nią, pilnowała itp. Zabawne, bo pamiętam dokładnie jak była wtedy ubrana, jakby to było dziś - zielony sweterek, sukienka w kwiatki, jakieś, na głowie chustka. Schludnie, ale widać było, że w domu im się nie przelewa. Bawiła się z nami, ofc ja się do niej słowem nie odezwałem, moi koledzy ją "bajerowali" czyt. zaczepiali ją - tak się za gówniaka okazywało zainteresowanie różowym ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaczynało się robić późno, ściemniało się, prawie wszyscy już poszli, zostaliśmy tylko ja, ona i jej siostra. No to zapytałem ją, czy nie odprowadzić je do domu. Nieśmiało odpowiedziało, że jak chcę to mogę. Za dużo nie gadaliśmy, ale mniejsze. Poszliśmy pod jej dom, i zobaczyłem #!$%@? ojca który się wydzierał na nią co tak późno, czemu gorzały ze sklepu nie przyniosła (później się dowiedziałem, że to było dla niej normą - stary ją wysyłał po wódkę, na zeszyt oczywiście, sprzedawczyni to karyna znajoma starych, więc jej sprzedawała bo dla ojca).

Zaczęliśmy się ze sobą przyjaźnić, dużo rozmawialiśmy, chodziliśmy po naszych okolicach itp.Aż w końcu zakochałem się w niej. Były pierwsze pocałunki, pierwsze chodzenie za rączkę, leżenie na kocu na trawniku latem itp. Ktoś kto przeżył coś takiego wie o czym mówię - takie coś czuje się raz jeden jedyny w życiu, później...owszem, można się zakochać i być szczęśliwym, ale to już coś innego.

Nie pamiętam jak, z jakiego powodu, ale "rozstaliśmy" się. A w zasadzie to ja zerwałem z nią. Pewnie z powodu jakiejś głupoty, pamiętam że mnie prosiła żebym tego nie robił, ale ja twardo że już nie chcę jej znać itp. Typowe zachowanie głupiego gówniaka pod wpływem emocji. Po jakimś czasie, chyba po miesiącu unikania jej dowiedziałem się, że się wyprowadzili - ona, jej dwie siostry i ojciec, bo matka zmarła, nie wiem z jakiej przyczyny. Byłem na siebie wściekły, rozżalony, dopiero wtedy zrozumiałem jak mi zależy na niej. Ale najbardziej #!$%@? byłem na siebie za to, że zostawiłem ją z tym #!$%@? jej ojcem. Niby wiele wtedy zrobić nie mogłem, ale mimo to nie mogłem sobie darować.
Podobno wyprowadzili się do mniejszego miasta ok 150km od mojego.

I tak było do dzisiaj - miałem jakieś dziewczyny, normalne życie, choć zdarzało się, że myślałem o niej. Dlaczego to piszę? Bo tydzień temu spotkałem ją przypadkowo na przystanku. Stała ze słuchawkami w uszach czytając jakąs książkę a ja nad nią nie dowierzając, że ją widzę. A może po prostu starałem przekonać siebie samego, że to nie może być ona. Chwyciłem ją lekko za ramię, popatrzyła na mnie, i w tym momencie...


Po pierwszym szoku kilka zdań wymienionych co tam u Ciebie itp Okazało się, że wróciła do mojego miasta 2 lata wcześniej z rodzeństwem, mieszkają razem, dostała od miasta mieszkanie socjalne, studiuje i pracuje, i jeszcze zajmuje się nimi. Choć wszyscy podrośli na tyle aby nie trzeba było pilnować ich.

Dzisiaj spotkaliśmy się na kawie i mi poopowiadała nieco więcej - że ojciec 6 lat temu zmarł bo się zachlał, że byli pewien czas w domu dziecka. Ciężko miała ogólnie, #!$%@? życie od samego początku. Gadaliśmy też o tym co było kiedyś między nami - twierdzi, że zerwalem z nia przez jej kolegę, wkręciłem sobie że coś kręcą ze sobą. #!$%@?, dziwnie to wszystko brzmi jak opisuję relacje dwojga 12-latków :D no ale nazywajmy wszystko językiem dorosłych. W każdym razie podobno sam sobie dośpiewałem jej "romans". Możliwe, że tak było bo pamiętam jakąs tam akcję z Adrianem, jej kolegą, ale #!$%@? - nie będę się nad tym rozwodzić skoro pamiętam to akurat jak przez mgłę. Widząc jakim ona była dzieciakiem i jakim jest człowiekiem teraz mogę w ciemno zaufać, że w bambuko mnie nie robiła.

Powiedziałem jej jak mi przykro było z powodu tego wszystkiego i jak bardzo żałowałem. Ona to obróciła w żart, że przecież byliśmy dzieciakami itp. i żzebym się nie zadręczał. Choć przyznała, że też cierpiała wtedy.

Umówiliśmy się znów na sobotę. Los daje mi drugą szansę?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: sokytsinolop
  • 138